Źródła związane z branżą, na które powołuje się agencja, twierdzą, że takie informacje zostaną przedstawione podczas najbliższej konferencji prasowej poświęconej wynikom kwartalnym. Ich zdaniem, E-ON (podobnie jak wiele innych firm) staje się ofiarą Energiewende, która sprawiła, że hurtowe ceny prądu w Niemczech spadły w ciągu ostatnich czterech lat o ok. 50%. Zwrot ku OZE, wymagający potężnych inwestycji oraz powodujący mniejszą efektywność produkcji, staje się coraz większym balastem dla całego sektora elektroenergetycznego w RFN. Sytuacja jest tym trudniejsza, że wraz z odchodzeniem od energetyki opartej na źródłach konwencjonalnych, spada wycena aktywów związanych z tym segmentem wytwarzania - doprowadzając m.in. do osłabienia pozycji giełdowej spółek i pogłębiając ich kłopoty.
Analitycy szacują, że w ostatnich dziewięciu miesiącach zyski E.ON-u spadły o blisko 20%. Równocześnie z tytułu odpisów amortyzacyjnych wynik firmy został „obciążony” kwotą rzędu 8 mld euro. Koncern, aby nie ponosić kosztów związanych z wygaszaniem elektrowni atomowych (narzuconym przez polityków oraz ideologów), zdecydował się na wydzielenie ich do osobnej spółki, a następnie przeznaczenie na sprzedaż. Według raportu przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Gospodarki RFN, dotyczącego m.in. kosztów odchodzenia od energii jądrowej, niewykluczonym jest scenariusz, w którym niemieckie firmy nie będą zdolne własnymi siłami zrealizować zaostrzonych regulacji i bezpiecznie zamknąć siłowni. Dokument przewiduje, że może im zabraknąć nawet 30 miliardów dolarów.
Zobacz także: Świrski: Przyszłością atomu są małe reaktory
Zobacz także: Areva zadba o bezpieczeństwo jądrowe na Ukrainie