Reklama

Analizy i komentarze

Sabotaż przy Nord Stream. Co o nim wiadomo? [ANALIZA]

Autor. Pixabay

Gazociągi Nord Stream padły ofiarą sabotażu. Oto, co wiadomo na ten temat.

Reklama

Co wiemy?

Reklama

W ciągu kilkunastu godzin między 26 i 27 września doszło do rozszczelnienia gazociągów Nord Stream i Nord Stream 2 oraz do wycieku metanu z tych instalacji. Duńskie i szwedzkie służby ustaliły, że Nord Stream rozszczelnił się w dwóch miejscach położonych blisko siebie, a Nord Stream 2 – w jednym. Wycieki metanu nastąpiły na głębokości ok. 80-110 metrów.

Dwa zlokalizowane wycieki z gazociągu Nord Stream znajdują się na północny wschód od Bornholmu. Z kolei rozszczelnienie Nord Stream 2 powstało w części rury leżącej na południowy wschód od tej duńskiej wyspy. Wycieki z dwóch gazociągów dzieli odległość ok. 75 kilometrów, wszystkie leżą poza wodami terytorialnymi Danii i Szwecji.

Reklama

Z gazociągów wycieka metan. Bezpośredni wpływ na środowisko jest zatem punktowy i ograniczony, ale trzeba pamiętać, że metan to gaz cieplarniany, wpływający silniej na globalne ocieplenie niż dwutlenek węgla. Metanu – w przeciwieństwie do CO2 – nie da się też wychwycić z atmosfery dostępnymi obecnie technologiami.

Powodem wycieków jest najprawdopodobniej sabotaż. Świadczą o tym przede wszystkim doniesienia szwedzkiej stacji sejsmologicznej, która zarejestrowała dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wyciek z gazociągów Nord Stream. Takie sugestie wysuwają państwa obszaru Morza Bałtyckiego, np. Polska.

Czego nie wiemy?

Jak na razie nie ustalono rozmiarów zniszczeń ani tego, kto stoi za prawdopodobnym sabotażem. Istnieje szereg argumentów, które wskazują na Rosjan. Gazociągi Nord Stream stawały się bowiem dla Rosji bezużyteczne geopolitycznie. Rosjanie budowali je z myślą o pozbawieniu Ukrainy statusu kraju tranzytowego, żeby móc ją zaatakować bez obaw o dostawy gazu do klientów w Europie. Ale kiedy po rosyjskiej inwazji z lutego 2022 roku Europejczycy nie zostawili Ukraińców i oparli się pokusie uruchomienia Nord Stream 2 (który był gotowy do tłoczenia gazu, ale nie został otworzony ze względu na europejskie sankcje), to znaczenie podbałtyckich gazociągów zaczęło się zmniejszać. Co ważne, Rosjanom nie pomogło w tym zakresie nawet wstrzymanie dostaw przez Nord Stream, który od ok. miesiąca stał nieczynny ze względu na problemy z turbinami.

W takiej sytuacji Rosjanie mogli zdecydować się na uszkodzenie gazociągów, żeby zwiększyć kryzys gazowy w Europie – infrastruktura ta zostanie bowiem wyłączona z użytku na długo, być może na lata.

Żeby naprawić uszkodzone gazociągi najprawdopodobniej trzeba będzie zbudować tzw. bypassy, czyli krótkie połączenia obchodzące uszkodzone odcinki. Rosyjskie spółki będące operatorami gazociągów Nord Stream najprawdopodobniej nie mają odpowiedniej technologii, żeby to zrobić. Z kolei ich zachodni sąsiedzi nie mogą im pomóc z uwagi na sankcje technologiczne.

Europejski rynek już zareagował – ceny gazu na giełdzie wystrzeliły w ciągu dwóch dni rosnąc o ok. 20%. Świadomość, że dwa podbałtyckie gazociągi pozostaną nieczynne jeszcze bardzo długo na pewno podniesie – i tak bardzo wysokie – ceny błękitnego paliwa.

Warto też zwrócić uwagę na zbieżność czasową wycieków z „referendami" przeprowadzanymi przez Rosjan na okupowanych ukraińskich terytoriach, które mają usprawiedliwić włączenie tych ziem do Federacji Rosyjskiej. Od początku było wiadomo, że te „referenda" to tworzona przez Rosjan fikcja, a ich wyniki będą sfałszowane. Zachód już zapowiedział, że nie uzna rezultatów „głosowań".

Wycieki zbiegły się w czasie także z otwarciem gazociągu Baltic Pipe, tłoczącego do Polski gaz z Norwegii. Być może Rosja chciała w ten sposób pokazać, jak wrażliwa jest infrastruktura gazociągowa na tego rodzaju ataki.

Można też wyobrazić sobie, że uderzenie w gazociągi Nord Stream wychodzi ze strony któregoś z państw Zachodu. Wtedy daje się to wytłumaczyć chęcią wytrącenia Rosji z rąk na przyszłość tego potencjalnego narzędzia wpływu i zmuszenia Rosjan do tłoczenia gazu do Europy przez Ukrainę – tylko szlak ukraiński jest bowiem w stanie skompensować straty przesyłowe wynikające z utraty Nord Streamów.\ Sprawa wycieków jest badana przez szereg państw (np. Danię, Niemcy i Szwecję).

Reklama

Komentarze

    Reklama