Reklama

Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew z pewnością nie jest zadowolony z tej niespodziewanej, oficjalnej wizyty wicepremiera Rosji odpowiadającego za przemysł obronny i kosmiczny. Ze względu na spadek cen ropy azerskie problemy finansowe w zakresie spłat rosyjskich dostaw uzbrojenia są tak poważne, że - jak podaje dziennik "Kommiersant" - „wymają rozwiązania na najwyższym szczeblu”. Stąd wizyta przedstawicieli rosyjskiego przemysłu i najwyższych władz państwowych. Stanowisko przedstawicieli Moskwy z pewnością będzie bardzo twarde, ale też mają oni mocne atuty.

Czytaj też: T-90 i BMP-3 dla Azerbejdżanu

Wielkie zzerskie zakupy: Setka czołgów, artyleria i BWP

Azerbejdżan systematycznie zamawiał w Rosji sprzęt, którego wartość rosła. W latach 2011-2013 państwo to kupiło w Rosji m.in. śmigłowce bojowe, pojazdy opancerzone, czołgi oraz samobieżne systemy artyleryjskie. W 2013 roku Ilham Alijew przestał się kryć z planami zwiększenie potencjału bojowego swojej armii deklarując, że zamierza kupić od Rosji uzbrojenie za sumę 4 miliardów dolarów. Umowę zawarto w roku 2014 i realizowano sukcesywnie, aż do wstrzymania w tym roku z powodu zaległości w płatnościach.

Kontrakt zakładał dostarczenie Azerbejdżanowi ok. 100 czołgów T-90, podobnej liczby pojazdów BMP-3M, 18 samobieżnych armatohaubic 2S19 Msta-S kalibru 152 mm, 18 samobieżnych moździerzy 2S31 Wena, 18 wieloprowadnicowych wyrzutni 9A52 Smiercz kalibru 300 mm i od 6 do 19 rakietowych miotaczy ognia TOS-1A na podwoziu czołgowym. Umowa miała również obejmować dostawę amunicji, w tym pocisków przeciwpancernych 9M117 Bastion.

Czytaj też: Rosja zwiększa kontyngent lotniczy w Armenii. "Baza blisko granicy z Turcją"

raportu SIPRI wynika, że w minionym roku Azerbejdżan otrzymał już czołgi, bojowe wozy piechoty i samobieżne wyrzutnie rakiet oraz znaczną ilość amunicji. Obecnie jednak dostawy wstrzymano, a nawet zawieszono rozładunek tego sprzętu, który dotarł już do azerskich portów. Delegacja wicepremiera Rogozina ma za zadanie ustalić z prezydentem Alijewem dalsze działania w tej kwestii. Mocnym argumentem strony rosyjskiej jest z pewnością silny związek z Armenią, która jest od dekad skonfliktowana z Azerbejdżanem i głośno wyraża niezadowolenie ze zbrojenia się Baku. Głosy te dobrze słychać zwłaszcza w Rosji. Armenia jest silnie powiązana z Rosją gospodarczo i militarnie, na jej terytorium znajdują się bazy lotnicze i lądowe sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Nie bez znaczenia dla ogólnej sytuacji jest też kwestia azerskiej ropy, istotnej nie tylko dla regionu, ale również dla europejskiej energetyki. 

Azerska ropa za rosyjską broń?

Warto zwrócić uwagę, że Baku pozostaje kluczowym graczem w zakresie dywersyfikacji dostaw węglowodorów do UE. Mowa o branży gazowej i projektach takich jak Korytarz Południowy (powstająca sieć gazociągów na terytorium azerskim, gruzińskim, tureckim, greckim, albańskim i włoskim) czy AGRI (plany przesyłu błękitnego paliwa z Azerbejdżanu do Gruzji, Rumunii, Węgier i dalej krajów wyszehradzkich). Centralna rola Azerów dotyczy również dostaw ropy do UE poprzez ropociągi Baku-Supsa i Baku-Tbilisi-Ceyhan oraz potencjalnie planowany Euroazjatycki Korytarz Transportu Ropy Naftowej (rurociągi Baku-Supsa i Odessa-Brody w wariancie Odessa-Brody-Płock przy wykorzystaniu tankowców na Morzu Czarnym). 

To właśnie dlatego w momencie największych zawirowań politycznych w Azerbejdżanie wyraźnie wzrasta zainteresowanie rosyjskie ingerencją w jego gospodarkę surowcową. Tak było np. w wyborczym roku 2013 r. gdy Władimir Putin udał się do Baku. Wśród poruszanych tematów była aktywność Łukoilu na kluczowym kaspijskim polu Szach Deniz, umowa gazowa Azerbejdżanu z Gazpromem i właśnie potencjalne zaangażowanie Rosnieftu w perspektywiczne Pole Apszerońskie. Ostatecznie Rosjanie niewiele osiągnęli. Azerski koncern SOCAR zawarł, co prawda, z Rosnieftem umowę o powołaniu spółki joint venture i wspólnych projektach zagranicznych, ale nie wynikło z niej zbyt wiele.

Czytaj też: Tania ropa uderza w Azerbejdżan. Rosja wyciąga „pomocną dłoń” w zamian za koncesje

W ostatnich tygodniach powraca temat zaangażowania Rosnieftu w perspektywiczne Pole Apszerońskie. Motywem przewodnim jest, oczywiście, polityka i chęć wpływania przez Rosjan na Azerbejdżan, a - przy okazji, utworzenia także „szpary w drzwiach”, która posłuży rozwijaniu ekspansji rosyjskiego kapitału. Moskwie sprzyja koniunktura polityczna - mimo spadających cen ropy i zachodnich sankcji Kreml nadal dysponuje dużymi rezerwami finansowymi i możliwościami optymalizacji budżetu poprzez modyfikacje podatkowe czy cięcia. Obecnie posiada też silne narzędzie, jakim jest zadłużenie związane z nieopłaconym kontraktem na potrzebną Azerom broń i amunicję, która czeka w portach na wyładunek. 

Władze w Baku są w mniej komfortowym położeniu. Wizyta Rogozina może być ostatnią szansą na porozumienie. Sytuacja ekonomiczna Azerbejdżanu jest najgorsza od lat, gospodarka jest pogrążona w kryzysie, a prezydent Ilham Alijew ma problem ze studzeniem nastrojów społecznych. Nie może pozwolić sobie na większe problemy ekonomiczne, dyplomatyczne ani polityczne. Czy sięgnie po szybką gotówkę i wpuści Rosnieft na strategiczne koncesje? Skutki takiej decyzji mogą być opłakane.

Reklama

Komentarze

    Reklama