„Kwestia dostaw gazu w UE jest dużo trudniejsza niż energii elektrycznej. Tymczasem gaz i prąd to najważniejsze problemy energetyczne na kontynencie europejskim” – stwierdził Jerzy Buzek podczas odbywającego się w Katowicach Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
„Kryzysów rynku elektrycznego mamy mało to tzw. blackouty o niewielkim zasięgu. Natomiast w przypadku gazu mamy kryzysy totalne np. w latach 2006, 2009, gdy gaz nie płynął na Zachód w ogóle. To był wystarczający powód, żeby na poziomie UE zacząć działać” – dodał polityk.
„Widać ile UE może zrobić jeśli jest zdeterminowana. Podchwycono moje polityczne hasło Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Później pojawiły się szersze działania jak Pakiet Zimowy” – przypomniał Buzek.
„Dzięki temu kryzys gazowy w 2014 był zupełnie inny niż poprzednie kryzysy. Ukraina importowała 70% surowca z UE poprzez rewersy (mimo sprzeciwu Gazpromu akcentującego niezgodność takich działań w umowami jakie zawarł z europejskimi spółkami. Bruksela podkreśliła jednak, że takie działania wynikają z rozwiązań prawnych Wspólnoty – przyp. red.)” – stwierdził były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
„Nadal jest jednak wiele do zrobienia. UE twierdzi, że kryzysy nadal nam grożą” – skonkludował Buzek.
Zobacz także: Polska gazowym hubem Europy Środkowej. „Irytacja zwolenników Nord Stream 2”