Zielony kryzys czy brak planu? Holandia zderza się z tym, jak wygląda transformacja

Racjonowanie prądu w Holandii pokazuje, jak kruche może być tempo transformacji energetycznej, gdy brakuje odpowiedniej infrastruktury. Kryzys w jednej z najbardziej zelektryfikowanych gospodarek Europy to nie akt oskarżenia wobec Zielonego Ładu, lecz gorzkie przypomnienie, że bez planowania i inwestycji nawet najlepsze idee mogą zderzyć się z rzeczywistością.
Na łamach Financial Times został opublikowany na początku ubiegłego tygodnia artykuł pt. Holandia racjonuje energię elektryczną, aby złagodzić obciążenie sieci energetycznej”. W tekście czytamy, że Holandia, jedna z najbardziej zaawansowanych gospodarek UE w procesie elektryfikacji, stoi obecnie przed poważnymi wyzwaniami infrastrukturalnymi, które zmusiły władze do racjonowania energii elektrycznej. Przedsiębiorstwa, instytucje publiczne i gospodarstwa domowe są zmuszone czekać na dostęp do sieci elektroenergetycznej, co wpływa na tempo rozwoju gospodarczego i inwestycji w całym kraju
Kilka przyczyn problemów
Problemy te wynikają z kilku nakładających się na siebie czynników. Po pierwsze, Holandia po 2022 roku znacząco przyspieszyła odchodzenie od gazu ziemnego, czego katalizatorem był kryzys energetyczny wywołany rosyjską inwazją na Ukrainę. Zakończenie eksploatacji jednego z największych w Europie złóż gazu w Groningen w 2023 roku oznaczało koniec taniej, lokalnej energii. W ślad za tym nastąpił gwałtowny rozwój OZE, w szczególności fotowoltaiki. Jak czytamy w tekście, obecnie ponad 2,6 miliona domów wyposażonych jest w panele słoneczne.
Po drugie, rozwój infrastruktury przesyłowej nie nadążał za tempem transformacji, co jest w tej sytuacji kluczowe. Operatorzy sieci, w tym państwowy Tennet przyznają, że dotychczasowe planowanie zakładało większe uzależnienie od gazu i nie przewidywało tak szybkiego przejścia na energię elektryczną. Szacuje się, że do 2040 roku Holandia będzie musiała zainwestować nawet 200 mld euro w rozbudowę sieci, nowe kable, podstacje oraz zwiększenie przepustowości. Część tych środków może pochodzić ze sprzedaży niemieckich aktywów Tennet, wycenianych na ok. 20 mld euro, ale pozostałe koszty pokryją w dużej mierze konsumenci. Już teraz Holandia należy do krajów z najwyższymi kosztami energii elektrycznej w Europie Zachodniej, a ceny są średnio o 30 euro za MWh wyższe niż we Francji. Tennet przewiduje, że do 2034 roku taryfy będą rosły o ok. 4,3–4,7 proc. rocznie.
Według stowarzyszenia operatorów sieci w Holandii, Netbeheer Nederland, na przyłączenie do sieci oczekuje obecnie ponad 11 900 firm, a także szpitale, budynki administracji publicznej oraz tysiące nowych domów. Operatorzy podkreślają, że w niektórych regionach nowe przyłączenia będą możliwe dopiero w połowie lat 30. XXI wieku. A ponieważ infrastruktura energetyczna nie nadąża za gwałtownie rosnącym zapotrzebowaniem na energię, wprowadzono różne programy mające na celu odciążenie sieci, m.in. zachęty do korzystania z energii poza godzinami szczytu, elastyczne taryfy oraz ograniczenia dla przemysłu w okresach największego zapotrzebowania.
„Aby zwolnić przepustowość, Tennet i regionalni operatorzy sieci zaczęli oferować gospodarstwom domowym umowy, które obniżają cenę energii elektrycznej zużywanej poza godzinami szczytu, np. między 11:00 a 15:00, a także inne elastyczne umowy, które pozwalają użytkownikom płacić za energię elektryczną w blokach czasowych” – czytamy w artykule FT.
Zagrożenie dla przemysłu
Oczywiście tego rodzaju działania pociągają za sobą konkretne, odczuwalne skutki. Autorzy artykułu przytaczają słowa burmistrza Eindhoven Jeroena Dijsselbloema, który alarmuje, że przeciążenie sieci elektroenergetycznej przekłada się na realne straty inwestycyjne. Region Brainport, strategiczne centrum technologiczne i siedziba takich gigantów jak ASML, już teraz boryka się z ograniczeniami, które skutecznie zniechęcają potencjalnych inwestorów. Mimo rosnących potrzeb infrastrukturalnych, do 2027 roku nie przewiduje się tam budowy żadnej dużej stacji energetycznej. Tymczasem region wymaga ponad 100 średnich i aż 4000 małych podstacji, by sprostać zapotrzebowaniu.
Holenderski rząd ostrzega pozostałe kraje Unii Europejskiej, że jeśli nie przyspieszą inwestycji w rozwój infrastruktury energetycznej, mogą wkrótce stanąć przed podobnymi problemami. Źródłem kryzysu nie jest sam cel dekarbonizacji czy elektryfikacji, ale niedostosowanie sieci do rosnącego zapotrzebowania na energię. Transformacja została wdrożona bez odpowiedniego przygotowania finansowego i logistycznego, co dziś skutkuje przeciążeniem sieci, opóźnieniami w przyłączeniach i utratą inwestorów. To efekt wieloletnich zaniedbań, nie zaś wyłącznie polityki klimatycznej UE. Mimo to, w debacie publicznej nie brakuje głosów, które (w klasyczny już sposób) próbują obarczyć odpowiedzialnością za całą sytuację przede wszystkim Zielony Ład.
Jednym z najbardziej rezonujących głosów w ostatnim czasie była wypowiedź byłej minister klimatu Anny Łukaszewskiej-Trzeciakowskiej, która na swoim koncie na platformie X zamieściła obszerny komentarz, w którym jednoznacznie przypisuje winę za obecne problemy transformacji energetycznej Unii Europejskiej „ideologicznemu szaleństwu” oraz „narzuconej elektryfikacji”.
Holandia racjonuje prąd przez niewydolność sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. Czyli dzieje się dokładnie tak, jak wszyscy racjonalni ludzie związani z energo przewidywali i zapowiadali.
— Anna Trzeciakowska (@AnnaTrzeciakow3) July 13, 2025
➡️ Sieć nie wytrzymuje narzuconej Zielonym Ładem powszechnej elektryfikacji i nadmiaru… https://t.co/ozPpKSjR1Q
Była minister stwierdziła, że Holandia racjonuje prąd przez niewydolność sieci, co jest - jej zdaniem - bezpośrednim skutkiem presji wynikającej z masowej elektryfikacji oraz niestabilnych źródeł odnawialnych. Problem w tym, że dokładnie ten sam materiał na który Trzeciakowska się powołuje podkreśla, iż zasadniczą przyczyną holenderskich trudności nie jest sam cel dekarbonizacji, ale wspomniane już wieloletnie zaniedbania infrastrukturalne.
Do tego dochodzi chroniczny brak wykwalifikowanych techników. Według Netbeheer Nederland brakuje ich aż 28 tysięcy, co dodatkowo opóźnia realizację projektów energetycznych. Firmy starają się radzić sobie na własną rękę, inwestując w lokalne podstacje, magazyny energii i instalacje fotowoltaiczne, ale to działania doraźne, które nie zastąpią krajowej infrastruktury.
Czytaj też
Problemy Holandii są więc sygnałem ostrzegawczym dla całej Unii Europejskiej. Zielony Ład nie jest przyczyną kryzysu, ale jego katalizatorem, który wstydliwie obnaża wieloletnie zaniedbania w infrastrukturze i planowaniu energetycznym. Aby transformacja energetyczna zakończyła się sukcesem, nie wystarczy postawić turbiny wiatrowe czy panele słoneczne. Potrzebne są też sieci i strategia, bo bez tego nawet najsłuszniejsza inwestycja może utknąć w miejscu.