Atom
Iran broni swego programu atomowego. ,,Nie reagujemy dobrze na sankcje"
Irański program nuklearny ma wyłącznie charakter pokojowy- zapewniał Dżawad Zarif, minister spraw zagranicznych Iranu podczas 53. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Polityk twardo sprzeciwił się presji ze strony Stanów Zjednoczonych.
Szef irańskiej dyplomacji podkreślił, że jego kraj jest "niewzruszony wobec gróźb" Stanów Zjednoczonych; zastrzegł natomiast, że Iran dobrze ustosunkowuje się do "wzajemnego poszanowania".
"Iran nie reaguje dobrze na groźby. Nie reagujemy dobrze na przymus. Nie reagujemy dobrze na sankcje, ale reagujemy bardzo dobrze na wzajemny szacunek. Bardzo dobrze odnosimy się do uzgodnień w celu osiągnięcia scenariuszy wzajemnie możliwych do przyjęcia" - powiedział Zarif, drwiąc - jak pisze agencja Associated Press - "koncepcję wyniszczających sankcji" nałożonych na Iran.
Zobacz także: Brytyjski przemysł jądrowy z nową strategią cyberbezpieczeństwa
Po irańskiej próbie nowego pocisku balistycznego, dokonanej 29 stycznia, prezydent USA Donald Trump napisał na Twitterze, że Teheran "igra z ogniem". Następnie władze USA rozszerzyły sankcje wobec Iranu na kolejnych 13 osób i 12 firm.
Iran od zawarcia w 2015 r. porozumienia nuklearnego z sześcioma mocarstwami przeprowadził kilka prób pocisków balistycznych, lecz test z 29 stycznia br. był pierwszym za prezydentury Trumpa, który już w trakcie kampanii wyborczej krytykował porozumienie w sprawie programu nuklearnego Iranu; znosi ono międzynarodowe sankcje przeciw temu krajowi. Trump zapowiadał też, że chce wstrzymać irański program rakietowy.
Strona irańska utrzymuje, że nie prowadzi żadnych prac nad pociskami mającymi przenosić broń jądrową. Zapewnia, że żaden pocisk produkowany w Iranie nie będzie użyty przeciw innemu krajowi.
Wskazując na sunnickich bojowników islamskich w Syrii walczących z siłami reżimu syryjskiego, którego sojusznikiem jest w większości szyicki Iran, Zarif powiedział w Monachium, że użycie broni chemicznej nie może być tolerowane.
Reżim w Damaszku odrzucił w tym tygodniu oskarżenia zawarte w raporcie organizacji Human Rights Watch, że syryjskie wojsko oraz siły z nim sprzymierzone użyły broni chemicznej podczas zdobywania miasta Aleppo w ubiegłym roku. Zamiast tego syryjskie władze oskarżyły o wykorzystywanie broni chemicznej antyrządowych bojowników.
"Użycie broni chemicznej nie może być tolerowane...Niestety takie organizacje terrorystyczne, jak dawny Front al-Nusra i Daesz (arabski akronim IS - Państwa Islamskiego) wciąż posiadają broń chemiczną" - powiedział Zarif.
Według HRW między 17 listopada a 13 grudnia 2016 roku śmigłowce armii syryjskiej co najmniej osiem razy zrzuciły bomby z chlorem na tereny zamieszkane w kontrolowanych przez rebeliantów dzielnicach środkowej części Aleppo.
W styczniu ONZ i Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) po raz pierwszy uznały, iż odpowiedzialność za serię ataków z użyciem gazów bojowych, do których doszło w latach 2014-2015 w Syrii, ponosi prezydent tego kraju Baszar el-Asad i jego młodszy brat Maher el-Asad, który dowodzi elitarną 4. Dywizją Pancerną, a także minister obrony, szef wywiadu wojskowego oraz spora grupa wysokiej rangi oficerów, w tym czterech dowódców sił powietrznych. Rząd Asada stwierdził, że oskarżenia ekspertów są bezpodstawne.
W stolicy Bawarii Monachium od piątku ponad 30 szefów państw i rządów oraz ponad 70 ministrów spraw zagranicznych i obrony dyskutują o kwestiach bezpieczeństwa na świecie.
Jakub Wiech/PAP