Portal o energetyce
Grecka Syriza uderza w ropociąg Odessa-Brody-Płock
Rosjanie przy pomocy greckiej Syrizy i partnerów z Kazachstanu oraz Stanów Zjednoczonych aktywizują projekt Burgas-Aleksandropolis. To planowany rurociąg, który może uniezależnić eksport ropy z regionu czarnomorskiego od cieśnin tureckich i konkurent inwestycji Odessa-Brody-Płock, w którą jest zaangażowana Polska.
Szef rosyjskiego Transnieftu, Nikołaj Tokariew, poinformował niedawno w swojej wypowiedzi dla agencji Ria Novosti, że projekt ropociągu Burgas-Aleksandropolis po przejściowych problemach znów nabiera wiatru w żagle. To rurociąg, którego zadaniem ma być odciążenie cieśnin tureckich w zakresie transportu ropy naftowej z akwenu czarnomorskiego na Morze Śródziemne. Warto w tym kontekście zaznaczyć, że przez Bosfor przepływa rocznie 140 mln ton ropy, 4 miliony ton LNG i 3 mln ton chemikaliów, przy czym jest to cieśnina trudna nawigacyjnie i sąsiadująca z 13 mln Stambułem. Dlatego –abstrahując od jej ograniczonej przepustowości- wielokrotnie dochodziło na jej wodach do katastrof a dziś dodatkowym czynnikiem ryzyka staje się terroryzm.
Bezpieczeństwo nie jest jednak głównym czynnikiem inicjującym projekt Burgas-Aleksandropolis. Budowa ropociągu torpedowana do tej pory przez Bułgarów miałaby bowiem olbrzymie znaczenie geopolityczne. Byłby to pierwszy rurociąg –dysponujący w dodatku olbrzymią przepustowością- który uniezależniałby eksport ropy z krajów czarnomorskich od Turcji. Co ciekawe, inwestycja ta ma olbrzymie znaczenie nie tylko dla rosyjskiego terminala naftowego w Noworosyjsku stanowiącego centrum przesyłowe dla ropy pochodzącej m.in. z obszarów kaspijskich (Rosja, Kazachstan, Turkmenistan, Azerbejdżan), ale także polskiego zaangażowania w regionie. Bułgarsko-grecka rura zarządzana przez Rosjan to w sensie geoekonomicznym konkurencja dla realizowanego przez spółkę Sarmatia ropociągu Odessa-Brody-Płock, którym azerska ropa miałaby docierać do gdańskiego naftoportu i dalej na rynki lokalne i zagraniczne.
Realizacja projektu Burgas-Aleksandropolis może zatem dać Rosjanom podwójny zysk – uniezależnić eksport ropy od tureckich cieśnin a także zneutralizować konkurencyjną inwestycję, która mogłaby zagrozić naftowej hegemonii Rosji w Europie Środkowej. To dlatego Transnieft, Rosnieft i Gazprom Nieft kontrolujące planowany na terytorium bułgarskim i greckim projekt za pomocą powołanego do tego celu konsorcjum od kilku miesięcy starają się aktywizować swoich partnerów zagranicznych.
W wypowiedzi dla Ria Novosti, Nikołaj Tokariew stwierdza, że w chwili obecnej „jedyną” przeszkodą stojącą na drodze do realizacji ropociągu Burgas-Aleksandropolis jest Bułgaria, która od 2011 r. stara się go torpedować (oficjalnie z przyczyn środowiskowych, jednak spekuluje się, że głównym powodem jest brak pieniędzy. Sofia posiada 24,5% udziałów w konsorcjum zarządzającym inwestycją). Strona rosyjska skonsultowała już swoje zamierzenia z nowym greckim rządem (na czele którego stoi lider Syrizy, Aleksis Tsipras) przekonując go do swoich racji m.in. z pomocą delegacji kazachskiej, która jest zainteresowana eksportem ropy przez planowaną infrastrukturę. Rozmowy przeprowadzono także z Chevronem zaangażowanym w Kaspijskie Konsorcjum Rurociągowe, które eksportuje ropę przez Noworosyjsk. Amerykanie obiecali „wpłynąć na postawę Sofii” i doprowadzić do dynamizacji prac dedykowanych powstaniu ropociągu.