Reklama

Chris i Julie wyruszyli na trasę rajdu z toru Goodwood w Wielkiej Brytanii w niedzielę 16 lipca. Po pokonaniu 8000 mil przez 13 krajów, 111 ładowaniach samochodu, za które zapłacili w sumie niecałe 100 funtów, dotarli do mety w syberyjskim mieście Ułan-Ude, niedaleko północnej granicy Mongolii.

Następnie ich Nissan LEAF, wraz z pojazdami innych uczestników Rajdu Mongolii, został załadowany do pociągu, który dowiózł go do Estonii. Tam Chris i Julie znów przesiedli się do samochodu i wyruszyli w drogę powrotną do rodzinnego Aberdeen, trasą liczącą kolejne 2500 mil. W czasie całej podróży para przejedzie zatem ponad 10 500 mil.

Był szereg przesłanek, które podpowiadały mi, że samochód elektryczny nie nadaje się na dalekie trasy. Jednak po niemal bezproblemowym pokonaniu tysięcy mil mogę powiedzieć, że wcale tak nie jest. Była to niewątpliwie podróż życia i nie mogę wprost uwierzyć, że dotarliśmy do mety. Przejechaliśmy przez tyle krajów, korzystając wyłącznie z zasilania akumulatorowego i nie emitując zanieczyszczeń. Jestem szczęśliwy, nieco wyczerpany, ale także całkowicie zelektryzowany.

Chris Ramsey

Podróżując przez Europę, Chris i Julie mogli korzystać z rozległej sieci szybkich ładowarek pozwalających uzupełnić zapas energii do 80% pojemności akumulatora w zaledwie 30 minut. Jednak od Bułgarii dostępność stacji szybkiego ładowania była znacznie mniejsza, co zmuszało do poszukiwania alternatywnych sposobów pozyskania prądu.

Dostępu do gniazdka elektrycznego użyczały bary i kawiarnie, hotele i hostele, salon fryzjerski, poczta, warsztaty samochodowe i dealerzy, salon sprzedaży ciągników rolniczych, komisariat policji, a nawet trzy remizy strażackie w Rosji. Pewnego razu elektryk pomógł podłączyć Nissana LEAF bezpośrednio do słupa elektrycznego gdzieś w syberyjskiej tajdze.

Czytaj też: Nissan prezentuje nowe elektroauto. Czy LEAF pokona Teslę Model 3?

W każdym kraju Chris i Julie mogli liczyć na przychylność i pomoc ludzi. Tylko kilka razy poproszono ich o zapłatę za prąd zużyty do ładowania akumulatora. Rzadko kiedy odmawiano prośbie o podłączenie samochodu do prądu, a gospodarze często dodatkowo proponowali coś do picia i posiłek, a nawet nocleg.

Spotkaliśmy się z największą gościnnością, na jaką mogliśmy liczyć. Z pewnością zmieniło to nasze pojęcie o tym, jak powinniśmy sami się zachowywać, kiedy wrócimy do domu. Pamiętam na przykład sytuację, kiedy pojawiliśmy się u pewnego dealera Nissana w Rosji o 2:00 w nocy. Człowiek czekał tam na nas, pozwolił podłączyć samochód do prądu w warsztacie, następnie zaprosił nas do salonu, poczęstował herbatą i jedzeniem oraz zaoferował nocleg na wygodnych kanapach.

Chris Ramsey

Sam Nissan LEAF również okazał się godnym zaufania towarzyszem.

Pod względem niezawodności to wspaniały samochód. Raz przebiliśmy oponę, raz uszkodziliśmy aluminiową felgę, odpadł jeden chlapacz i raz ktoś ukradł jedną z naklejek umieszczonych na samochodzie. To wszystko! Oczywiście było parę przykrych niespodzianek. Na ostatnim odcinku dopadła nas choroba, ale poza tym czuliśmy się świetnie. Oczekiwanie na zakończenie długiego ładowania na stacji benzynowej gdzieś na pustkowiu bywało przygnębiające, ale kiedy dojeżdżaliśmy do jakiegoś miasteczka lub wioski i spotykaliśmy serdecznie witających nas mieszkańców, entuzjazm i pozytywne emocje natychmiast wracały.

Chris Ramsey

W czasie swojej podróży zespół Plug In Adventures starał się promować korzyści z eksploatacji samochodu elektrycznego. We wszystkich odwiedzonych krajach samochód i jego podróż wywoływały zainteresowanie. Chris został nawet zaproszony do udziału w dyskusji panelowej w ramach Międzynarodowej Wystawy w Astanie na przewodni w 2017 roku temat „Energia przyszłości”. Na wystawie zaprezentowany został także LEAF AT-EV.

Zespół musiał zmierzyć się też z niezwykłymi drogami w Europie i Azji, w tym z autostradą Transfăgărășan w Rumunii. Kręta droga przez górską przełęcz umożliwiła intensywne korzystanie z hamowania regeneracyjnego w trybie B.

Najdłuższy odcinek pokonany na jednym ładowaniu miał 115 mil (185 km) — zapas energii w akumulatorze spadł wówczas do 6%. Średnio Chris i Julie przejeżdżali 95 mil (153 km) na jednym ładowaniu, co zapewniało margines bezpieczeństwa w razie, gdyby po dotarciu do stacji ładowania okazało się, że trzeba poszukać alternatywnego źródła energii.

To była podróż życia. Jedliśmy niezwykłe posiłki, spaliśmy w dziwnych miejscach, a nawet płynęliśmy statkiem jako ładunek. Spotkaliśmy nadzwyczajnych ludzi i byliśmy oszołomieni zarówno ich hojnością, jak i zainteresowaniem naszą elektryczną wyprawą. Nie jest to raczej podróż dla każdego. Czasem bywało trudno. Niemniej jednak doświadczenia i zawarte znajomości są bezcenne. Bez wahania powtórzylibyśmy tę przygodę.

Julie Ramsey

Kilka ciekawostek z podróży:

1. Kraje na trasie podróży: Szkocja (wyjazd z domu w Aberdeen), Anglia (wyjazd z toru Goodwood na Rajd Mongolii 16 lipca), Francja, Belgia, Niemcy, Austria, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Gruzja, Azerbejdżan, Kazachstan, Rosja (meta w Ułan-Ude)

2. Planowana trasa powrotu (przełom września i października):  Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Niemcy, Holandia, Anglia, Szkocja.

3. Pokonany dystans (stan na 9 września): 8000 mil (12 880 km), w tym odcinek z Aberdeen na tor Goodwood

4. Ładowanie: 111 ładowań pojazdu, w tym:

  • 26 „szybkich” (do 80% pojemności w 30 minut)
  • 15 ładowarkami Mennekes typu 2 (4–5 godzin ładowania)
  • pozostałe ładowania z domowego gniazdka elektrycznego (12–14 godzin)

5. Całkowity koszt elektryczności zużytej do ładowania Nissana LEAF AT-EV: poniżej 100 GBP (szacunkowo).

6. O modelu Nissan LEAF AT-EV

Samochód użytkowany przez Plug In Adventures jest oparty na standardowym Nissanie LEAF Acenta 30 kWh z 2016 roku, którego zasięg wynosi do 155 mil (250 km) na jednym ładowaniu**. Główne modyfikacje dotyczyły wyposażenia przydatnego szczególnie na odludnych odcinkach trasy. LEAF AT-EV został wyposażony w koła Speedline SL2 Marmora, zapewniające lepsze osiągi na nieutwardzonych nawierzchniach. Dodatkowe zabezpieczenie na trudny teren stanowią spawane osłony pod wahaczami, przewody hamulcowe w ochronnym oplocie i osłona spodu komory silnika z aluminiowej blachy o grubości 6 milimetrów.

Na zmodyfikowanym bagażniku dachowym zamontowano niskonapięciową listwę świetlną Lazer Triple-R 16 LED, oświetlającą drogę przed samochodem z siłą 16 400 lumenów w czasie jazdy przez pustkowia.

W Rajdzie Mongolii nie liczy się czas, więc pojazdy użytkowników przygotowano w taki sposób, aby zapewniały komfort podróży na długiej trasie. Wnętrze Nissana LEAF AT-EV zmodyfikowano pod kątem obniżenia masy i zwiększenia przestrzeni ładunkowej. Strefa kierowcy i pasażera z przodu praktycznie nie zmieniła się, z wyjątkiem zastosowania gumowych dywaników na podłodze. Wymontowano natomiast tylne siedzenia i pasy bezpieczeństwa, redukując masę pojazdu o 32 kilogramy. Gaśnica i zestaw medyczny trafiły do bagażnika.

Modyfikacji LEAF‑a AT-EV podjęła się RML Group — czołowa brytyjska firma specjalizująca się w przygotowywaniu pojazdów wyczynowych.

 7. O Plug In Adventures

Plug In Adventures została założona w 2011 roku przez Chrisa Ramseya, pasjonata przygód i samochodów elektrycznych. Celem grupy szkockich entuzjastów samochodów elektrycznych jest promowanie wśród społeczeństwa wszystkiego, co wiąże się z takimi pojazdami.

Plug In Adventures nie po raz pierwszy urządza niezwykłe wyprawy samochodami elektrycznymi. We wrześniu 2015 roku członkowie grupy w ciągu zaledwie dwóch dni przejechali 1652 mil z John O'Groats do Land's End (dwie najbardziej oddalone od siebie miejscowości w Wielkiej Brytanii) i z powrotem, podróżując Nissanem LEAF 24 kWh i korzystając wyłącznie z publicznych i bezpłatnych stacji ładowania samochodów elektrycznych.

W kwietniu 2016 roku pokonali z kolei trasę North Coast 500 Nissanem LEAF 30 kWh. Trudna, 516‑milowa droga wijąca się między górami Szkocji jest uznawana za „szkocki odpowiednik amerykańskiej Route 66”.

Rajd Mongolii jest kulminacją serii przygód, które Chris traktował jak trening, przygotowując się do tej najważniejszej i najtrudniejszej wyprawy samochodem elektrycznym.

Reklama
Reklama

Komentarze