Koalicja prowadzi obecnie badania pobranych próbek powietrza, których celem jest sprawdzenie czy - wywołane najprawdopodobniej przez bojowników Daesh - pożary mogą mieć wpływ na zdrowie stacjonujących tam osób. Na razie podjęto środki zapobiegawcze. Personel obu baz został poproszony o ograniczenie czasu, który spędzają na zewnątrz. Część z pracujących tam osób zdecydowała się również na korzystanie z masek ochronnych.
Wiadomo, że siły irackie walczą z ogniem. Zgodnie z ich zapowiedziami, może to jednak potrwać parę dni.
Czytaj też: Koalicja zbliża się do Mosulu. Pierwszy tydzień bitwy
Maski ochronne dostarczone zostały również siłom irackim i kurdyjskim. Zgodnie z oficjalnymi informacjami, jeszcze przed rozpoczęciem ofensywy (w trakcie treningu) na Mosul, siły kolacji zaopatrzyły je w ok. 24 tysiące masek ochronnych. Na krok ten zdecydowano się m.in. ze względu na fakt, że bojownicy Daesh korzystali wcześniej z broni chemicznej. Co więcej, w ramach prowadzonego przez siły koalicji treningu, żołnierze iraccy i kurdyjscy przygotowywani są na jak reagować i odpowiadać na atak chemiczny oraz jak prowadzić działania w maskach ochronnych.
- Koalicja jest wytrenowana. Wytrenowaliśmy również Irakijczyków i Kurdów, mają wyposażenie - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami gen. Gary J. Volesky, dowódca Combined Joint Forces Land Component Command operacji Inherent Resolve.
Czytaj też: Irak apeluje o większe wsparcie finansowe. "Wyjątkowo trudna sytuacja" po rozpoczęciu ofensywy
W Iraku służy obecnie ok. 6 tysięcy Amerykanów, których liczba rosła przez ostatnie dwa lata. Zgodnie z oficjalnymi danymi Pentagonu, w kraju znajduje się ok 4565 amerykańskich żołnierzy. Statystyki te nie uwzględniają jednak ok. 1500 wojskowych, którzy pełnią tam służbę "czasową". Ich liczba, według władz USA, zmienia się codziennie. Zdecydowana większość amerykańskich sił zajmuje się wspieraniem operacji z tylnych linii, koordynowaniem nalotami, zdobywaniem informacji i pomocą w planowaniu operacji.