W ostatnich dniach odbyło się posiedzenie grupy CESEC (Central East South Europe Gas Connectivity), której zadaniem jest opracowywanie rozwiązań w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego państwom środkowej, wschodniej i południowej Europy. W jej skład, oprócz przedstawicieli Komisji Europejskiej, wchodzą byli uczestnicy projektu South Stream oraz Ukraina, Bośnia i Hercegowina, Mołdawia, i Macedonia. Choć strony dyskutują od ośmiu miesięcy, to dopiero teraz widoczne są praktyczne rezultaty ich aktywności.
KE proponuje, aby za działania o charakterze priorytetowym uznać budowę interkonektorów łączących Grecję i Bułgarię oraz Bułgarię i Serbię – mogłyby one otrzymywać surowiec pochodzący z Azerbejdżanu, transportowany przez Gazociąg Transadriatycki. W przypadku Węgier i Słowenii sposobem na zwiększenie niezależności energetycznej miałoby być zrealizowanie połączeń z chorwackim terminalem LNG – zakładając, że powstanie. Komisja obiecuje wsparcie finansowe dla w/w inwestycji – szczególnie ze strony Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Powyższe rozwiązania stwarzają realną alternatywę dla rosyjskiego gazu, ale nie są w stanie całkowicie go zastąpić. Wartym odnotowania jest fakt, że żaden z projektów nie dotyczy budowy nowych gazociągów na Ukrainie lub wykorzystania jej podziemnych magazynów. UE zobowiązała się jedynie do udzielenia bliżej nieokreślonej pomocy w zakresie realizacji rewersowych dostaw gazu z terytorium Rumunii oraz Słowacji.
(JK)