Reklama

Analizy i komentarze

Saudowie porzucają ropę naftową. „Książę chce prowadzić politykę Saudi Arabia First”

Od lewej: Anthony Blinken i książę Muhammad bin Salman
Od lewej: Anthony Blinken i książę Muhammad bin Salman
Autor. U.S. Department of State, Public domain, via Wikimedia Commons

Arabia Saudyjska to jedno z najważniejszych państw Bliskiego Wschodu. Jednocześnie rozpoczyna potężną transformację swojej gospodarki. Państwo to – będące największym dostawcą ropy do Polski – chce odejść od polegania na tym surowcu. Z czego wynika ta decyzja? O tym Jakub Wiech rozmawia z Jakubem Katulskim, autorem podcastu Stosunkowo Bliski Wschód.

Poniżej skrócona wersja wywiadu z panem Jakubem Katulskim. Całość jest dostępna w podcaście „Elektryfikacja”, link zamieszczony jest w artykule.

Jakub Wiech: Jaką pozycję w regionie ma obecnie Arabia Saudyjska?

Jakub Katulski, doktorant na Uniwersytecie Komisji Edukacji Narodowej, autor podcastu Stosunkowo Bliski Wschód: Pozycja ta w ostatnich latach znacząco się zmienia. Arabia Saudyjska jest jedną z największych gospodarek arabskich. Książę Muhammad ibn Salman, oficjalnie następca tronu, a de facto przywódca kraju, ma ambicję do tego, żeby jego kraj stał się regionalnym liderem politycznym. Książę chce prowadzić politykę „Saudi Arabia First”, ale pod tym hasłem kryje się także znaczenie na obszarze całego Bliskiego Wschodu. Warto jednak zaznaczyć, że nie wszystkim w regionie się to podoba.

YouTube cover video

A jak na te plany patrzą Stany Zjednoczone?

Tradycyjnie uważano – przynajmniej do momentu, kiedy Joe Biden został prezydentem – że Arabia Saudyjska jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na Półwyspie Arabskim. Mówiono nawet, że jest wręcz wasalem USA. Później te relacje oziębły, głównie dlatego, że jeszcze w czasie swej kampanii wyborczej prezydent Biden zapowiedział, że ma zamiar uczynić księcia koronnego oraz samą Arabię Saudyjską pariasem na arenie międzynarodowej. Wiązało się to przede wszystkim z problemami z ochroną praw człowieka w tym kraju, z serią aresztowań przeciwników politycznych, a także ze zlecaniem zabójstw dysydentów, np. Dżamala Chaszukdżiego.

Reklama

To wszystko spowodowało, że te relacje dość mocno się zmieniły. Jednakże, kiedy rozpoczęła się pełnoformatowa inwazja Rosji na Ukrainę, trochę zmieniła się percepcja Bidena. Prezydent USA wyciszył swoje tony. Kiedy ceny ropy skoczyły, Biden zwrócił się do Arabii Saudyjskiej z prośbą, by zwiększyła podaż surowca oraz zaczęła wpływać na kraje OPEC w tej kwestii. Arabia Saudyjska zauważyła swoją szansę. Zrozumieli, że mogą coś ugrać – nie tylko od Stanów Zjednoczonych. Niemniej, trzeba powiedzieć, że obecnie Arabia Saudyjska stara się prowadzić własną politykę.

Rozumiem, że USA najbardziej zależy na tym, żeby wykorzystać potencjał Arabii Saudyjskiej do stabilizowania sytuacji w regionie i do działań względem Iranu.

Jak najbardziej. To jest postulat Stanów Zjednoczonych i wcale nie odbiega on od strategii regionalnej Muhammada ibn Salmana. Saudom też zależy na tym, żeby w regionie był na tyle względny spokój. To tworzy dobrą przestrzeń do międzynarodowych inwestycji. Arabia Saudyjska planuje stać się regionalnym hubem dla globalnego biznesu. Na tym polega strategia Saudi Vision 2030. To jest plan reformy, który ma całkowicie zmienić to, czym Arabia Saudyjska jest. Kraj ten ma przestać opierać się wyłącznie na eksporcie ropy, ale ma stać się przestrzenią do międzynarodowego handlu i inwestycji. Ma stać się taką bramą między globalnym Wschodem, Zachodem, a także Północą i Południem.

Reklama

I to właśnie skłoniło Arabię Saudyjską do rozważenia zaproszenia do BRICS?

To jest jedna z motywacji. Ale ważniejsze jest moim zdaniem to, że przyjęcie zaproszenia do BRICS przez Arabię Saudyjską, jeśli zakończy się podpisaniem umowy, jak i dla będących od początku roku członkami organizacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Iranu Egiptu czy Etiopii jest zasygnalizowaniem, że kraje te widzą problem w tzw. północnej hegemonii. Chodzi zarówno o sytuację na światowych rynkach finansowych, jak i w ogóle w globalnej polityce. Jest to więc sygnał, że państwa chciałyby np., żeby Stany Zjednoczone przestały dominować w całym ładzie międzynarodowym i dyktować zasady gry.

A jak to wpływa na relacje Arabii Saudyjskiej z USA?

To na pewno jest niewygodne dla Stanów Zjednoczonych. USA zostały przez Arabię Saudyjską postawione w bardzo niewygodnej pozycji, w której to one muszą prowadzić aktywną politykę i reagować na to, co się dzieje. A tymczasem dla Arabii Saudyjskiej to szansa na uzyskanie na lepszych warunkach tego, czego oczekują od lat. Arabia Saudyjska ma np. aspiracje jądrowe. A Amerykanie liczą na to, że w regionie Bliskiego Wschodu nie pojawią się kolejne mocarstwa jądrowe. Z tego punktu widzenia Saudowie chcą pokazać swoje zniecierpliwienie wobec braku jasnych decyzji ze strony USA.

Reklama

Czy pozycja Arabii Saudyjskiej w BRICS będzie silna?

Ta pozycja będzie raczej trudna. Wydaje mi się, że wpływ Saudów na politykę pozostałych członków BRICS, a przynajmniej tych państw, które nie leżą bezpośrednio w regionie Arabii Saudyjskiej, może być ograniczony.

Wspomniał Pan, że do BRICS dołączyło ostatnio kilka innych państw, m.in. Zjednoczone Emiraty Arabskie. Chciałbym zapytać, czy Arabia Saudyjska mogłaby traktować się jako pewnego rzecznika czy ambasadora tej grupy?

Jeśli chodzi o same ZEA, to ich polityka jest spójna z polityką Arabii Saudyjskiej. Jeśli chodzi o Egipt, to czasami staje na antypodach względem Saudów. Natomiast zarówno Egipt, jak i Emiraty mogą oczekiwać od Arabii Saudyjskiej, żeby była pewnego rodzaju liderem reprezentującym wspólny front w BRICS. Musimy pamiętać, że to jest duże wydarzenie dla państw arabskich, są one w BRICS największą grupą. Mamy dzisiaj dwa, a za chwilę, możliwe, że trzy państwa arabskie w organizacji liczącej dziesięciu członków.

W jaki sposób Arabia Saudyjska patrzy na wojnę Izraela z Hamasem? Jak działa w tej kwestii?

To dwie różne kwestie: jak Arabia Saudyjska patrzy i jak działa. Saudowie nieraz sygnalizowali, że są zmęczeni tym, jak Palestyńczycy postępują w konflikcie z Izraelem Ambasadorowie Arabii Saudyjskiej w krajach takich, jak Wielka Brytania wprost sygnalizują, że ich państwo jest zainteresowane normalizacją relacji z Izraelem – jednakże, mimo wszystko, nie kosztem sprawy palestyńskiej.

Jakie byłoby najlepsze rozwiązanie tego konfliktu z perspektywy Arabii Saudyjskiej?

Z perspektywy Arabii Saudyjskiej najwygodniejszym rozwiązaniem byłoby rozwiązanie dwupaństwowe, swoją drogą często promowane także przez Zachód. Chodzi o taki wariant, w którym mamy zarówno niepodległe państwo palestyńskie, jak i niepodległy Izrael. Niemniej, uważam, że dla Arabii Saudyjska wygodne jest także utrzymanie obecnego status quo.

A jak wyglądają relacje Arabii Saudyjskiej właśnie z Katarem?

Są one bardzo skomplikowane. Jakiś czas temu można było powiedzieć, że są to bliscy sojusznicy. Ale w 2017 r. doszło do tego, że Arabia Saudyjska i koalicja innych państw arabskich pod jej przewodnictwem rozpoczęły blokadę dyplomatyczną Kataru, której bezpośrednią przyczyną było to, że Katar w południowym Iraku zapłacił okup szyickim organizacjom w zamian za katarskich zakładników. To nie spodobało się Arabii Saudyjskiej. Ale tak naprawdę była to kropla, która przelała czarę goryczy.

Katar już od dłuższego czasu zbliżał się z różnymi aktorami regionalnymi, takimi jak Bractwo Muzułmańskie. Udzielił m.in. schronienia przedstawicielom tej organizacji. W Katarze mieści się też siedziba biura politycznego palestyńskiego Hamasu. Katar całkiem życzliwie patrzył na protesty Arabskiej Wiosny, wspierał islamistyczne ruchy walczące przeciwko Baszara al-Assada w Syrii. Katar kontroluje jedną z największych sił medialnych w świecie arabskim, czyli telewizję Al-Dżazira. To wszystko nie podobało się Arabii Saudyjskiej. I w ten sposób doszło do sporu między tymi państwami.

Zestawmy to z planami Arabii Saudyjskiej. Czy Katar nie będzie ich torpedował? Albo czy nie będzie starał się ich wykoleić?

Arabii Saudyjskiej grozi ten scenariusz. Co więcej, widzimy, że Katar już teraz rzuca Saudom wyzwanie. Widzieliśmy to choćby po mistrzostwach świata w piłce nożnej, które zorganizowano właśnie w Katarze. Katar inwestuje także w europejskie kluby piłkarskie; tymczasem Saudowie odpowiadają tak, że inwestują w swoją ligę i ściągają do niej europejskich piłkarzy.

Zapytam jeszcze o rozłożenie akcentów w saudyjskiej polityce wewnętrznej. Na ile odejście od ropy jest dyktowane polityką klimatyczną?

Wydaje mi się, że polityka klimatyczna nie jest głównym motywem tych działań, choć pewnie jest w nich uwzględniania. Jeśli chodzi o odchodzenie Arabii Saudyjskiej od ropy naftowej, to na pierwsze miejsce wysuwa się raczej to, że Saudowie zdają sobie sprawę ze skończoności ropy naftowej. Ropa kiedyś się skończy i całkiem mądrze jest wykorzystać jej bogactwo do dalszego rozwoju za pomocą rozmaitych inwestycji. Jeśli teraz te działania nie zostaną przeprowadzone, to za 10 lat może się okazać, że jest już za późno. Dla krajów takich, jak Arabia Saudyjska oznaczałoby to powrót do bycia biednym. Więc szukałbym raczej motywacji finansowych niż klimatycznych.

Niemniej, można powiedzieć, że Arabia Saudyjska powoli przymierza się do wychodzenia z ropy naftowej.

Nawet nie powoli, tylko całkiem szybkim krokiem. I wydaje mi się, że będzie to robić całkiem skutecznie.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama