Reklama

1/3 rosyjskich rafinerii przesunęła planowane remonty o przynajmniej rok. O sprawie informuje Instytut Vnipineft, w którym 38% udziałów posiada państwowa Federalna Agencja Zarządzania Nieruchomościami. Jego zdaniem trudna sytuacja rosyjskich zakładów petrochemicznych może wywołać niedobór paliwa w całym kraju już w 2016 r.

Na takie prawdopodobieństwo wskazuje wysoka awaryjność kluczowych obiektów. Tylko w 2014 r. mieliśmy do czynienia z pożarem rafinerii w Riazaniu, w Aczyńsku oraz Niżniekamsku. W wyniku tych wydarzeń na rynek rosyjski wypchnięto większość rezerw paliwowych i zintensyfikowano prace pozostałych zakładów. Wiele z nich (np. w Omsku i Angarsku) nie wytrzymało narzuconego tempa, musiało zawiesić produkcję oraz przejść nieplanowane naprawy.

Z 15 rafinerii, które zdaniem Vnipineftu przesunęły o przynajmniej rok swoje remonty aż osiem należy do Rosnieftu, pozostałe m.in. do Surgutnieftiegazu, Sławniefti oraz Gazprom Salavat Neftekhim. Zestawienie to w dość czytelny sposób pokazuje, że zaniechanie koniecznych modernizacji wiąże się głónie z brakiem środków na ich przeprowadzenie, co ma związek m.in. z zachodnimi sankcjami i spadającymi cenami ropy.

Na początku sierpnia szef Rosnieftu, Igor Sieczin, wysłał do prezydenta FR Władimira Putina list, w którym poinformował, że jeżeli nie zostaną wprowadzone dodatkowe rozwiązania wspomagające przemysł rafineryjny, to już w 2017 roku Rosji grożą poważne niedobory benzyny (chodzi o nawet 5 mln ton). Na domiar złego Moskwa została zmuszona do gaszenia konfliktu paliwowego z Białorusią, która według oficjalnych danych nie wywiązała się w drugim kwartale roku ze swoich zobowiązań kontraktowych. Mińsk ograniczył wysyłkę paliw do Rosji w związku z „nieopłacalnością takich działań”, na co wpływ miała dewaluacja rubla (a więc pośredni skutek zachodnich sankcji).

Aktywność czołowego menadżera pokazuje, że sprawa jest poważna, być może nawet bardziej niż wynikałoby to z jego korespondencji do głowy państwa. Prognoza Vnipineftu wskazuje bowiem na rok 2016 a nie 2017 jako newralgiczny dla całej branży paliwowej niejako wzywając do wdrożenia rozwiązań optymalizujących warunki działalności czołowych producentów.

W swoim liście do Putina Sieczin przedstawił panaceum na bolączki trapiące sektor paliwowy apelując o wprowadzenie dopłat do kredytów przeznaczonych na modernizację rafinerii, redukcję taryf przewozowych oraz czasowe zwolnienie kluczowych podmiotów z ceł eksportowych. Sugerowane zmiany miałyby objąć także proces przyznawania koncesji wydobywczych uprzywilejowując spółki, które zobowiązałyby się wydobyte surowe lokować na rynku krajowym.

Tyle tylko, że państwo rosyjskie pogrążające się w recesji (-4,6% w drugim kwartale roku) i nieustannie uszczuplające własne rezerwy finansowe może nie być skore do takiej pomocy. Tym bardziej, że w celu ratowania budżetu już raz postanowiło go podreperować kosztem obciążonej sankcjami branży naftowej. Chodzi o manewr podatkowy, w wyniku którego został m.in. podwyższony podatek od wydobycia surowców mineralnych. Warto dodać, że na chwilę obecną rząd FR nie chce komentować raportu Vnipineftu...

Reklama
Reklama

Komentarze