Wiadomości
Niemiecki paradoks. Berlin ratuje się atomem z Francji
Niemcy dopięli swego i wyłączyli energetykę jądrową po ponad 60 latach użytkowania. Paradoksalnie, kolejny dzień po tej decyzji system elektroenergetyczny Niemiec musiał być wspierany przez… francuski atom.
Jak podaje „Bild", w niedzielny poranek niemiecka energetyka musiała ratować się energią jądrową pochodzącą z Francji . Mimo niskiego zapotrzebowania o godzinie 4:00, luka w produkcji mocy wyniosła 3%.
Sytuacja powtórzyła się tego samego dnia kilka godzin później. Ok godziny 8:00, 2% zapotrzebowania na energię elektryczną w Niemczech pokryte zostało przez francuską energetykę jądrową.
Tego dnia Polska także eksportowała swoją energię na zachód. Proekologiczni Niemcy ratowali się prądem pochodzącym z najbardziej emisyjnych elektrowni węglowych.
Z uwagi na słabe warunki pogodowe, tego dnia prawie 30 tys. turbin wiatrowych w Niemczech pracowało tylko na ok. 11%. swoich możliwości, a energia słoneczna wyniosła zaledwie 4,2 % możliwej do uzyskania mocy. 16 marca sprowadzono łącznie do kraju 6 GW.
Czytaj też
Jak podkreśla gazeta, to nie pierwszy raz w tym roku, kiedy wystąpiła taka sytuacja. W połowie marca, Niemcy zmuszone były do importu ok. 1,3 GW energii elektrycznej, aby być w stanie w pełni pokryć krajowe zapotrzebowanie.
Badania przeprowadzone przez centrum analiz McKinsey wskazują, że problem niedoboru mocy w Niemczech nie będzie jednorazowy. Przewidywane jest, że w bliskiej przyszłości kraj będzie miał trudności z zapewnieniem wystarczającej ilości energii w okresach największego zapotrzebowania. Zgodnie z analizami, do roku 2025 zabraknie aż 4 gigawatów, a w 2030 roku brakujące obciążenie podstawowe wzrośnie do 30 gigawatów.
mrbond
Albo skorumpowani urzędnicy przez kreml albo głupota albo mega innowqcyjnie. Trudno powiedzieć, stawiam na to pierwsze.
macdom
I jednocześnie EU ma isć w auta elektryczne oraz grzanie budynków prądem...