Reklama

Polskie media ekonomiczne coraz częściej podnoszą kwestię ewentualnej budowy gazociągu Bernau - Szczecin, który mógłby połączyć polski i niemiecki system przesyłowy (jest już wstępna zgoda regulatorów obu państw w tej sprawie). Zainteresowanie wzbudza nie tylko czynnik „dywersyfikacyjny” wspomnianej inwestycji, ale także jej struktura własnościowa. Po przejęciu aktywów Polenergia Holding przez Polish Energy Partners właścicielem projektu stał się de facto Jan Kulczyk. Zgodnie z informacjami Rzeczpospolitej, aby budowa rury ruszyła państwowy Gaz – System musiałby przejąć tą część inwestycji, która znajduje się po polskiej stronie granicy, właścicielem fragmentu niemieckiego byłaby natomiast Polenergia. W chwili obecnej Gaz System analizuje czy zgodzić się na taki układ i czy miałby on sens w kontekście polityki energetycznej naszego kraju.

Za pośrednictwem gazociągu Bernau - Szczecin byłoby można przesyłać do Polski nawet 5 mld m3 błękitnego paliwa rocznie (roczne zużycie naszego kraju to 15,8 mld m3). W związku z tym tą inicjatywę przedstawia się w polskich mediach generalnie entuzjastycznie jako naturalne uzupełnienie działań rządu zmierzających do dywersyfikacji źródeł energii. Analiza Gaz – Systemu może jednak zadać kłam tym tezom. Warto zwrócić bowiem uwagę na to, że lokalizacja projektu Polenergii uderza krótkoterminowo i długoterminowo w bliski już finalizacji gazoport w Świnoujściu. Po pierwsze Bernau – Szczecin wchodziłby do polskiej sieci gazociągowej poniżej lokalizacji terminala LNG co mogłoby mieć negatywne skutki odnośnie jej zdolności przesyłowych na tym obszarze. Po drugie pod znakiem zapytania stanęłaby ewentualna rozbudowa zdolności regazyfikacyjnych inwestycji, do której będą zawijać gazowce z Kataru (obecnie 5 mld Nm³ a docelowo 7,5 mld Nm³).

Sprowadzany za pośrednictwem gazoportu skroplony surowiec z pewnością będzie droższy od gazu rosyjskiego jaki trafia do Nord Streamu i byłby tłoczony do naszego kraju przez gazociąg Bernau - Szczecin. Mimo to trzeba uświadomić sobie, że znaczenie inwestycji w Świnoujściu dla bezpieczeństwa energetycznego Polski jest znacznie istotniejsze od projektu, który będzie chciała zrealizować spółka kontrolowana przez Jana Kulczyka. Gazoport pozwala bowiem na realną dywersyfikację i kupno surowca od bardzo zróżnicowanych dostawców (co jest istotne nie tylko w sensie cenowym, ale i politycznym). To arcyważna kwestia w obliczu aktualnych zawirowań gazowych. Gazprom ograniczając dostawy błękitnego paliwa do Polski, Słowacji, czy Rumunii nadwyrężył bowiem swoją reputację „niezawodnego eksportera”. Nie mamy gwarancji, czy redukcje wolumenu nie dotkną również Gazociągu Północnego, z którego surowiec czerpałby rurociąg Bernau – Szczecin? Mało tego- przeciągnięcie w czasie decyzji KE dotyczącej przekazania Gazpromowi pełnej przepustowości OPAL (a więc lądowej odnogi Nord Streamu) może dodatkowo sprowokować Rosjan.

Na koniec warto wspomnieć jeszcze o tym, że budowa przez Polenergię nowego niemiecko - polskiego połączenia gazowego nie oznaczałoby zwiększenia liczby interkonektorów łączących nasz kraj z europejską siecią przesyłową. Bernau – Szczecin pełniłoby bowiem jedynie rolę pępowiny łączącej nas z Nord Streamem...

Reklama

Komentarze

    Reklama