Reklama

Analizy i komentarze

Chiński smok połknął resztę świata. Pekin odskoczył wszystkim w zielonym wyścigu

Autor. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Chin / fmprc.gov.cn

Państwo Środka – choć wciąż wykorzystuje węgiel na potęgę – pozostaje niekwestionowanym liderem pod względem oddawanych do użytku nowych odnawialnych źródeł. Najnowsze dane wskazują na to, że prawie 60 proc. wszystkich uruchomionych „zielonych” źródeł energii na świecie, oddano do użytku w 2023 r. właśnie w Chinach.

W ubiegłym roku w Chinach przybyło 301 GW nowych mocy zainstalowanych w odnawialnych źródłach – podaje SP Global. To około 58 proc. wszystkich nowych OZE na całym świecie. Pekin może więc śmiało twierdzić, że więcej niż co drugi „zielony” gigawat na globie to jego zasługa. W starciu Chiny vs reszta świata jest 301 GW do ponad 200 GW, które dodały do swoich systemów wszystkie państwa.

Za aż 216 GW nowych mocy odpowiadają instalacje fotowoltaiczne. I bez tych dodatkowych mocy Chiny były niekwestionowanym liderem pod względem potencjału wytwórczego z farm słonecznych: przed 2023 rokiem dysponowały aż 394 GW mocy w fotowoltaice. Dynamicznemu wzrostowi OZE pomogło kilkadziesiąt nowych GW w energetyce wiatrowej oraz dodatkowe źródła z hydroenergetyki.

Reklama

W tym, że Chiny w takim tempie uruchamiają nowe OZE, nie ma przypadku. Pekin ma chyba najlepszą pozycję na świecie, jeżeli chodzi o dostęp do surowców niezbędnych do przeprowadzania transformacji energetycznej (zdominowały m.in. produkcję ogniw fotowoltaicznych). Co więcej, do producentów wiatraków czy paneli PV płyną zarówno państwowe zamówienia, jak i pieniądze.

Nie bez przyczyny Unia Europejska stale monitoruje działania chińskich firm, które coraz odważniej poczynają sobie na Starym Kontynencie. Bruksela co rusz wszczyna postępowania antysubsydyjne wobec Chin, m.in. w sektorach elektromobilności czy wiatrowym.

Więcej OZE w Chinach, ale węgla nie ubywa

Państwo Środka, choć od kilku lat zdecydowanie stawia na OZE, nieprędko pożegna się z węglem i nadal buduje nowe elektrownie spalające „czarne złoto”. W 2023 r. w Chinach zaczęły pracować nowe elektrownie węglowe o mocy prawie 50 GW, a z użytku wycofano ok. 4 GW.

Reklama

Ciągłe wykorzystywanie węgla i dodawanie nowych mocy w konwencjonalnej energetyce sprawia, że Chiny stale trafiają pod pręgierz, jakoby pod płaszczykiem rozwoju OZE, nadal stawiały na energetykę opartą o paliwa kopalne. Tak do końca nie jest.

Wraz z tak dynamicznym wzrostem nowych GW w odnawialnej energetyce, konieczne jest dodawanie do systemu nowych, dyspozycyjnych źródeł węglowych, które można uruchomić w każdej chwili. Im więcej OZE, tym bardziej elastyczne powinny być konwencjonalne jednostki, stanowiące zabezpieczenie całego systemu. Dlatego Chiny, rozbudowując OZE, dobudowują – nadal wysokoemisyjne – elektrownie węglowe czy gazowe.

Jednak jak wskazuje SP Global, elektrowni węglowych w Państwie Środka może i przybywa, ale pracują rzadziej (a więc mniej emitują). Jeszcze na początku XXI w. elektrownie w Chinach osiągały capacity factor (współczynnik wykorzystania mocy) na poziomie 70 proc. Do 2022 roku ten współczynnik spadł do 53 proc. i wpływ na to miało pojawienie się nowych OZE. W przyszłości po intensywnej rozbudowie węglowych jednostek ma przyjść czas na ich jeszcze szybsze zamykanie. Tempo będzie jednak zależne od tego, jaki kierunek obierze Pekin w kwestii stabilizowania systemu elektroenergetycznego, tj. co zastąpi dyspozycyjne źródła.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze