Reklama

Portal o energetyce

Niemiecka afera szpiegowska zmniejsza ryzyko kolejnych sankcji wobec Rosji

Zadziwiająco wiele punktów stycznych łączy aktualną aferę szpiegowską w Niemczech z działalnością Edwarda Snowdena. Obie zdają się być inspirowane z Moskwy, podkopują możliwość szybkiego podpisania Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego oraz zmniejszają ryzyko wdrożenia sankcji sektorowych uderzających w rosyjską energetykę.

W rok po aferze Snowdena, która nadwyrężyła relacje na linii Waszyngton- Berlin, Niemcami znów wstrząsnęła afera szpiegowska. 31-letni obywatel RFN, pracownik wywiadu Bundesnachrichtendienst (BND), podejrzany jest o współpracę z amerykańskimi służbami i przekazywanie im informacji na temat prac komisji śledczej Bundestagu badającej stopień zaangażowania NSA w Niemczech. Wspomniane ciało nie jest jedynym punktem stycznym dla obu spraw. Głównym pasem transmisyjnym rewelacji Snowdena był tygodnik Der Spiegel -skądinąd znany z publikowania licznych rosyjskich wrzutek- jak się okazuje ważną rolę odgrywa on również w kontekście aktualnego incydentu. To właśnie wspomniana gazeta poinformowała opinię publiczną o tym, że 31- letni obywatel RFN był pracownikiem BND.

Afery szpiegowskie rzadko wyciekają do opinii publicznej. Strony decydują się z reguły na ich ujawnienie wtedy, gdy relacje dwustronne są naprawdę złe, gdy trzeba ostentacyjnie utemperować zuchwałość jednej ze służb, wysłać jej ostrzeżenie. Tymczasem aktualna afera sięgająca swoimi korzeniami roku 2012 (co stawia w niewygodnej sytuacji niemiecką „kontrę”) to sprawa między dwoma bliskimi sojusznikami, euroatlantyckim rdzeniem... Warto zadać sobie zatem pytanie: kto najbardziej skorzystał na ujawnieniu sprawy 31- letniego obywatela RFN? Oczywista odpowiedź brzmi: Rosjanie. W tym kontekście warto wspomnieć, że byłego pracownika BND zatrzymano przy okazji próby podjęcia przez niego kontaktu z rosyjskimi służbami.

"Amerykanie są ważnymi partnerami Niemiec oczywiście również w sferze gospodarczej, zatem rozmów na temat TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowego i Inwestycyjnego) nikt nie stawia pod znakiem zapytania ani nie podaje w wątpliwość".

Powiedziała w Berlinie zastępczyni rzecznika rządu RFN, Christane Wirtz, odnosząc się do wybuchu afery szpiegowskiej.

Powyższa wypowiedź jest bardzo ciekawa ponieważ zdaniem większości komentatorów (pisaliśmy o tym także na Defence24.pl) to właśnie storpedowanie TTIP było jednym z głównych celów działalności Snowdena. Poróżnienie Niemców i Amerykanów miało bowiem utrudnić jego podpisanie a tym samym zablokować choćby na kilka lat eksport na wielką skalę łupków z USA do UE (skorzystałby na tym Gazprom). Christane Wirtz komentując działalność byłego pracownika BND nieprzypadkowo nawiązała więc wprost do sprawy Snowdena a nawet w pewnym sensie wysłała Rosjanom ostrzeżenie.

Wybuch nowej afery szpiegowskiej w Niemczech jest istotny w jeszcze jednym kontekście. W związku z sytuacją na Ukrainie Waszyngton poinformował o przygotowaniu pakietu sankcji sektorowych, które miałyby uderzyć m.in. w rosyjską energetykę. Barack Obama zapowiedział jednak, że nie wystawi amerykańskich spółek na ryzyko zmniejszenia konkurencyjności w stosunku do firm europejskich. Dlatego oczekuje, iż wprowadzenie restrykcji wobec Rosji będzie skoordynowane z UE. Pierwsze skrzypce we Wspólnocie ze względu na rozmiar gospodarki grają Niemcy. Afera szpiegowska może w oczywisty sposób osłabić chęć obu mocarstw do kooperacji i ograniczenia agresywnych poczynań Rosji. 

Reklama

Komentarze

    Reklama