Głównym celem paryskiego szczytu klimatycznego, który rozpoczyna się 30 listopada, jest ograniczenie wzrostu temperatury na Ziemi poniżej dwóch stopni Celsjusza w porównaniu do epoki przedindustrialnej. Unia Europejska uzgodniła swe stanowisko dotyczące celów klimatycznych już w zeszłym roku, zapowiadając ogromną redukcję emisji dwutlenku węgla o 40 proc. w stosunku do poziomu z 1990 roku. "Od lat jesteśmy świadkami konsekwentnego zaostrzania regulacji środowiskowych, które wpływają na kondycję europejskiego przemysłu. Niestety, na forum unijnym dość rzadko padają argumenty ekonomiczne. Fakty są takie, że o ile pięć lat temu udział Unii Europejskiej w globalnym PKB wynosił 30 proc., o tyle dziś wynosi on zaledwie 25 proc. Ten dramatyczny spadek to efekt m.in. jednostronnego narzucenia sobie bardzo ambitnych celów klimatycznych" – twierdzi Marcin Bodio, dyrektor zarządzający CEEP.
We wspólnym stanowisku producentów i konsumentów energii z Europy Centralnej, CEEP podkreśla, że unijne cele klimatyczne winny być określane nie w oparciu o ogólne dane procentowe, ale w przeliczeniu na jednego mieszkańca. "Tak prezentowane dane pokazują, jak ogromne są dysproporcje między Unią Europejską, która emituje około 7,5 tony CO2 na jednego mieszkańca, a Stanami Zjednoczonymi, Kanadą czy Australią, dla których ten wskaźnik jest dwukrotnie wyższy. To dowodzi, że realizacja celów klimatycznych ma sens jedynie w globalnej koalicji. Opowiadamy się też za koncepcją neutralności klimatycznej, która zamiast dekarbonizacji powinna znaleźć się w dokumentach po zakończonym szczycie. Chodzi o zapewnienie równowagi między emisjami szkodliwych substancji a ich naturalnym wchłanianiem. To pozwoli nam zarówno rozwijać przemysł, jak i czynić świat bardziej zielonym" – zauważa Bogdan Janicki, ekspert CEEP.
Zmiana sposobu liczenia emisji dwutlenku węgla, o którą apeluje CEEP, jest istotna szczególnie dla krajów Europy Centralnej. "To ważne ze względu na ogromne dysproporcje w poziomie rozwoju poszczególnych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Produkt krajowy brutto w Europie Centralnej, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, jest w dalszym ciągu niemal trzykrotnie niższy niż w zachodniej części Europy. Chcąc dążyć do stopniowego niwelowania tych różnic, które widoczne są nie tylko we wskaźnikach ekonomicznych, ale przede wszystkim w jakości życia obywateli Wspólnoty, musimy pozwolić krajom naszego regionu na szybszy rozwój. To dlatego zabiegamy o to, by decyzje, jakie zapadną podczas paryskiego szczytu, były podejmowane w oparciu o precyzyjne dane, prezentujące rzeczywisty obraz poziomu emisji gazów cieplarnianych w poszczególnych państwach" – zapowiada Marcin Bodio.
Zobacz także: Pomysł PiS na energetykę: zero rosyjskiej ropy i gazu oraz polski węgiel
Zobacz także: Nowy blok w Elektrowni Kozienice będzie gotowy za dwa lata