Reklama

„Według ocen naukowców zapasy gazu obejmują nie mniej niż 40 mld metrów sześciennych na powierzchni 7 tysięcy metrów kwadratowych. Są to minimalne liczby, na które możemy liczyć” – powiedział szef służby geologicznej Mykoła Bojarkin.

 

Szacunki te oparte są na wynikach ekspedycji statku naukowego „Iskatiel” (ros. Poszukiwacz), który szczegółowo badał szelf od kilku tygodni. „Potencjał Morza Czarnego jest ogromny. (…) Jeśli Ukraina będzie kontynuowała badania geologiczne na szelfie, zapewni jej to sukces” – oświadczyła Państwowa Służba Geologii.

 

Ukraina uzyskuje rocznie z własnych zasobów około 20 miliardów metrów sześciennych gazu; 8 miliardów to wydobycie realizowane przez firmy prywatne. Kijów kupuje jednocześnie ten surowiec w ramach tzw. dostaw zwrotnych (rewersu) od państw zachodnich i od roku nie pobiera go od Rosji. Ukraina zużywa około 18 mld metrów sześciennych gazu rocznie – wskazują dane państwowej spółki Ukrtranshaz.

 

Losy odnalezionego złoża są jednak niepewne. Władze w Kijowie od dłuższego czasu alarmują, że Rosjanie nielegalnie wydobywają surowiec, który znajduje się w  ukraińskiej strefie ekonomicznej. "Rosja za pomocą nielegalnie przejętej infrastruktury na szelfie Morza Czarnego produkuje rocznie 2 mld m3 gazu, co pozwala zaopatrywać w ten surowiec okupowany Krym" – powiedziała w listopadzie Swietłana Neżnowa, prezes należącego do Naftohazu Czernomorneftegazu. Większość aktywów tej spółki operującej przed 2014 r. na Krymie została zajęta przez Rosjan w ramach aneksji półwyspu. W lipcu ukraińska Straż Graniczna poinformowała o obecności rosyjskich platform wiertniczych i jednostek pływających w wyłącznej strefie ekonomicznej Ukrainy na Morzu Czarnym. Osłaniały je okręty FSB.

 

Obecnie w podziemnych magazynach na Ukrainie znajduje się około 13 mld metrów sześciennych błękitnego paliwa i według przewidywań Komisji Europejskiej do stycznia stan ten spadnie do 12 mld metrów sześciennych. Bruksela obawia się, że dalszy spadek mógłby zagrozić dostawom tranzytowym z Rosji do UE przez Ukrainę.

 

Szef ukraińskiej państwowej firmy paliwowej Naftohaz Andrij Kobolew mówił niedawno, że jego kraj mógłby wznowić odbiór gazu z Rosji pod warunkiem, że otrzyma korzystną ofertę cenową, a z kontraktów z Gazpromem zniknie zasada "bierz albo płać". Dodatkowo Kijowowi zależy na tym, by paliwo było dostarczane z pominięciem zajętych przez prorosyjskich separatystów obszarów Donbasu na wschodzie kraju.

 

Przeprowadzone w zeszły w piątek w Brukseli trójstronne rozmowy o dostawach gazu między Rosją i Ukrainą przy udziale Komisji Europejskiej nie przyniosły przełomu w tej sprawie.

 

Zobacz także: Rosja intensyfikuje nielegalne wydobycie ukraińskiego gazu. „Wolumen większy niż kontrakt katarski”

 PAP/Energetyka24

Reklama
Reklama

Komentarze