Reklama

Wywiady

Nowy podatek od aut spalinowych. Wszystko, co musisz wiedzieć [WYWIAD]

Fot.: wikimedia.commons.org
Fot.: wikimedia.commons.org

Czy polscy kierowcy aut spalinowych będą musieli zapłacić nowy podatek? Kiedy zacznie on obowiązywać? Jak wysoki będzie? O tych kwestiach red. Karol Byzdra rozmawiał z Marcinem Zarzyckim, adwokatem i doradcą podatkowym.

Reklama

Karol Byzdra: media obiegła informacja o nowym podatku od samochodów spalinowych. Czy wiadomo w ogóle, jak miałby on wyglądać?

Reklama

Marcin Zarzycki, adwokat i doradca podatkowy z kancelarii LTCA: To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ chyba nikt dokładnie nie wie na ten moment, jak miałby wyglądać i na czym polegać taki podatek. Generalne założenie jest takie, że ten podatek objąłby wszystkich właścicieli samochodów spalinowych i polegałby na jednorazowej opłacie od posiadania takiego pojazdu, a w przyszłości również od jego rejestracji.

Od czego miałaby zależeć ta jednorazowa opłata?

Reklama

Najprawdopodobniej opłata będzie zależała od europejskich norm emisji spalin. W zależności od stopnia emisyjności samochodu, wysokość opłaty byłaby dostosowywana.

Czy z czasem ta jednorazowa opłata mogłaby przekształcić się w opłatę cykliczną?

Docelowo miałaby funkcjonować jako jednorazowa opłata rejestracyjna podczas każdej rejestracji pojazdu. Obejmowałaby także posiadaczy już zarejestrowanych samochodów, więc można się spodziewać, że stałaby się ona opłatą dla wszystkich, którzy już posiadają pojazdy.

Chciałbym jeszcze doprecyzować, czy mówimy o podatku czy o daninie?

Możemy śmiało mówić o podatku. W Polsce utrwalił się zwyczaj wprowadzania opłat, danin i składek, jednak są one obligatoryjne i bezwarunkowe, co sprawia, że są to formy płatności na rzecz budżetu państwa. Tak więc wszystko to można śmiało nazwać podatkiem.

Rozumiem. Proszę mi jeszcze wytłumaczyć, jak obecnie wygląda to w Polsce? Jakie są stawki dla posiadaczy samochodów spalinowych?

W Polsce funkcjonują stawki akcyzy od samochodów spalinowych, co jest stosowane praktycznie we wszystkich państwach na świecie. Ich wysokość zazwyczaj zależy od typu pojazdu i pojemności silnika, kształtując się od 3% do nawet prawie 20%.

Czy system ten uwzględnia promocję samochodów ekologicznych, bardziej wydajnych, oraz postęp technologiczny mający na celu zmniejszenie emisji spalin? Obecnie auta o większej pojemności mogą względnie spalać mniej paliwa niż samochody o mniejszej pojemności, sprzed kilku czy kilkudziesięciu lat.

Tak, system ten uwzględnia takie pojazdy, ale jedynie hybrydowe i elektryczne. W przypadku tych samochodów poziom podatku akcyzowego jest niższy o połowę. Natomiast jeśli chodzi o poziom emisji spalin, być może zostanie to uwzględnione dopiero w nowym rozwiązaniu.

Czy gdzieś w Europie taki podatek od samochodów ekologicznych już funkcjonuje, czy możemy mówić tu wyłącznie o akcyzie?

Owszem, takie opłaty zostały już wprowadzone w państwach, gdzie kładziony jest większy nacisk na ochronę środowiska. Z tego, co się orientuję, takie podatki istnieją już w Holandii, Belgii, Irlandii i we Włoszech.

Jak pan sądzi, taki podatek może wpłynąć na mobilność w państwach i poziom sprzedaży samochodów?

Nie jestem analitykiem, więc trudno jest mi jednoznacznie stwierdzić, jak taki podatek może wpłynąć na decyzje dotyczące zakupu nowych samochodów. Warto jednak zauważyć, że jeśli opłaty wynikające z różnych czynników sięgają nawet 10 000 złotych, mogą one stanowić znaczną kwotę w porównaniu do zakupu nowego pojazdu. Obecnie nie znamy jeszcze wysokości tego podatku. Plotki sugerują kwotę 500 złotych, co nie jest zbyt dużą i przerażającą wartością. W krajach, o których wspomniałem wcześniej, te opłaty są zdecydowanie wyższe, sięgając w przeliczeniu nawet kilku tysięcy złotych. Jednak jeśli opłata wyniesie tyle, ile mówią plotki, to raczej nie spodziewałbym się większego wpływu na mobilność w Polsce. Po prostu byłaby to kolejna opłata do uregulowania. Warto dodać, że nowe pojazdy mają być szybciej amortyzowane niż starsze jednostki, co może stanowić dodatkową zachętę do zakupu nowych aut. Niemniej jednak nie sądzę, aby to wszystko w praktyce decydowało o zakupie nowych samochodów, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogromną różnicę cenową między pojazdami z salonu a używanymi.

Czy wprowadzenie takiego podatku daje gwarancję uzyskania środków z KPO?

Absolutnie nie. Odblokowanie środków z KPO związane jest z wieloma kwestiami, dotyczącymi różnych obszarów. Obecnie główne zainteresowanie skupia się na kwestiach związanych z sądownictwem, które będą kluczowe w procesie odblokowania tych środków. Ponadto, środki unijne są przewidziane w dłuższej perspektywie, więc jeśli nie zostaną spełnione wszystkie warunki, część środków może nie trafić do Polski.

To na pewno nie będzie tak, że niezrealizowanie tego warunku oznaczać będzie brak odblokowania środków z KPO, zwłaszcza że warunki związane z podatkiem spalinowym są przewidziane najwcześniej na koniec 2024 roku.

Czy uważa pan, że termin ten jest realny do osiągnięcia? Ile czasu może zająć wprowadzenie takich nowych przepisów?

(Śmiech) Praktyka pokazała, że uchwalenie nowych przepisów w Polsce, jak to miało miejsce w ostatnich latach, mogło zająć zaledwie jeden dzień, a nawet kilka godzin. Trzeba jednak zauważyć, że wówczas były to przepisy korzystne dla tych, którzy je wprowadzali. Przepisy dotyczące podatku od samochodów spalinowych, patrząc na nasze społeczeństwo oraz ilość i jakość samochodów na polskich drogach, raczej nie będą wygodne dla nikogo i mogą być pretekstem dla tych, którzy lubią krytykować wprowadzanie nowych podatków. Osobiście uważam, że data 2024 roku jest kompletnie nierealna dla wprowadzenia takiej zmiany. Moje przewidywania wskazują, że raczej będzie to miało miejsce nie wcześniej niż w 2026 roku.

Na co, pana zdaniem, państwo może przeznaczyć potem pieniądze z tego podatku?

Nie jest to jednoznacznie określone w założeniach KPO oraz kamieniach milowych. Wprowadzenie opłaty od samochodów spalinowych wydaje się służyć z jednej strony zachęcaniu do rezygnacji z pojazdów spalinowych, a z drugiej strony środki te miałyby być przeznaczone na sprawiedliwą transformację, analogicznie jak do systemu ETS, gdzie pieniądze z handlu emisjami są w założeniu przeznaczane na ten cel. Moim zdaniem taka jest istota tego planu.

Czy wprowadzenie takiego podatku może być okazją do generalnego przeformowania systemu opodatkowania, zastąpienia obecnej akcyzy, nastawionej głównie na efekt fiskalny?

Słyszałem takie głosy, ale szczerze mówiąc, nie wierzę w nie. Akcyza zasadniczo ma znacznie wyższą wartość niż planowany podatek od samochodów spalinowych. Ponadto, akcyza wprowadza kilka miliardów do budżetu państwa, a w obecnej sytuacji finansowej nikt raczej nie zdecydowałby się dobrowolnie rezygnować z tych wpływów. Kolejną kwestią jest to, że jeśli już istnieje pewien podatek do którego wszyscy są przyzwyczajeni i który jest płacony bez większego sprzeciwu, rządy rzadko kiedy rezygnują z takich źródeł dochodów. Pojawiły się plotki, że wprowadzenie podatku od samochodów mogłoby być pretekstem do likwidacji akcyzy. Choć idea ta wydaje mi się atrakcyjna, uważam, że pozostanie ona jedynie koncepcją, która nigdy nie zostanie sformalizowana. Wątpię, czy byłaby to istotna przyczyna rewolucji w systemie podatkowym.

To chyba nie pierwszy raz, kiedy rząd próbuje wprowadzić taki podatek od samochodów?

Rzeczywiście. Już w połowie lat dwutysięcznych premier Kazimierz Marcinkiewicz próbował wprowadzić podobną opłatę. Jednak patrząc na to z nieco innej perspektywy, minęło 18 lat i w tym zakresie niewiele się zmieniło. To, o czym teraz mówimy, można uznać za nowy pomysł wynikający chociażby z KPO i myślę, że będzie miał pewne szanse na wprowadzenie.

Te 500 złotych, które już kilkukrotnie pojawiły się podczas naszej rozmowy, są związane właśnie z tą propozycją sprzed 18 lat. Wówczas w projekcie pojawiła się ta kwota i wszyscy zdążyliśmy się do niej przyzwyczaić. Chciałbym jednak podkreślić, że obecnie nie znamy jeszcze tej kwoty, a cała sprawa krąży wokół spekulacji na temat wprowadzenia planowanej opłaty.

W Internecie pojawiły się już kalkulatory wyliczające podatek od samochodów spalinowych, lecz sądząc po tym, co pan powiedział, lepiej nie sugerować się nimi…

Zdecydowanie. Te strony wyliczające podatek są bezużyteczne, no bo jak można opracować kalkulator obciążenia fiskalnego, skoro nawet nie znamy jego wysokości? Nie ma sensu kierować się tymi kalkulatorami. Myślę, że poważna dyskusja na temat tego podatku jest obecnie bezsensowna, gdy nie ma żadnego projektu czy nawet zarysu ustawy.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama