Reklama

Elektroenergetyka

Czy w Elektrowni Bełchatów może dojść do ataku terrorystów? [KOMENTARZ]

Fot. By Morgre - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid19858375
Fot. By Morgre - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid19858375

Brawurowe akcje ekologów, polegające m.in. na wejściu na chłodnię kominową Elektrowni Bełchatów, rodzą uzasadnione wątpliwości co do bezpieczeństwa tej największej polskiej jednostki wytwórczej.

Należąca do Polskiej Grupy Energetycznej Elektrownia Bełchatów to największa na świecie elektrownia zasilana węglem brunatnym, dysponująca mocą osiągalną rzędu 5472 MW. Ta potężna jednostka (będąca też największym pojedynczym emitentem CO2 w Polsce) odpowiada za ok. 20% energii elektrycznej wyprodukowanej nad Wisłą. Innymi słowy mówiąc: jedna piąta polskiego prądu pochodzi z Bełchatowa.

Powyższe dane dają jasno do zrozumienia, jak istotna jest bełchatowska elektrownia dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jakiekolwiek zagrożenie dla jej funkcjonowania staje się automatycznie zagrożeniem dla całości państwa. Przerwa w dostawach energii z Bełchatowa mogłaby bowiem skutkować potężnym blackoutem, którego zasięg trudno do końca przewidzieć.

Tymczasem, jednostka ta jest obiektem szczególnego zainteresowania organizacji ekologicznych, które – jak się okazuje – nie mają specjalnych problemów z dostaniem się na jej teren czy nawet wejściem na chłodnię kominową. Przodują w tym aktywiści Greenpeace Polska.

Do najbardziej spektakularnej akcji doszło w listopadzie ubiegłego roku. Jak podaje Rzeczpospolita, powołując się na odpowiedź Ministerstwa Energii na interpelację posła Tomasza Rzymkowskiego, 27 listopada 2018 roku około godziny 6 rano za ciężarówką uprawnioną do wjazdu na teren Elektrowni Bełchatów wjechał bus podszywający się pod samochód służbowy jednej ze spółek PGE. Tym sposobem aktywiści dostali się ze sprzętem pod wysoką chłodnię kominową, by następnie wspiąć się na nią, demonstrując – w przeddzień konferencji COP24 - swój sprzeciw wobec użytkowaniu tej wysoce emisyjnej jednostki.

Tak zakrojona akcja dała do zrozumienia, że najpotężniejsza polska elektrownia nie posiada dostatecznej ochrony. Spowodowało to m.in. rozpoczęcie audytu przez Ministerstwo Energii oraz rozpoczęcie działań naprawczych przez spółkę. Co ciekawe, w odpowiedzi na przytoczoną już interpelację posła Rzymkowskiego, minister Jarosław Zieliński stwierdził, że według przeprowadzonej w dniach 20-29 listopada 2017 roku kontroli w Elektrowni Bełchatów (która objęła m.in. sposób sprawowania ochrony) stwierdzono zaledwie „niewielkie nieprawidłowości”, które zostały usunięte. Dodał też, że „z uwagi na sytuację, która miała miejsce w Elektrowni Bełchatów, Komendanci Wojewódzcy (Stołeczny) Policji zostali zobligowani do przeprowadzenia w 2019 roku czynności kontrolnych wobec specjalistycznych uzbrojonych formacji ochronnych realizujących zadania ochronne”.

Jednakże nieco ponad pół roku później Greenpeace Polska znów wziął na cel Elektrownię Bełchatów. W czerwcu 2019 roku aktywiści tej organizacji wyświetlili na chłodniach obiektu twarz premiera Mateusza Morawieckiego. Taki sam performance Greenpeace’u miał miejsce ok. dwa tygodnie temu. Choć obie akcje nie wymagały wejścia na teren elektrowni, to jednak dziwi, że służby ochraniające jednostkę nie prowadzą monitoringu przyległych gruntów i nie zainteresowały się grupą ludzi, którzy rozstawili sprzęt potrzebny do wyświetlenia obrazu. Sam Greenpeace komentuje sprawę dość enigmatycznie. W odpowiedzi na pytania prasowe Energetyki24 rzeczniczka organizacji, Katarzyna Guzek, stwierdziła, że aktywiści nie chcą zdradzać, jaka odległość dzieliła ich od chłodni. Zapytana, czy ochrona obiektu interweniowała, odpowiada, że „żadna osoba nie została zatrzymana” zarówno podczas czerwcowej jak i grudniowej operacji.

O poziom bezpieczeństwa Elektrowni Bełchatów Energetyka24 zapytała też jej właściciela, Polską Grupę Energetyczną. Jej biuro prasowe wyliczyło kwestie, jakie zostały poprawione po incydencie z wejściem na teren osób nieuprawnionych.

„W celu zminimalizowania zagrożeń oraz wyeliminowania zdarzeń dotyczących nieuprawnionego wtargnięcia na teren Elektrowni Bełchatów, wprowadzono obostrzenia i rozwiązania organizacyjno-techniczne, w zakresie zwiększenia bezpieczeństwa zakładu, m.in. zaostrzoną kontrolę osób wchodzących oraz pojazdów wjeżdżających oraz rozszerzono istniejące zabezpieczenia kluczowych obiektów i instalacji” – odpowiedziało biuro prasowe PGE na pytania Energetyki24.

Pozostaje jednak pytanie, czy powyższe działania są wystarczające. Biorąc pod uwagę znaczenie Elektrowni Bełchatów oraz fakt, że wejścia na jej teren dokonali aktywiści, a nie uzbrojeni terroryści czy dywersanci, można zaryzykować stwierdzenie, że dużo pozostało jeszcze do zrobienia, by jednostka była gotowa na wyzwania współczesności związane z bezpieczeństwem infrastruktury krytycznej. Zwłaszcza, że ataki na sektor energetyczny mogą być domeną nowoczesnego terroryzmu.

„Według mnie, energetyka jest - i co należy podkreślić - będzie jeszcze bardziej w przyszłości, interesującym celem zarówno dla terrorystów, jak i formacji sabotażystów, milicji różnego rodzaju. W głównej mierze dlatego, że industrializacja niemal każdego obywatela wbiła w ramy ścisłej zależności pomiędzy dostarczeniem prądu, paliwa, etc. a normalnym, codziennym bytowaniem. Stąd też, chociażby w Iraku wdzieliśmy, że terroryści atakowali wielokrotnie linie przesyłowe prądu, ażeby sparaliżować działania władz, wprowadzić chaos w normalnym funkcjonowaniu zwykłych obywateli, a na samym końcu takimi <<prostymi>> środkami osiągnąć długofalowe cele” – mówi dr Jacek Raubo, ekspert portalu InfoSecurity24.

„Należy przy tym zauważyć, że przede wszystkim szeroko pojmowana energetyka, w wymiarze taktycznym jest wrażliwym celem. Dlatego, że liczba obiektów z nią związanych, ich skala, a także specyfika rozrzucenia po danym rejonie, ale też terytorium całego państwa ułatwia rozpoznanie, przygotowanie i potencjalny atak z zaskoczenia. Co więcej, uderzenia na struktury np. zaopatrujące w prąd duże aglomeracje miejskie, ale też chociażby sektor dużego rolnictwa mogą oddziaływać na normalne funkcjonowanie dużych grup ludzi praktycznie i psychologicznie. Zaś samo wyprowadzenie uderzenia może wiązać się z mniejszymi siłami, a więc idealnie wpisuję się w modus operandi terrorystów” – podkreśla.

„Co więcej, można uchwycić również wymiar efektywności operacyjnej, gdy destabilizujemy dany region, miasto, etc. Lecz co najistotniejsze, współczesna energetyka jest postrzegana również w wymiarze strategicznym działania państwa oraz jego instytucji. Stąd, przykładowo pozbawienie prądu (poprzez ataki terrorystyczne) segmentu strategicznego przemysłu może być postrzegane w kategoriach zagrożenia dla realnego funkcjonowania państwa, jako całości” – zaznacza dr Raubo.

Tymczasem PGE twierdzi, że ochrona zatrudniona do strzeżenia Elektrowni Bełchatów została przeszkolona na wypadek ataku terrorystycznego. „Ochronę obiektu (…) pełni Specjalistyczna Uzbrojona Formacja Ochronna. To wynajęty podmiot posiadający koncesję w tym zakresie oraz inne wymagane prawem uprawnienia. Zgodnie z Ustawą (…) o ochronie osób i mienia (…) osoby pełniące obowiązki pracownika ochrony posiadają wpis na listę kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej i przeszli w tym kierunku specjalistyczne szkolenia. Poza tym w trakcie pracy pracownicy ochrony odbywają szkolenia uzupełniające, w tym organizowane przez swojego pracodawcę oraz dział bezpieczeństwa Elektrowni Bełchatów, na wypadek wystąpienia potencjalnych zagrożeń, w tym ataku terrorystycznego”.

Biorąc pod uwagę poziom wyzwań stojący przed operatorami tak potężnych jednostek jak bełchatowska elektrownia, pozostaje mieć nadzieję, że PGE wyciągnęła daleko idące wnioski z ostatnich miesięcy.

Reklama
Reklama

Komentarze