Gaz
Merkel i Biden po wspólnych rozmowach ws. Nord Stream 2
Celem wizyty kanclerz Merkel w Białym Domu było zaprezentowanie wspólnego frontu wobec rosyjskich prób wbicia klina między oba kraje - powiedziała PAP Constanze Stenzelmueller, ekspertka think-tanku Brookings Institution.
Jak dodała Stenzelmueller, liderzy starali się minimalizować podczas konferencji prasowej w Białym Domu różnice zdań ws. Nord Stream 2.
"To spotkanie było była bardzo serdeczne; zarówno Biden, jak i Merkel dokładali starań, by się zaprezentować jako działający w harmonii sojusznicy, których jednoczy podejście do wszystkich najważniejszych kwestii" - powiedziała w rozmowie z PAP.
"Myślę, że biorąc pod uwagę to, iż Rosja stara się robić wszystko, by wykorzystywać i rozgrywać różnice między USA i Europą, była to oznaka dobrej dyplomacji" - dodała.
Była niemiecka dziennikarka przyznała, że mimo to różnice między Waszyngtonem i Berlinem są jasne, zwłaszcza w kwestii Nord Stream 2. Podkreśliła, że o ile USA oczekują od Niemiec zaproponowania konkretnych kroków gwarantujących, że gazociąg nie będzie wykorzystywany jako broń geopolityczna, Berlin nie był dotąd gotowy na dostateczne ustępstwa. Podczas konferencji prasowej w Białym Domu Merkel zapewniła, że Niemcy nie pozwolą na pomijanie Ukrainy w tranzycie gazu z Rosji i mają w tym celu do dyspozycji m.in. europejskie sankcje. Takie deklaracje prawdopodobnie nie wystarczą jednak do rozwiązania sporu.
Stenzelmueller spodziewa się jednak, że do porozumienia dojdzie prawdopodobnie przed publikacją nowego kwartalnego raportu nt. sankcji ws. NS2 w połowie sierpnia.
"Osobiście chciałabym, żeby przedstawiono punkt po punkcie propozycje rozwiązania problemu. Ale Biden i Merkel zdecydowali, że ich ostatnie spotkanie w Białym Domu nie powinno być zdominowane przez ten jeden jedyny temat" - powiedziała ekspertka. Jak dodała, choć racja w tej sprawie leży po stronie krytyków Nord Stream 2, sytuacja może zmusić Niemcy do wzięcia większej odpowiedzialności i bardziej zdecydowanych działań wobec wrogich działań Moskwy. Berlin ma też świadomość, że odstępując od sankcji USA wyświadczyły Niemcom dużą przysługę.
"Tu nie chodzi nawet o żaden układ quid pro quo, ale zobowiązanie, jakie na siebie biorą Niemcy wraz z tym projektem" - oceniła analityczka Brookings.
Jak zauważa Stenzelmueller, mimo przyjaznego tonu czwartkowego spotkania, w Niemczech nadal panuje nieufność w stosunku do USA.
"Często słyszy się pytanie +jaką mamy pewność, że nie wróci Trump?+. Wielu polityków nie dostrzega jednak, że Niemcy poprzez swoją politykę i współpracę z USA też mają w tym udział i mogą pomóc w tym, żeby do tego nie doszło" - powiedziała rozmówczyni PAP.
Według niej, dalsze losy relacji dwustronnych - kluczowych dla obu krajów - są nieznane. Oceniła, że kandydat CDU na następcę Merkel Armin Laschet ma w dziedzinie polityki zagranicznej "prowincjonalne i przestarzałe" poglądy. Polityk w przeszłości opowiadał się za "pragmatyzmem" w stosunkach z Rosją i Chinami, zacieśniając z nimi współpracę i przedkładając kwestie handlu nad sprawy bezpieczeństwa.
"Nie powiedziałabym, że są to poglądy nieortodoksyjne, lecz oceniłabym je jako zaściankowe i przestarzałe. Ma przed sobą dużo do nauczenia" - oceniła Stenzelmueller.