Reklama

Jak informuje rosyjski Kommierant: Nikołaj Tokariew pozostanie szefem Transnieftu (operator rosyjskich ropociągów). Dobiegający końca, 3-letni kontrakt menadżerski, ma zostać przedłużony aż o 5 lat do 2020 roku. Tokariew stoi na czele Transnieftu od 2007 roku. To bliski znajomy Władimira Putina z czasów, gdy obecny prezydent Rosji pracował jako oficer KGB w NRD. Niezwykle ciekawie prezentuje się jego obecne uplasowanie w obrębie rosyjskiej elity rządzącej.

Konflikt Sieczin-Tokariew

Tokariew jest mocno skonfliktowany z Igorem Sieczinem. Główną osią tego sporu są kwestie finansowania infrastruktury przesyłowej dedykowanej inicjatywom Rosnieftu na Dalekim Wschodzie Rosji. Obie spółki od dłuższego czasu próbują przerzucać pomiędzy sobą koszty ich finansowania. Transnieft argumentuje, że choć jest operatorem to do jego obowiązków nie należy samodzielne finansowanie integracji projektów firm trzecich z krajowym systemem rurociągowym. Kością niezgody są m.in. kwestie realizacji ropociągu do budowanego przez Rosnieft zakładu petrochemicznego w Nachodce, połączenia rafinerii w Tuapse z magistralą Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny, czy strat jakie Transnieft poniósł w wyniku realizacji projektu Zapolarie-Purple (a więc rury, którą arktyczna ropa Rosnieftu i Gazprom Nieftu popłynie do Azji). Pomijając sprawy infrastrukturalne głównym powodem niesnasek na linii Tokariew-Sieczin jest proces konsolidacji zachodzący w rosyjskiej energetyce. W jego ramach szef Rosnieftu dążył m.in. do podważenia federalnego monopolu na przesył gazu, ale także –o czym się w Polsce zapomina-  ropy. W lutym ubiegłego roku Sieczin oficjalnie zaproponował stronie rządowej przeprowadzenie dodatkowej emisji akcji Transnieftu i ich objęcie przez koncern, którym zarządza.

"Obrotowość" Tokariewa

W toku kolejnych konfliktów z Sieczinem – Tokariew mimo dobrych relacji z Władimirem Putinem szukał oparcia w Gazpromie (wspólny front przeciwko likwidacji monopoli) i środowiskach rządowych. Chodzi głównie o skłóconego z szefem Rosnieftu wicepremiera Arkadija Dworkowicza odpowiedzialnego za kwestie energetyczne oraz samego premiera Dmitrija Miedwiediewa. W tym kontekście przedłużenie kontraktu szefowi Transnieftu należy oceniać pod kątem próby zachowania wewnętrznej równowagi w obozie władzy w obliczu spadających cen ropy i zachodnich sankcji. Warto zaznaczyć, że „obrotowość” Tokariewa, dzięki której zyskuje on akceptację poszczególnych frakcji w elicie rządzącej, w pełni uwidacznia się przy okazji jego konfliktu z Grupą Summa (chodzi o prywatyzację portu w Noworosyjsku gdzie znajduje się strategiczny terminal naftowy). Na jej czele stoi Zijawudin Mogamedow a więc oligarcha bliski…Miedwiediewowi.

Tokariew ograniczy wpływy Sieczina. W tle prywatyzacja Transnieftu

Skoro już mowa o równowadze w rosyjskiej elicie władzy to należy podkreślić, że przedłużenie kontraktu Tokariewowi jest elementem jej zachowania także w kontekście osłabienia pozycji Sieczina. Jak już wspominałem szef Rosnieftu od ponad roku dąży do rozciągnięcia swoich wpływów na Transnieft poprzez wykup części jego udziałów. Tokariew w przeszłości aktywnie sprzeciwiał się takiej możliwości i w swojej nowej kadencji zapewne zdania nie zmieni. Może to mieć kluczowe znaczenie w kontekście prac nad Ustawą, która określi szczegóły prywatyzacji Transnieftu. O tym, że prace nad nią trwają poinformowała w marcu br. Olga Dergunowa, szefowa Federalnej Agencji Zarządzania Nieruchomościami. 

Tokariew na czele Transnieftu a eksport ropy do Polski

Przedłużenie umowy Tokariewowi będzie miało zapewne także spory wpływ na polski rynek petrochemiczny. Dzięki zmianom jakie wdrożyli Rosjanie około 2013 r. wycięto z łańcucha dostaw ropy w Europie Środkowej pośredników a Rosnieft zaczął zawierać bezpośrednie umowy ze swoimi klientami zaopatrywanymi przez ropociąg Przyjaźń. Jednym z takich pośredników była spółka Souz Petrolium należąca de facto do Zijawudina Mogamedowa. W tym kontekście umocnienie pozycji skonfliktowanego z nim Tokariewa jest nie bez znaczenia. Tym bardziej, że w wyniku sankcji Rosnieft zaczął w większym stopniu sięgać po pośredników handlu ropą. Krótkoterminowe transakcje z nimi (nie objęte zachodnimi obostrzeniami) pozwalają mu bowiem zachować płynność finansową (wymowny casus Trafigury). W przypadku zaostrzających się sporów na linii USA/UE i Rosja niewykluczone, że proces ten może dotknąć także Europę Środkową. Tokariew na czele Transnieftu zwiększa również szanse na bezproblemowe działanie ropociągu Przyjaźń. To on jest autorem planu, który ma rozwiązać problem zwiększającego się udziału mocno zasiarczonej ropy w rosyjskim bilansie wydobywczym. Zakłada on przesył ropy o lepszych parametrach przez Białoruś do Polski i Niemiec (mowa o zachodnim i północno-zachodnim kierunku eksportowym) i próbę sprzedaży drogą morską (przez Ust-Ługę), pod nową marką, mniej szlachetnej mieszanki.

Reklama
Reklama

Komentarze