Reklama

2015 r. nie był pomyślny dla polskiego programu atomowego za sprawą decyzji z grudnia 2014 r. kiedy to zerwano umowę ze spółką WorleyParsons na badania środowiskowe i lokalizacyjne. W nowej formule mają one ruszyć dopiero wiosną 2016 r. To dlatego ostatnie miesiące charakteryzowały się informacjami o niskiej wartości, które miały przekonać opinię publiczną, że projekt budowy pierwszej krajowej siłowni jądrowej nadal funkcjonuje.

 

Koronnym tego przykładem było złożenie przez spółkę PGE EJ1 odpowiedzialną za polski atom do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach oraz o ustalenie zakresu raportu o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko. Do wniosku firma dołączyła Kartę Informacyjną. Dokument ten stanowi podstawę do wszczęcia procedury oceny oddziaływania na środowisko, niezbędnej w procesie wyboru bezpiecznej lokalizacji elektrowni. Tyle tylko, że powyższa procedura powinna być wdrażana już po zrealizowaniu badań środowiskowych i lokalizacyjnych…

 

Inne informacje pojawiające się na temat polskiej elektrowni atomowej w 2015 r. dotyczyły głównie konsultacji z gminami pomorskimi gdzie miałaby powstać elektrownia (żądały one zabezpieczeń finansowych), kwestii ewentualnych dostaw uranu na potrzeby projektu przez KGHM (chodzi o odzysk tego pierwiastka z pokładów miedzi w rejonie Lubin-Sieroszowice), oraz bliskiego już rozpoczęcia postępowania zintegrowanego (dotyczącego wyboru modelu finansowania siłowni jądrowej, a także partnera strategicznego, dostawcy technologii i paliwa jądrowego). Co ciekawe miało ono ruszyć jeszcze w grudniu, ale tak się nie stało.

 

W zasadzie jedynym interesującym wydarzeniem związanym z polskim atomem w 2015 r. był ewoluujący stosunek do tego projektu Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi partia zapewniała o kontynuacji inwestycji (nadzór nad nią miał objąć nowy resort energii, który póki co zajmuje się górnictwem), jednak po odniesieniu zwycięstwa mocno stonowała wszelkie deklaracje w tym zakresie. Mało tego pojawiły się głosy krytyczne wobec pomysłu budowy siłowni jądrowej. Chodzi np. o słowa Henryka Kowalczyka, który stwierdził, że jej przyszłość nie jest jasna i nie zapadły w tym zakresie jeszcze żadne decyzje. Także w dyskusjach o przyszłym miksie energetycznym Polski, które miały miejsce po zmianie władzy unikano słowa elektrownia atomowa. Oficjele koncentrowali się za to na sprawach gazowych (budowa drugiego gazoportu) i węglu (sanacja górnictwa, renegocjacja ustaleń klimatycznych).

 

W związku z tym zaczęły pojawiać się spekulacje, że PiS spowolni a może nawet zamrozi budowę siłowni jądrowej z powodu szybkiego rozwoju reaktorów modułowych małej mocy typu SMR (Small Modular Reactors). Takie podejście do tematu pozwalałoby bowiem nowemu rządowi „kontynuować” program atomowy, ale jednocześnie rozciągnąć go w czasie i zmniejszyć koszty przedsięwzięcia. Nie tylko w zakresie budowy samych reaktorów, ale także przebudowy sieci przesyłowej, by móc efektywnie rozprowadzać za ich pomocą energię w kraju.

Zobacz także: Polski atom: PGE prosi rząd o gwarancje finansowe

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. andy

    jak można zamrozić coś czego nie ma ... działalność POprzedników w tym segmencie można z powodzeniem nazwać epoką lodowcową !!!

  2. jan

    i bardzo dobrze a na co nam taka elektrownia to ogromne koszty nie tylko budowy eksplatacji jak też likwidacji i o tym się zapomina w angli gdzie wyłączono pierwszą atomową elektrownie czas jej utylizacji przewodziano na 120 lat tak tak Polak który pracuje przy likwidacji mówi , że budowa elektrowni to nonsens napędza tylko kasę koropracją które to buduja i likwidują za pieniądze durnej ogłupianej ludności i jeszcze jedno w promieniu 100 km od elektrowni zwrasta zachorowalność na raka badania niemieckie a gość który pracuje to brat pisarza Bratkowskiego a jak wiadomo to komuchy i tyle w temacie

  3. xyz

    Zamrożenie atomu, zamrożenie programów zbrojeniowych, za to obecna władza odmroziła wojnę polsko-polską i gnojenie przyzwoitych ludzi

  4. czesio

    Niemcy nam chętnie sprzedadzą prąd a jak się Polska zadłuży jeszcze bardziej np.na następne 20 pokoleń to zrobią to co się Hitlerowi nie udało

  5. Henio

    PiS potrafi tylko niszczyć i nigdy niczego nie zbuduje.

  6. blondynka

    Jakie kadry takie decyzje.

  7. Sky

    Prorosyjska polityka PiS wiecznie żywa. Czekają nas 3 lata anulowania i nic-nie-robienia z używaniem SMR jako argumentu, że może coś kiedyś coś lepszego powstanie.

  8. branża

    Redaktor Maciążek znowu pisze jakieś smalone duby. Jakie SMR-y? Przecież te technologie istnieją tylko na papierze. To co budują Rosjanie, Chińczycy i Argentyńczycy to demonstratory technologii na ich własny użytek. Nikt w branży jądrowej nie traktuje poważnie projektów SMR. W Stanach Zjednoczonych wszyscy prywatni inwestorzy wycofali się, gdy okazało się ile problemów technicznych, prawnych i ekonomicznych wiąże się projektami SMR, pomimo że rząd federalny przyznał 250 mln USD dotacji na budowę pierwszych prototypów. Z technicznego punktu widzenia SMR to porażka, cały jądrowy układ wytwarzania pary zamknięty w jednym module, prace remontowe to byłby koszmar. Drobna nieszczelność w rurkach grzejnych wytwornicy pary i cały blok trzeba odstawiać na wiele miesięcy i rozbierać na kawałki - tylko po to, żeby wymienić jedną rurę w WP. Z trzech projektów procedowanych w USA został już tylko jeden. Nawet Westinghouse wycofał się ze swojego projektu SMR w USA, próbują jeszcze uratować coś z pieniędzy które wyrzucili w błoto i wciskają to Brytolom, ale jak na razie bez skutku.