Wiadomości
Dualizm Konfederacji. Bronią węgla i głosują przeciwko węglowi jednocześnie
Wczoraj Konfederacja pokazała, że albo nie wie nad czym głosuje - albo chce jak najszybszego zamknięcia polskich elektrowni węglowych.
„Miałem na myśli dualizm człowieka” - mówi główny bohater filmu Full Metal Jacket w jednej z najważniejszych scen tego obrazu. Nawiązuje tym do swojego wojskowego hełmu z symbolem pacyfki oraz napisem „Urodzony, by zabijać”. Cytat jak ulał pasuje do tego, co wczoraj zrobiła Konfederacja w sprawie polskiego węgla.
Węglowy dr Jekyll i mr Hyde
Wczoraj w Warszawie miał miejsce protest związkowców górnictwa węgla kamiennego i energetyki zawodowej, którzy domagali się dalszego utrzymania kopalń i elektrowni węglowych. Akcja zasadzała się na perpsektywnie przestawienia kilku mniejszych polskich elektrowni z węgla na gaz. Na proteście pojawili się m. in. posłowie Konfederacji (w tym kandydat tej partii na prezydenta, Sławomir Metnzen), wyrażając swoje wsparcie dla postulatów. Warto zaznaczyć, że w tym roku samo utrzymanie górnictwa węgla kamiennego będzie kosztować polskiego podatnika co najmniej 9 mld złotych.
Poparcie dla węgla nie jest niczym nowym dla Konfederacji, ale tego samego dnia stało się jeszcze coś, co uczyniło obecność jej polityków na proteście związkowców niezrozumiałą. Jak się bowiem okazało, posłowie Konfederacji tego samego dnia zagłosowali przeciwko ustawie o rynku mocy, której celem jest… przedłużenie pracy polskich elektrowni węglowych.
O co chodzi? Mówiąc krótko, chodzi o głosowanie nad drukiem nr 928, będącym sprawozdaniem Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o rynku mocy. Dokument zakłada przedłużenie wsparcia finansowego z tzw. rynku mocy dla źródeł niespełnianych kryteriów emisyjności (czyli w tym konkretnym przypadku: dla elektrowni węglowych).
Prolongatę wsparcia (do 2028 r.) udało się wynegocjować Polsce w ciężkich bojach na forum UE. Oryginalnie wsparcie miało wygasnąć w połowie 2025 r. Bez pieniędzy z rynku mocy polskie elektrownie już za kilka miesięcy znalazłyby się w fatalnej sytuacji finansowej, mogącej prowadzić do ich ruiny finansowej. Warto zaznaczyć, że celem zaradzenia temu problemowi rząd Prawa i Sprawiedliwości szykował tzw. Narodową Agencję Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), czyli specjalny podmiot, który miał wziąć na swoje barki utrzymanie elektrowni węglowych po wygaszeniu wsparcia z rynku mocy. Obowiązywanie rynku udało się jednak przedłużyć, a temat NABE zniknął - przynajmniej na razie.
Energetyka to są trudne sprawy
Jak swoją decyzję uzasadnia Konfederacja? Otóż jej przedstawiciele twierdzą, że zagłosowali tak a nie inaczej, bo ustawa przewiduje wzrost cen prądu. Teoretycznie jest to prawda, bo projekt zakłada finansowanie wsparcia z rynku mocy przez specjalną opłatę mocową (to obecnie ok. 11 zł dla odbiorcy indywidualnego miesięcznie). Jednakże w praktyce opłata mocowa była już pobierana, zawieszono ją w ramach mrożenia cen energii, a co ważniejsze: tak - niestety - wygląda rzeczywistość, że środki na wsparcie energetyki węglowej, która radzi sobie coraz gorzej muszą skądś pochodzić.
Trudno jest dłużej zamykać oczy na ogromne koszty generowane przez węgiel - zarówno w sektorze wydobywczym, jak i elektroenergetycznym. Chodzi tu już nie tylko o konieczność dopłacania do interesu, ale także o obniżanie konkurencyjności polskiej gospodarki.
Wczorajszy dzień to był reality check dla haseł Konfederacji - możemy dalej utrzymywać górnictwo i energetykę węglową, ale będzie to dla nas coraz droższe. Bo węgiel już dawno przestał być w UE tanią energią. Warto to zrozumieć i dostosować do tego swoje programy polityczne.