Atom
ATMEA1 – japońska oferta jądrowa dla Polski? [KOMENTARZ]
Podczas wizyty polskich dziennikarzy w Japonii, koncern Mitsubishi Heavy Industries (MHI) przedstawił projekt reaktora jądrowego ATMEA1, za który odpowiada spółka-córka MHI i francuskiego Électricité de France. Wszystko wskazuje na to, że jednostka ta jest jednym z fundamentów japońskiej oferty atomowej dla Polski.
Reaktor ATMEA1 został zaprezentowany przedstawicielom polskich mediów w zakładach Mitsubishi w mieście Kōbe. Jednostka ma mieć moc rzędu 1200 MWe.
Nazwa reaktora zaczerpnięta została z nazwy spółki Atmea, która jest joint venture stworzonym przez Mitsubishi Heavy Industries i EDF Group. Memorandum w sprawie utworzenia takiego podmiotu zostało podpisane w 2006 roku. Firma ta ma swoją siedzibę w Paryżu. Jak twierdzi MHI, powodem powstania spółki Atmea jest chęć połączenia doświadczenia Mitsubishi oraz EDF celem rozwoju reaktora PWR generacji III+.
Zajrzyjmy zatem reaktorowi ATMEA1 pod maskę.
Jego twórcy chwalą się przede wszystkim bezpieczeństwem, efektywnością i elastycznością swojego produktu. Zabezpieczenia reaktora ATMEA1 mają opierać się na japońskich doświadczeniach nabytych po wypadku w elektrowni Fukushima Dai-Ichi. Chodzi tu głównie o wzmocnienia na wypadek trzęsień ziemi, chroniące jednostkę nawet w terenie o wysokiej aktywności sejsmicznej. Japońsko-francuska spółka podkreśla też wdrożenie rozwiązań na wypadek powodzi (m.in. piętrowe ułożenie sprzętu, dodatkowe grodzie dla budynków awaryjnych). Z kolei wzmocnione osłony elektrowni mają zabezpieczać jednostkę na wypadek zamachu terrorystycznego z wykorzystaniem samolotu. Dodatkowe usprawnienia wprowadzono także w kwestii chłodzenia reaktora. ATMEA1 posiadać ma aż trzy niezależne ciągi chłodzące, przy czym każdy z nich potrafiłby samodzielnie doprowadzić reaktor do bezpiecznego wyłączenia. Co więcej, zapasy wody i energii mają zapewnić reaktorowi aż 30 dni nieustannego i autonomicznego chłodzenia. Spółka Atmea chwali się, że automatyka używana przy jej produkcie może – w razie awarii – doprowadzić jednostkę do stanu kontrolowalnego w ciągu godziny, a w ciągu doby – do wyłączenia reaktora. Japońsko-francuska firma twierdzi nawet, że zabezpieczenia ATMEA1 wyłączają konieczność wytyczenia strefy zamkniętej wokół elektrowni.
ATMEA1 ma być także jednostką efektywną. Wydajność cieplna sięgnąć ma ok. 37%. Dostępność elektrowni (a więc jej realny czas pracy podczas planowanego okresu działania) ma wynieść 92%.
Twórcy reaktora podkreślają, że cechuje się on także elastycznym cyklem paliwowym, co usprawnia zarządzanie jednostką.
Prezentacja charakterystyki tej jednostki na spotkaniu z polskimi dziennikarzami sugeruje, że stronie japońskiej zależy na zasygnalizowaniu atrakcyjności reaktora ATMEA1 w odniesieniu do planów budowy pierwszej elektrowni jądrowej nad Wisłą. Wszystkie przedstawione dane wyglądają oczywiście kusząco, ale trzeba pamiętać, że jak na razie istnieją wyłącznie na papierze. Rozwiązania ATMEA1 mogą dopiero zostać wdrożone.
Przedstawiciele firmy MHI twierdzili, że są w stanie przeprowadzić proces licencjonowania i wykonania jednostki ATMEA1 w ok. 10 lat. Dodali też, że technologią interesują się sąsiedzi Polski – Czesi.
W kontekście europejskiego zainteresowania tym reaktorem warto też podkreślić, że nie bez powodu MHI połączyło siły z francuskim EDF – ulokowanie firmy wewnątrz Unii Europejskiej usprawni bowiem proces dostosowywania ATMEA1 do wspólnotowych wymogów.
Jednakże przedstawiciele Mitsubishi nie odpowiedzieli na pytanie dotyczące ewentualnych szacowanych kosztów wdrożenia rozwiązań oferowanych w ramach ATMEA1.
Japonia jest jednym z poważniejszych uczestników gry o polski atom. Zaprezentowany dziennikarzom w Kōbe reaktor również jest częścią tejże rozgrywki. Choć technologia ATMEA1 wygląda atrakcyjnie i wsparta jest potencjałem dwóch potężnych podmiotów, posiadających duże doświadczenie w sektorze atomowym, to jednak rzetelna ocena tej jednostki musi zostać oparta o porównanie z propozycjami innych stron, które chcą wybudować pierwszą elektrownię jądrową nad Wisłą.