Wiadomości
Trwają poszukiwania radioaktywnego cylindra z elektrowni
Władze Tajlandii nasiliły akcję poszukiwania cylindra z radioaktywnym materiałem, który zniknął z elektrowni. Użyto dronów, robotów i wykrywaczy promieniowania, zaoferowano nagrody, ale wciąż nie znaleziono niebezpiecznej substancji – podał w piątek dziennik „New York Times”.
Ważący około 25 kg stalowy cylinder o długości 30 cm i średnicy 13 cm zawiera promieniotwórczy izotop cezu Cs-137. Według amerykańskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom może on powodować raka, poparzenia, chorobę popromienną, a nawet zgon. W elektrowni był używany do pomiaru ciśnienia pary.
„NYT" zwraca uwagę, że radioaktywne przedmioty giną na świecie stosunkowo często, a czasem są w niewłaściwy sposób porzucane. Stanowią zagrożenie dla zdrowia osób, które je znajdują; pojawiają się też obawy, że wpadną w ręce terrorystów.
„Jesteśmy zdezorientowani, zastanawiamy się, jak, gdzie i kiedy zniknął" – powiedział rzecznik Narodowej Publicznej Firmy Dostaw Prądu, do której należy elektrownia, Kittiphan Chitpentham.
Brak cylindra w elektrowni w prowincji Prachinburi, około 160 km na wschód od Bangkoku, wykryto w ubiegły piątek. Nie jest jednak jasne, kiedy dokładnie zniknął on z siłowni. Kittiphan przekazał, że 23 lutego pracownicy słyszeli dźwięk, który mógł być odgłosem cylindra spadającego na ziemię. Firma obawia się, że mógł on zostać zabrany przez zbieracza złomu.
Poszukiwania trwają od ubiegłego weekendu, a władze zaoferowały nagrodę pieniężną za jego odnalezienie. Biuro Atom dla Pokoju, główny urząd zajmujący się badaniami jądrowymi w kraju, wysłało na poszukiwania drony, roboty i zespoły wyposażone w sprzęt do wykrywania promieniowania.
Wraz z policją przeszukały one we wtorek kilkanaście skupów złomu w okolicy, przeanalizowały nagrania z kamer monitoringu w elektrowni i sprawdziły szpitale pod kątem pacjentów z objawami choroby popromiennej. W czwartek poszukiwania rozszerzono na sąsiednią prowincję Chachoengsao, ale do piątku wciąż nie znaleziono cylindra.
Nie jest to pierwszy taki incydent w Tajlandii. W 2000 roku 10 osób nabawiło się tam choroby popromiennej po otwarciu kanistra z kobaltem Co-60, który został nielegalnie wyrzucony na złomowisko na przedmieściach Bangkoku. Trzy z tych osób zmarły – podał „NYT", powołując się na dane Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA).