Reklama

Analizy i komentarze

Klimatyczne rozdwojenie jaźni w PIG. Instytut nie wie, co sądzi o globalnym ociepleniu

Autor. Envato

W ciągu kilkudziesięciu godzin Państwowy Instytut Geologiczny był za i przeciw teorii antropogenicznego globalnego ocieplenia. Jak to możliwe?

Dzieje jednej depeszy

Wszystko zaczęło się od opublikowanej na serwisie Polskiej Agencji Prasowej depeszy pt. „PIG: ocieplenie klimatu osiągnie maksimum prawdopodobnie pod koniec tego stulecia”. Materiał ten zawierał szereg stwierdzeń sprzecznych z dobrze ugruntowaną wiedzą naukową dotyczącą zmiany klimatu. Autorka materiału – powołując się na ustalenia Państwowego Instytutu Geologicznego – wskazywała m. in., że zdaniem PIG wpływ emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez gospodarkę jest „przeszacowany”, średnia temperatura powierzchni Ziemi była wyższa m.in. w średniowieczu, a globalne ocieplenie wyhamuje samoistnie jakoś w połowie XXI wieku. Wszystkie te informacje rażąco kontrastowały z materiałem naukowym zbieranym np. w ramach raportów Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) – z miejsca więc zostały wciągnięte w tryby mediów żądnych sensacji i klików.

Jednakże dziennikarze, komentatorzy i eksperci zajmujący się zmianą klimatu zaczęli drążyć temat, domagając się od PIG ujawnienia materiałów na poparcie stawianych wyżej tez. Rozpytywano też, kto dokładnie jest autorem informacji przekazanych do PAP, które posłużyły jako treści źródłowe dla depeszy. W odpowiedzi na liczne zapytania PIG wystosował 22 kwietnia oświadczenie, w którym informował, że materiał przekazany PAP został opracowany przez prof. Leszka Marksa, geologa zajmującego się czwartorzędem. Już sama ta informacja wywołała spore emocje, gdyż prof. Marks był w przeszłości przyłapywany na poważnych przeinaczeniach, nieścisłościach i manipulacjach związanych z obecną zmianą klimatu. Przeanalizował je m. in. zespół portalu Nauka o Klimacie, który wytknął prof. Marksowi fakt nieuwzględnienia w jego analizach historii ostatnich 100 lat globalnego ocieplenia, co mogło wzmacniać jego tezę, że obecna zmiana klimatu nie różni się istotnie od poprzednich (artykuł na ten temat można przeczytać tutaj). Na tym jednak kontrowersje się nie kończą.

W opublikowanym 22 kwietnia oświadczeniu PIG stanął w obronie twierdzeń prof. Marksa uznając je za „głos w dyskusji naukowej”. Co więcej, Instytut zdecydował się postawić sprzeczną z wiedzą naukową tezę, że „być może w decydującym stopniu” za zmianę odpowiada „złożony zespół naturalnych procesów zachodzących na Ziemi”.

Akcja – reakcja

Taka linia obrony ściągnęła na Instytut falę krytyki. „To jest wprost niezgodne z ustaleniami nauki. Takie stwierdzenia wymagałyby bardzo głębokiego i daleko idącego uzasadnienia, gdyż podważają całą wiedzę, jaką mamy na temat zmiany klimatu. Takich uzasadnień nie ma ani w materiałach zawartych w depeszy PAP, ani w oświadczeniu PIG” – mówi profesor Szymon Malinowski, fizyk atmosfery i dyrektor Instytutu Geofizyki UW. „Po tym komunikacie straciłem zaufanie do państwowych służb geologicznych” – dodaje.

Prof. Malinowski nie pozostawia też suchej nitki na przyoblekaniu twierdzeń prof. Marksa w szaty „głosu w dyskusji naukowej”. „Dyskusja naukowa nie odbywa się za pomocą Polskiej Agencji Prasowej. Dyskusja naukowa odbywa się na łamach publikacji naukowych - w im lepszym czasopiśmie, tym lepiej. Nie znalazłem żadnych publikacji naukowych, które popierałyby twierdzenia PIG”. Naukowiec wskazał też, że wystosował do Instytutu list. Z prośbą o wyjaśnienia. „Wczoraj napisałem list do PIG z prośbą o materiały naukowe, które potwierdzałyby ich stwierdzenia. Wysłałem ten list jako przewodniczący komitetu ds. kryzysu klimatycznego PAN, dyrektor instytutu geofizyki i naukowiec zajmujący się atmosferą. Jak na razie nie dostałem odpowiedzi”.

Reklama

Krytyczny artykuł dotyczący twierdzeń stawianych przez PIG opublikował także red. Robert Jurszo na łamach „Gazety Wyborczej”. „Oficjalne stanowisko PIG okazało się być osobną i niezgodną ze współczesną wiedzą opinią jednego naukowca, który od lat neguje wpływ człowieka na globalne ocieplenie” – wskazywał.

Niespodziewana zamiana miejsc

Linia narracyjna PIG zmieniła się o 180 stopni 23 kwietnia, kiedy Instytut opublikował… kolejne oświadczenie, odżegnując się od stawianych wcześniej tez. Placówka wskazywała m.in., że „w pełni zgadza się ustaleniami naukowymi dotyczącymi wpływu działalności człowieka na klimat Ziemi. Destrukcyjny wpływ emisji związanych ze spalaniem paliw kopalnych jest oczywisty”. Instytut wskazywał, że materiały przekazane PAP były albo osobistymi spekulacjami autora (czyli prof. Marksa), albo w ogóle nie powinny być publikowane, gdyż stoją w rażącej sprzeczności z ustaleniami nauki.

„W najbliższych dniach PIG-PIB podejmie działania, aby dotrzeć z tym wyjaśnieniem do wszystkich mediów, które umieściły informację PAP zawierającą nieprecyzyjne informacje, które przekazaliśmy do opinii publicznej” – wskazywał Instytut.

Na zamieszanie ws. PIG zareagował resort nadzorujący tę jednostkę – czyli ministerstwo klimatu i środowiska. „Otrzymałem informację, że kierownik działu promocji, osoba odpowiedzialna za akceptację depeszy PAP w PIG, została zawieszona w czynnościach do wyjaśnienia sprawy. Będziemy w ministerstwie dalej zajmować się tą sprawą” - poinformował Hubert Różyk, rzecznik prasowy MKiŚ.

Krajobraz po uczcie

„Niesmak pozostał” – głosi pointa starego dowcipu. Tak można podsumować również aferę z publikacjami PIG. Bo choć można wierzyć, że Instytut naprawdę prześle sprostowanie do wszystkich redakcji powielających depeszę PAP z twierdzeniami prof. Marksa, to jednak trudno liczyć na to, że treści te spotkają się z takim samym zainteresowaniem, jak pierwszy materiał tego sławetnego cyklu. Tym samym w polskiej przestrzeni informacyjnej znów spowodowano istotną szkodę, gdyż wielu odbiorców zetknęło się z treściami biegunowo odległymi od aktualnej wiedzy naukowej. Co więcej, wszystko dzieje się w specyficznym momencie – mianowicie tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Tymczasem już teraz wiadomo, że szereg partii zamierza zbierać poparcie poprzez straszenie unijną polityką klimatyczną. Dla takich ugrupowań materiał przeczący naukowym podstawom wyhamowania zmiany klimatu – a przy tym sygnowany nazwiskiem naukowca – to prawdziwy skarb.

„Uważam, że szkodliwość społeczna takich treści jest bardzo wysoka. Płacimy za to zarówno jako naukowcy, ale także jako i społeczeństwo, gdyż podkopujemy zaufanie do wartości pracy naukowej” – wskazuje prof. Szymon Malinowski.

„Skutki społeczne tego nieroztropnie wypuszczonego do PAP materiału, a dokładniej jego zapowiedź będą rozległe. Będą się na to powoływać polscy denialiści klimatyczni oraz politycy, co będzie prowadzić do dalszego spowalniania wspólnych działań na rzecz mitygacji i adaptacji do zmiany klimatu. Trzeba też dodać, że na chaosie w Unii Europejskiej, w krajach Zachodu w obszarze kryzysu klimatycznego i ekologicznego, najbardziej zależy dziś Rosji, która wykorzystuje takie sytuacje w sposób precyzyjny i bezlitosny, doskonale wiedząc, że temat rozpala wyobraźnię obywatelek i obywateli Unii Europejskiej. Jak wiemy na chwilę obecną Państwowy Instytut Geologiczny sprostował stanowisko i to akurat należy pochwalić, ale ten połowiczny materiał będzie, niestety, rezonował jeszcze długo” – twierdzi z kolei Andrzej Gąsiorowski prezes organizacji aktywistów FOTA4Climate.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Beton

    W starożytnym Egipcie kapłani wykorzystywali ciemnotę ludu i naturalne zjawiska jak zaćmienie księżyca przedstawiano jako karę bogów za nieposłuszeństwórz wobec kapłanów. Dzisiaj zmieniło się tylko to że kapłanów zastąpili naukowcy a zaćmienie księżyca zastąpiono emisją co2 gazu niezbędnego dla życia roślin.

  2. georgela

    “uczeni polscy’ to specyficzna kategoria …. . Przed II wojna światową krążył dowcip ‘światowy sukces polskich uczonych – polscy matematycy udowodnili ze jeśli zlać wodę wszystkich oceanów w jedno miejsce to BĘDZIE JEJ BARDZO DUZO’

  3. Stary

    "Aktualna wiedza naukowa" czy raczej aktualna moda pseudonaukowa? Paradygmatem nauki jest wątpić i sprawdzać. Prof. Marks z pewnością wie jak wygląda aktualna wiedza naukowa i ile jeszcze brakuje aby nazwać ją obowiązującą. Był kiedyś "łysenkizm" i walczono z cybernetyką. Tak też będzie z "ocipieniem" klimatu.

Reklama