Ropa
USA: Trump przyśpiesza budowę kontrowersyjnego ropociągu
Agencja federalna USACE (Korpus Inżynieryjny Armii USA) zapowiedziała we wtorek, że wyda zgodę na przyspieszenie budowy ostatniego, dwukilometrowego odcinka kontrowersyjnego rurociągu Dakota Access Pipeline. Ma nim płynąć ropa z Dakoty Północnej do Illinois.
Budowany kosztem 3,8 mld dolarów rurociąg o długości ponad 1885 km prowadzi z pól naftowych Dakoty Północnej poprzez stany Dakota Południowa i Iowa do portu naftowego w okolicach miejscowości Patoka w stanie Illinois. Ropa z łupków będzie następnie transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską.
Zdaniem projektantów rurociągu pozwoli on na transport 470 tys. baryłek ropy naftowej dziennie i przyczyni się do stworzenia 8-12 tys. tymczasowych miejsc pracy oraz zaledwie 40 stałych miejsc pracy przy nadzorze i konserwacji funkcjonującego ropociągu.
Do przyspieszenia zakończenia budowy rurociągu wezwał prezydent Donald Trump w dekrecie wydanym 24 stycznia. Realizacja projektu została zablokowana za prezydentury Baracka Obamy m.in. z powodów środowiskowych. Trump wielokrotnie opowiadał się za dokończeniem ropociągu.
Tuż przed inauguracją Trumpa agencja USACE, która jest odpowiedzialna za wydanie zezwoleń potrzebnych do wykonania projektu, podjęła kroki, by rozpocząć pełną analizę wpływu rurociągu na środowisko naturalne.
Jednak we wtorek, w odpowiedzi na styczniowy apel szefa państwa, podlegająca ministerstwu obrony agencja zapowiedziała, że skróci okres pozwalający na publiczną dyskusję nad projektem i przeprowadzenie analizy.
Jednocześnie Korpus Inżynieryjny Armii USA poinformował, że zgodzi się na poprowadzenie ropociągu uproszczoną trasą wiodącą pod jeziorem Oahe, zbiornikiem utworzonym na rzece Missouri. Leży on w odległości ok. 1,5 km na północ od rezerwatu Indian z plemienia Standing Rock Sioux.
Ostateczna zgoda może zostać wydana już w środę.
Budowa ropociągu w pobliżu terenów plemiennych wzbudziła gwałtowne protesty rodowitych mieszkańców tych terenów. W protestach Indian z kilku amerykańskich plemion i przedstawicieli organizacji ekologicznych we wrześniu 2016 roku wzięło udział kilka tysięcy osób. Od początku protestów zatrzymano ok. 700 osób.
Indianie argumentowali, że ewentualny wyciek ropy naftowej groziłby prawie natychmiastowym zatruciem rzeki Missouri i okolicznych zbiorników wody pitnej.
Wódz plemienia Standing Rock Sioux Dave Archambault II po wyrażeniu przez USACE zgody na przyspieszenie prac budowlanych zapowiedział zwrócenie się do sądu z pozwem o wstrzymanie dalszej prac.Organizacje ekologiczne, m.in. Greenpeace czy Sierra Club, skrytykowały wtorkową zapowiedź USACE. Oskarżyły Trumpa o przedkładanie interesów korporacji ponad troskę o Indian i środowisko.
Zobacz także: Naftowy szantaż Rosji: Białoruś i Ukraina sięgną po ropę przez Odessę