Reklama

„Skarga dotyczy sposobu ułożenia rurociągu na dnie Bałtyku. ZMPSiŚ domaga się, by na skrzyżowaniu rurociągu z północnym szlakiem żeglugowym rurociąg był bardziej zagłębiony, co umożliwi poruszanie się statków o większym zanurzeniu” – mówi cytowany przez dziennik Zbigniew Miklewicz, prezes ZMPSiŚ. Jest to niezwykle istotne, kiedy weźmie się od uwagę plany inwestycyjne spółki - w Świnoujściu miałby powstać terminal kontenerowy oraz terminal ładunków masowych. Aktualnie do portu mogą zawijać jednostki o maksymalnym zanurzeniu do 13,5 m, ponieważ strefa ochronna nad rurami Nord Stream wynosi 2,5 m - łatwo obliczyć, że ich wierzch znajduje się na głębokości 16 metrów.

Pozew został złożony ponad cztery lata temu (w 2011 roku) i w sensie formalnym nie jest skierowany przeciwko spółce Nord Stream AG, lecz przeciwko Federalnemu Urzędowi ds. Żeglugi Morskiej i Hydrografii (BSH), który wydał zgodę na ułożenie rurociągu w sposób utrudniający rozwój polskich portów. Termin zakończenia sporu nie jest oczywiście znany, ale nie ulega wątpliwości, że każdy możliwy werdykt będzie miał istotne znaczenie dla budowy  kolejnego gazociągu - Nord Stream II. Ewentualne przychylenie się niemieckiego sądu do obaw ZMPSiŚ pozwoli na opóźnienie realizacji inwestycji - co najmniej do czasu przeprowadzenia stosownych prac hydrotechnicznych. Gdyby jednak doszło do sytuacji, w której racja zostanie przyznana BSH, to projekt NS II może zyskać dodatkowy impuls.

Zobacz także: Francja kupiła 32% więcej rosyjskiego gazu

Zobacz także: Czesi nie chcą blokować Nord Stream II

Reklama
Reklama

Komentarze