Reklama

Piotr Maciążek: Ceny ropy osiągają nowe minima. Jak poradzi sobie z tym rosyjski budżet? Czy dojdzie do jego nowelizacji? Gdzie mogą wystąpić cięcia budżetowe?

 

Marek Menkiszak: Truizmem jest stwierdzenie, że sytuacja finansowa i w dużym stopniu gospodarcza Rosji zależy głównie od poziomu cen ropy naftowej na rynkach światowych. Obecne notowania rosyjskiej ropy marki Urals spadają nawet do 26 $ za baryłkę. Tymczasem w rosyjskim budżecie federalnym na 2016 r. założono średni poziom cen - 50 $. To powoduje, że ten i inne wskaźniki budżetowe stają się nierealne, o czym niezależni rosyjscy ekonomiści mówili od dawna. W tej sytuacji rząd FR ucieka się w pierwszej kolejności do nie zapobiegania a wręcz stymulowania deprecjacji rubla, którego oficjalny kurs wymiany osiągnął - bliski rekordowemu - poziom 76 rubli za 1 $. To główny sposób ratowania budżetu przed załamaniem, ale kosztem zwiększania inflacji i przerzucania ciężarów kryzysu na społeczeństwo. Poza tym już wstępnie zadecydowano o 10 % redukcji wydatków budżetowych z pewnymi wyjątkami dotyczącymi zwłaszcza sektora obronnego. Odłożono jednak decyzję w kwestii formalnego sekwestru budżetu, który jest nieunikniony. Z jednej strony to wynika z nadziei, że ceny ropy choćby lekko pójdą w gorę, ale też z niejasności jak głęboko trzeba będzie ciąć wydatki. Tak więc obecnie budżet federalny FR na 2016 rok jest fikcją, a realne wydatki będą zależeć od arbitralnych decyzji Kremla podejmowanych ad hoc w związku z bieżącą sytuacją na rynkach.

 

Jak wygląda system rosyjskich rezerw? Rosyjski minister finansów Anton Siluanow stwierdził, że 2016 r. jest ostatnim, w którym Rosja będzie efektywnie sięgać np. do Funduszu Dobrobytu Narodowego, gdzie lokowane były od lat zyski ze sprzedaży ropy. Są jednak i inne fundusze, np. emerytalny, są rezerwy walutowe. O jakich środkach łącznie mówimy?

 

Rezerwy walutowo-kruszcowe Rosji pozostają w dyspozycji Banku Centralnego i Ministerstwa Finansów i mają postać różnych instrumentów. Ich kwotę, z reguły co tydzień, podaje Bank Centralny. Pod koniec grudnia 2015 r. było to około 370 mld $, a przed obecnym kryzysem - w połowie 2013 roku - było to około 500 mld $. Jednak pewna część tych rezerw, szacowana przez specjalistów na około 150 mld $, nie jest płynna i jest ulokowana w różnych inwestycjach. Zgromadzone zyski ze sprzedaży ropy ponad określony poziom są lokowane w dwóch specjalnych funduszach: Funduszu Rezerwowym i Funduszu Dobrobytu Narodowego (FDN). Ich zasoby, obecnie łącznie około 130 mld $,  są w większości wliczane do ogólnej kwoty rezerw. Obecnie rząd czerpie z pierwszego z wyżej wymienionych funduszy, który zgodnie z planem ma być wyczerpany do końca br. lub najdalej do połowy następnego na finansowanie deficytu budżetowego. FDN miał być przeznaczany na długofalowe inwestycje, ale i on może być wykorzystywany do łatania dziur w budżecie. Pośrednio rząd wykorzystuje także środki funduszy emerytalnych, zawieszając w ostatnich latach transfer środków do funduszy z II filaru emerytalnego.

 

W przypadku obowiązywania zachodnich sankcji i utrzymywania się niskich cen ropy na ile mogą wystarczyć takie rezerwy?

 

To zależy od szeregu czynników. Od poziomu i długotrwałości spadku cen ropy, od skali cięć w wydatkach budżetowych, poziomu inflacji, wsparcia antykryzysowego z budżetu, ewentualnych interwencji na rynku walutowym czy wreszcie od długości i charakteru obowiązywania zachodnich sankcji finansowych przeciw Rosji. Przy kontynuacji obecnej sytuacji rosyjskie rezerwy wyczerpałyby się całkowicie nawet już w końcu 2017 roku. Niemniej ponieważ Kreml to wie i nie chce do tego dopuścić, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest osłabianie tempa spadku rezerw poprzez dopuszczanie do inflacji, cięcia budżetowe, ograniczoną prywatyzację majątku państwowego oraz zadłużanie się za granicą. Zwłaszcza jeśli chodzi o ten ostatni instrument pole manewru teoretycznie jest szerokie bo dług publiczny Rosji jest niski (około 16 % PKB). Sytuację utrudniają jednak zachodnie sankcje, stąd Moskwie zależy na ich znoszeniu.

 

Czy sytuacja wewnętrzna w Rosji może się zdestabilizować w związku z trudną sytuacją budżetową? Jakie środki zaradcze mogą zastosować władze?

 

Społeczeństwo rosyjskie wyraźnie ubożeje, maleją dochody -o średnio 10 % w minionym roku- zamykane są w ramach cięć szkoły i szpitale, rosną ceny żywności i leków, rośnie śmiertelność -zapewne głównie z powodu spadku dostępności do służby zdrowia- powoli rośnie -ciągle niewysokie- bezrobocie. Pod tym względem obecny kryzys jest gorszy dla Rosjan od poprzedniego z lat 2008-09, mimo lepszych niż wówczas wskaźników makroekonomicznych i da się porównać  z tym z 1998 r. Jednak nie przekłada się to jak na razie na wyraźne zwiększenie protestów na tle socjalnym, a te które się pojawiają -jak wśród kierowców ciężarówek- są jak na razie rozładowywane przez władze mieszaniną represji i ustępstw. Kreml nie bez podstaw liczy, że ewentualne protesty będą punktowe i nie przybiorą charakteru politycznego. W sytuacji kryzysu Rosjanie koncentrują się raczej na indywidualnych strategiach przetrwania. Ci z niezadowolonych, którzy są dość dobrze sytuowani i wykształceni częściowo emigrują z kraju. To powoduje, że masowy bunt przeciw władzy nie jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Problemem dla Kremla mogą być natomiast w perspektywie długoterminowej nasilające się przejawy rywalizacji wewnątrz elity rządzącej o kurczące się zasoby.

 

Ile gospodarce rosyjskiej zajmie czasu osiągnięcie parametrów gospodarczych sprzed momentu wdrożenia zachodnich sankcji i rozpoczęcia się procesu gwałtownych spadków cen ropy?

 

To może już nigdy nie nastąpić. W każdym razie nie ma perspektyw powrotu do okresu znaczącego stabilnego wzrostu rosyjskiej gospodarki pierwszej dekady XXI wieku. Zapewne Rosji uda się wyjść z recesji -jeśli nie w 2017 to w 2018 roku- ale wyzwaniem większym nawet niż obecny ostry kryzys będzie  długofalowa stagnacja, związana z wyczerpaniem się możliwości zrównoważonego wzrostu w warunkach funkcjonującego modelu polityczno-gospodarczego. Wyjściem byłyby kompleksowe, systemowe reformy, ale na nie Kreml się nie zdecyduje bo widzi w nich ryzyko osłabienia kontroli politycznej i utraty władzy. To sprawia, że główną "strategią antykryzysową" władz jest "modlenie się" o wzrost cen ropy, a nie ma pomysłu co dalej. Natomiast jeśli z sytuacją gospodarczą i społeczną będzie naprawdę źle, nie można wykluczyć desperackich prób sztucznego wywoływania przez Rosję konfliktów zewnętrznych dla mobilizacji społecznej i ewentualnego podnoszenia cen ropy.

Reklama

Komentarze

    Reklama