Reklama

Gaz

"Spiegel": Joe Biden rezygnuje z sankcji wobec Nord Stream 2

Fot. Tony Webster / Flickr
Fot. Tony Webster / Flickr

Rząd USA stanowczo sprzeciwia się budowie bałtyckiego gazociągu Nord Stream 2, ale według informacji portalu tygodnika „Spiegel” na razie jednak nie będzie żadnych sankcji - ku zdenerwowaniu republikanów w Kongresie.

"W niemiecko-amerykańskim sporze o gazociąg Nord Stream 2 najwyraźniej widać oznaki odprężenia" - pisze w środę tygodnik.

Według informacji "Spiegela", administracja prezydenta USA Joe Bidena nie chce na razie nakładać sankcji na Nord Stream AG i jej prezesa Matthiasa Warniga.

Zarówno firma, jak i sam Warnig znajdą się w najnowszym raporcie o sankcjach, który rząd USA wkrótce przedstawi Kongresowi. Zgodnie z informacjami z niemiecko-amerykańskich kręgów negocjacyjnych, przyznano im jednak tak zwane zwolnienie, a zatem są one zawieszone do czasu przedłożenia kolejnego sprawozdania za trzy miesiące.

Reklama
Reklama

Według informacji gazety, niemiecki rząd jest świadomy decyzji Waszyngtonu.

Odstąpienie od surowych sankcji, o czym po raz pierwszy poinformował amerykański portal informacyjny Axios, jest sygnałem ustępstwa ze strony Bidena, który jest zdecydowanym przeciwnikiem gazociągu i znajduje się pod ogromną presją polityczną w związku z tym projektem. Bo rura, która ma doprowadzić rosyjski gaz do Niemiec przez Morze Bałtyckie, jest ostro krytykowana nie tylko przez Republikanów, ale także przez wielu Demokratów w Kongresie USA. Obie strony skarżą się, że gazociąg wspiera reżim prezydenta Rosji Władimira Putina, a także przyczynia się do odcięcia Ukrainy od dostaw energii z Rosji. Rurociąg był już kluczowym punktem spornym w stosunkach niemiecko-amerykańskich za rządów poprzednika Bidena, Donalda Trumpa.

"Decyzja ta wywoła ostrą krytykę Bidena płynącą z obozu republikańskiego" - zauważa tygodnik. Czołowy republikanin w Komisji Spraw Zagranicznych Izby, Michael McCaul, powiedział, że jeśli doniesienia o braku sankcji są prawdziwe, to świadczy to o tym, że demokratyczny prezydent nigdy nie chciał zapobiec budowie rurociągu. Był to "rosyjski projekt złośliwego wpływu, który grozi pogłębieniem energetycznej zależności Europy od Moskwy" - powiedział McCaul. "Jeśli reżimowi Putina pozwoli się dokończyć budowę tego rurociągu, to tylko dlatego, że administracja Bidena postanowiła na to pozwolić".

Były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton napisał na Twitterze: "Ostra retoryka Bidena w sprawie Rosji jest bezwartościowa, jeśli nie jest poparta działaniem".

"W ostatnich miesiącach Nord Stream 2 stał się poważnym testem dla ożywienia stosunków niemiecko-amerykańskich po Trumpie" - podkreśla "Spiegel". "Na zewnątrz administracja Bidena unikała ostrych słów pod adresem Berlina, ale wewnętrznie doradcy prezydenta z goryczą narzekali na kanclerz Angelę Merkel, która mimo usilnych nalegań nie była skłonna do znaczących ustępstw na rzecz strony amerykańskiej. Rząd niemiecki przekonywał Amerykanów, że Niemcy kupowały gaz od Związku Radzieckiego nawet w najciemniejszych dniach zimnej wojny. Co więcej, hipokryzją było dążenie do zatrzymania rurociągu, gdy w tym samym czasie same Stany Zjednoczone kupowały energię od Rosji".

Reklama

Komentarze

    Reklama