Reklama

Atom

Czy mały atom uratuje polską energetykę i portfele Polaków? [KOMENTARZ]

Autor. NuScale Facebook

Czy reaktory SMR pomogą w polskiej transformacji energetycznej?

Reklama

Rosnące ceny energii stanowią coraz większy problem dla gospodarstw domowych i dla konkurencyjności polskiej gospodarki. Zatem swoistym paradoksem jest fakt, że transformacja energetyczna Polski przebiega w tempie iście ekspresowym, wyprzedzając wskaźniki zawarte w Strategii Energetycznej Polski do 2040.

Reklama

W 2021 roku - przed jesiennym kryzysem energetycznym – udział węgla w miksie energetycznym spadł do ok. 65% (jeszcze trzy lata temu było to ponad 80%!), tymczasem podobne parametry planowane były dopiero około roku 2030. Ponadto budowa „narodowego operatora transformacji energetycznej" w postaci koncernu multienergetycznego powstającego z  połączonych Orlenu, Lotosu i PGNiG będzie możliwie szybko generowała zarówno zasoby do produkcji biogazu, wodoru, ale pozwoli tez na szersze stosowanie gazu jako paliwa przejściowego. To z kolei będzie zmniejszać emisje CO2, a co za tym idzie, koszty ponoszone na zakup praw do nich.

Jeśli więc jest tak dobrze, to dlaczego problemy energetyki są tak duże? Tutaj powody są dwa:  po pierwsze, dekarbonizacja polskiej energetyki, szybka i intensywna, nie może już istotnie przyspieszyć bez zastąpienia krytycznej masy źródeł węglowych innym bezemisyjnym źródłem – którym w naszych warunkach musi być realnie atom. Po drugie, w budowie tegoż mamy ogromne opóźnienia (jako jedyny kraj postkomunistyczny wyszliśmy z PRL bez elektrowni atomowej) a i późniejsze trzy dekady zostały pod tym względem kompletnie zmarnowane. W efekcie,  pomimo deklaracji odejścia od węgla do 2050 r., i tak problemem jest ekonomiczne przetrwanie okresu przejściowego, kiedy spalanie węgla będzie zabijało opłacalność produkcji energii, a elektrowni atomowych jeszcze fizycznie nie będzie.

Reklama

Dlatego wydaje się, że tzw. mały atom czyli reaktory modułowe (MSR) może być lekarstwem na szybką transformację polskiej energetyki.

Wynika to z kilu powodów. Po pierwsze, są one znacznie tańsze i szybsze w montażu, niż budowa pełnej elektrowni atomowej – a to oznacza, że realnie mogą zacząć pracować w horyzoncie dekady. Po drugie, mogą być użyte tam, gdzie problem transformacji energetycznej będzie najbardziej palący: w przemyśle czy lokalnych elektrociepłowniach, które jako pierwsze padną ofiara polityki klimatycznej, bowiem opalane węglem będą nieopłacalne, zaś na  przestawianie ich na gaz czy wodór właściciele nie będą mieli pieniędzy.

Czytaj też

SMR mają według założeń być mniejszymi reaktorami o mocy do 300 MW (small) lub 300-700 MW (medium). Wszystko zależy od tego, czy mają być jedynie pojedynczymi jednostkami (jeden reaktor postawiony np. przy fabryce) czy też mają stanowić (tu ich modułowe zalety) element większej siłowni. Dla porównania: jeden reaktor tradycyjnej elektrowni o mocy 1600 MW to tyle samo, co osiem reaktorów SMR o mocy 200 MW, pracujących równolegle.

Na pewno krótszy jest czas budowy przy mniejszych reaktorach. SMR są dostarczane jako gotowe moduły, więc prace przygotowawcze są mniej rozległe. Największą zaletą SMR jest stosunkowo niewielki koszt inwestycyjny jednego bloku, który jest trudną do pokonania barierą dla inwestujących w wielkie reaktory. Ważną zaletą SMR jest możliwość instalowania blisko odbiorców, co obniża koszty sieci i przesyłu. Taka bliska lokalizacja stanowi jednak istotną zmianę w filozofii bezpieczeństwa jądrowego, która dotychczas wymagała lokalizowania reaktorów daleko od ośrodków zaludnienia. Cały zamysł wokół SMR zakłada produkcję seryjną reaktorów – zamiast konstruować reaktor na miejscu, trafiałby on na miejsce i był tam montowany.

Co ważne, koncepcja szybkiej budowy MSR bardzo mocno została wsparta przez biznes. Ich wykorzystanie zakładają zarówno PKN Orlen jak i KGHM Polska Miedź, inwestycje w ten sektor planują także firmy Michała Sołowowa i Zygmunta Solorza. Jeśli chodzi o projekt KGHM, to wszystko wskazuje na to, że jest on najbliższy realizacji. Nieoficjalnie wiadomo, że w bardzo niedługim czasie zawarty z NuScale list intencyjny zaowocuje umową, nad zawarciem której pracuje wicepremier Jacek Sasin.

W polskich realiach trzeba ocenić, że właśnie „mały atom" może być receptą na obecne problemy polskiej energetyki i na przetrwanie okresu przejściowego – pomiędzy koniecznością odchodzenia od węgla a budową dużego atomu, który z pewnością powstanie, natomiast czas budowy pełnoekranowej elektrowni atomowej z pewnością przekroczy kilkanaście lat.

Tymczasem reaktory typu MSR mogą być zastosowane po pierwsze szybciej, po drugie zaś tam, gdzie transformacja energetyczna będzie najbardziej potrzebna. Po trzecie zaś – relatywnie niski koszt jednostkowy, skalowalność (można najpierw postawić jeden tego typu reaktor a potem dobudowywać kolejne), wreszcie działanie sieciowe, rozproszone i nieskoncentrowane w jednym wielkim obiekcie stanowi o istotnej przewadze tego typu urządzeń nad innymi firmami wytwarzania czyste energii. Ponadto proces inwestycyjny w MSR może być rozłożony w czasie w miarę posiadania i zdobywania finansowanie przez przedsiębiorstwa, a więc nie spowoduje to skokowego spadku zapotrzebowania na węgiel i, co za tym idzie, potrzeby kolejnej restrukturyzacji sektora. Wydaje się więc, że mamy do czynienia z technologią która jest idealnie dopasowaną do polskiej specyfiki generycznej tu i teraz – odpowiada na te problemy, które realnie, jako Polska, mamy i pozwala na ich rozwiązywanie w miarę możliwości inwestycyjnych i zapotrzebowania.

dr Dawid Piekarz

Wiceprezes Instytutu Staszica

  • SMR
Reklama
Reklama

Komentarze