Reklama

Rząd był reprezentowany przez ministra infrastruktury, Andrzeja Adamczyka oraz podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii, Andrzej Piotrowski.

Projekt ustawy został zgłoszony przez grupę posłów PiS. Na posiedzeniu Komisji zaprezentował go przedstawiciel wnioskodawcy, Bogdan Rzońca. Został on przygotowany w związku z dynamicznym rozwojem energetyki wiatrowej oraz brakiem regulujących usytuowanie takiej infrastruktury. Na potrzebę unormowania tego problemy wskazywali m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Najwyższa Izba Kontroli.

Poseł wnioskodawca przedstawił najważniejsze postanowienia projektu ustawy. Dotyczą one: odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkaniowych i obszarów przyrodniczych (równa dziesięciokrotnej wysokości obiektu), obowiązek otrzymania zgody na eksploatację od Urzędu Dozoru Technicznego (UDT), zakwalifikowanie całej elektrowni wiatrowej – łącznie z jej elementami ruchomym – jako budowlę, przyznanie wojewodom uprawnienia do przyznawania pozwoleń na budowę farmy wiatrowej.

Minister Andrzej Adamczyk stwierdził, że mieszkańcy wielu obszarów w Polsce od dawna czekali na tę ustawę. Przypomniał próbę podobnej regulacji w trakcie poprzedniej kadencji. Stwierdził, że proponowane prawo ma na celu normalizację relacji pomiędzy inwestorami, a lokalnymi społecznościami.

Poparcie dla projektu ze strony ministerstwa energii wyraził też Andrzej Piotrowski.

W imieniu klubu PiS na temat projektu wypowiedziała się poseł Anna Paluch. Wyraziła zadowolenie, że projekt ustawy trafił do laski marszałkowskiej. Zaznaczyła, że reprezentowany przez nią klub od dawna zabiegał o zrównoważenie pozycji inwestorów i mieszkańców. Podkreśliła znaczenie zapisów o dozorze technicznym w stosunku do elektrowni wiatrowych, które zawiera procedowane prawo. Przypomniała, że zgłaszała w minionej kadencji interpelację do premiera Donalda Tuska na temat braku takiego rozwiązania w obowiązujących wówczas przepisach. Zaproponowała też powołanie podkomisji, która podjęłaby szczegółowe prace nad projektem. Poseł Kukiz’ 15, Sylwester Chruszcz poparł tę propozycję, argumentując, że problematyka, której dotyczy proponowana ustawa jest bardzo złożona. 

Wypowiadający się w imieniu klubu PO poseł Paweł Olszewski oznajmił, że jeśli ustawa wejdzie w życie w proponowanym kształcie, będzie oznaczać „śmierć elektrowni wiatrowych”. Stwierdził, że energetyka wiatrowa nie przetrwa wymogów lokalizacyjnych zapisanych w projekcie. Podkreślił, że większość farm wiatrowych jest finansowana z kredytów. Ich likwidacja pociągnie za sobą daleko idące skutki dla sektora bankowego, a co za tym idzie, również dla całej gospodarki. Poseł Olszewski dodał, że wymóg otrzymywania co dwa lata zgody na użytkowanie od Urzędu Dozoru Technicznego, który na elektrownie wiatrowe nałożyłaby nowa ustawa „nie dotyczy nawet kopalń”. Jego zdaniem ustawa stoi w sprzeczności z deklaracjami wicepremiera Morawieckiego, który mówił, że OZE jest przyszłością polskiej energetyki. Olszewski wymienił też negatywne skutki dla społeczności lokalnych, jakie wynikłyby z wejścia w życie proponowanej ustawy: utrata wpływów z podatków czy likwidacja miejsc pracy.

W podobnym tonie wypowiedział się poseł Michał Stasiński w imieniu klubu Nowoczesna. Podkreślił, że wszystkie duże inwestycje wzbudzają kontrowersje  – elektrownie wiatrowe nie są w żadnym wyjątkiem. Podobnie jak poseł PO, wymieniał negatywne skutki proponowanych przepisów na rynek pracy. Zarzucił wnioskodawcy brak ocen skutków regulacji (OSR) w kilku istotnych materiach. Zwrócił się  o przedstawienie: alternatywy dla elektrowni wiatrowych w kontekście zobowiązań do udziału OZE w miksie energetycznym kraju (UE nakłada obowiązek, by 15 proc. wytwarzanej energii w 2020 roku pochodziło ze źródeł odnawialnych), opinii banków posiadających w swoim portfelu udzielone kredyty na budowę farm wiatrowych, dokładnej analizy skutków prawnych, społeczno – gospodarczych oraz wpływu regulacji na środowisko naturalne.

Na posiedzeniu gościł też senator PiS Waldemar Bąkowski. Zaapelował do posłów o staranność i brak pośpiechu w pracach nad regulacjami. Podkreślił, że obecny projekt doprowadzi do likwidacji elektrowni wiatrowych.

Na znaczne obciążenia finansowe dla inwestorów wynikające z zakwalifikowania całej elektrowni wiatrowej jako budowlę zwróciła uwagę poseł Małgorzata Chmiel (PO). W trakcie posiedzenia głos zabrało kilkunastu reprezentantów strony społecznej.

Marcin Maksymiuk, przedstawiając stanowisko Związku Powiatów Polskich podkreślił poparcie stowarzyszenia projektu. Zaznaczył jednak, że powinien on uwzględniać rozwój OZE, skutki finansowe dla budżetu samorządów i państwa. Zaproponował też rozważenie rozwiązania funkcjonującego w części państw europejskich, które polega na tworzeniu podmioty inwestujące w farmy wiatrowe specjalnych funduszy. Środki te przeznaczane są na inwestycje w sąsiedztwie takiej infrastruktury.

Łukasz Zagórski ze Stowarzyszenia Energii Odnawialnej podkreślił, że rozszerzenie definicji elektrowni elektrycznej jako budowli stanowi dyskryminację w stosunku do innych źródeł energii. Podobny argument podnosiła Beata Wiśniewska z Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej i Rozproszonej.

Grażyna Kuc ze Stowarzyszenia Lokalnych Inicjatyw Wspólna Sprawa odpierała zarzuty pod adresem projektu dotyczące negatywnych skutków finansowych dla budżetu samorządów. Podkreślała, że tworzenie farm wiatrowych wiąże się ze znacznym spadkiem wartości okolicznych nieruchomości, co również może stanowić istotne obciążenie dla społeczności lokalnych. 

Podsumowując dyskusję, minister infrastruktury podkreślił, że Dania będąca jednym z liderów OZE, wprowadziła wymóg lokowania farm wiatrowych nie bliżej niż 4 km od zabudowań mieszkalnych. Podkreślił też, że wyłączenie części ruchomych elektrowni z definicji budowli nastąpiło dopiero w 2005 roku.

Natalia Iwaszko

Zobacz także: Czuba-Wąsowska: Specustawa wiatrakowa już w Sejmie

 

Reklama
Reklama

Komentarze