Portal o energetyce
Iran zamierza zwiększyć produkcję ropy. "Za wszelką cenę"
Zwiększymy eksport ropy naftowej nawet jeśli ceny surowców nadal będą spadały - powiedział podczas wywiadu telewizyjnego irański minister ds. ropy Bijan Namdar Zanganeh.
,,Dlaczego irański rząd powinien ryzykować utratę swoich wpływów na rynku oraz pogorszenie perspektyw, tylko po to, żeby ceny zaczęły rosnąć?” – dopytywał minister, dodając po chwili: ,,W żadnym wypadku nie będziemy ignorować swojego członkostwa w OPEC, ale nie mamy problemu ze spadkiem wartości ropy, ponieważ możemy podwoić jej eksport.”
Nieco wcześniej Bijan Namdar Zanganeh wyraził jednak poparcie dla idei nadzwyczajnego posiedzenia Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową, którego celem będzie opracowanie rozwiązań pozwalających na powstrzymanie dalszego obniżania cen surowca. Sprzeciwił się jednak ewentualnemu zmniejszeniu wolumenu produkcji ,,czarnego złota”, które jego zdaniem byłoby szkodliwe dla dysponującego ogromnymi rezerwami Iranu: ,,Musimy przezwyciężyć drakońskie limity nałożone na nasz kraj – zachowanie udziałów zarówno w organizacji, jak i w światowym rynku jest dla nas niezwykle istotne (…) Za wszelką cenę będziemy dążyć do zwiększenia wydobycia” – dodał na zakończenie minister.
Oświadczenie irańskiego oficjela jest kolejnym dowodem na rosnące napięcie w OPEC, która podzieliła się w chwili obecnej na dwa nieformalne obozy. Pierwszy to kraje, które dążą do zredukowania poziomu produkcji (licząc, że zmniejszenie podaży przyczyni się do wzrostu cen), ponieważ ich gospodarki znalazły się w poważnych tarapatach – jak choćby Algieria, Ekwador czy Wenezuela. Osobnym przypadkiem jest tutaj Rosja, która wysyła wprawdzie sygnały o podjęciu ,,koniecznych działań” w celu zahamowania niekorzystnych trendów, ale równocześnie obawia się utraty swoich wpływów. Drugi, znacznie potężniejszy obóz, składa się z państw, które również bardzo mocno odczuwają pogorszenie koniunktury, ale w związku ze swoimi potężnymi zasobami – finansowymi lub surowcowymi – podjęły grę na przesilenie, żeby wyprzeć z rynku słabszych konkurentów i zająć ich miejsce – nawet kosztem doraźnych strat. W jego skład wchodzi przede wszystkim Arabia Saudyjska (wspierana z zewnątrz przez USA) oraz członkowie OPEC, którzy albo upatrują w kryzysie swoją szansę, albo znajdują się pod wpływem Saudyjczyków.
Zobacz także: Rosja: Spadek wpływów podatkowych z sektora naftowego
Zobacz także: Niskie ceny ropy osłabią pozycję Władimira Putina?