Elektroenergetyka
Mielczarski: Mimo inwestycji ryzyko blackoutu realne przez 10-15 lat
Choć w zaprezentowanym wczoraj “Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” Mateusza Morawieckiego brakuje kompleksowego podejścia do kwestii energetycznych, to w ujęciu generalnym należy uznać go za krok w dobrą stronę – uważa prof. Władysław Mielczarski w rozmowie z Energetyka24.com. Zdaniem eksperta konieczne jest doprecyzowanie przedstawionych założeń – odpowiadać za to będzie prawdopodobnie Ministerstwo Energii.
„Uważam, że powstanie takiego długofalowego planu dla gospodarki jest zjawiskiem pozytywnym, choć oczywiście jego realizacja jest trudna i będzie wymagała jeszcze doprecyzowania. Natomiast warto zauważyć, że w tej strategii nie ma równie kompleksowego planu dla energetyki i tego jak ona ma funkcjonować i rozwijać się w podobnie długiej perspektywie” – zauważył prof. Mielczarski. W jego opinii nieodzownym jest tutaj szerokie ujęcie tematu energetyki, obejmujące zarówno sektor surowcowy (ropa, gaz i węgiel), jak i elektroenergetyczny – związany np. z budową nowych elektrowni, ograniczeniami emisji, OZE, czy ochroną środowiska. „Myślę, że to w następnym kroku będzie doprecyzowane przez Ministerstwo Energii, które jest w fazie powstawania (…) Odbieram to [plan M. Morawieckiego, przyp. red.] pozytywnie” – podkreślił ekspert w rozmowie z Energetyka24.com
Naukowiec pytany o ocenę metod, jakimi wicepremier Morawiecki zamierza zmniejszyć możliwość wystąpienia rozległej awarii systemu elektroenergetycznego, odpowiedział: „Ryzyko blackoutu istnieje i będzie istniało (…) Na pewno trzeba poprawić relacje pomiędzy operatorami sieci, producentami konwencjonalnymi oraz odbiorcami. Obecnie „rynek mocy” rozumiemy cały pakiet regulacyjnych usług systemowych, takich jak gotowość do produkcji, szybkość startu i zmiany wielkości mocy generowanej – to powinno zostać opracowane i dostosowane do nowych warunków. Trzeba też włączyć w do usług regulacyjnych systemy dystrybucyjne i zaktywizować odbiorców – my to już możemy robić, mamy narzędzia do tego”. W opinii prof. Mielczarskiego wspomniana aktywizacja mogłaby przynieść 15-20% poprawienie sytuacji.
Zdaniem eksperta ryzyko wystąpienia blackoutu będzie nam towarzyszyło jeszcze przez najbliższych 10-15 lat, do momentu zastąpienia najstarszych jednostek wytwórczych nowymi. Kłopot polega jednak na tym, że inwestycje prowadzone w tym zakresie mogą generować kolejne zagrożenia, zamiast trwale poprawić sytuację: „W tej chwili w budowie są cztery wielkie jednostki – w Kozienicach, Opolu i Jaworznie. Są one prototypowe i wielkością nieprzystosowane do naszych uwarunkowań. Awaria jednej z nich może spowodować awarię całego systemu. Dopóki nie zastąpimy starych jednostek z serii 200MW, które pochodzą z lat 70. ubiegłego wieku, nowymi instalacjami przystosowanymi do zmiennego poboru energii z niestabilnej pracy źródeł odnawialnych ryzyko awarii będzie duże jeszcze przez wiele lat - ocenia prof. Władysław Mielczarski.
Zobacz także: PGE: Zysk netto na poziomie 4,3 mld zł
Zobacz także: Świrski: Polskie magazyny energii to konieczność