Reklama

Atom

Chińsko-rosyjski sojusz wyzwaniem dla polskiego kontrwywiadu [ANALIZA]

Fot. www.me.gov.pl
Fot. www.me.gov.pl

Chińsko-rosyjski mariaż wymusza na Polsce zwiększenie aktywności kontrwywiadowczej w sektorze energetycznym. Koncerny z Państwa Środka coraz częściej próbują realizować swoje interesy współpracując równocześnie z partnerami z Polski i Rosji, co stanowi duże wyzwanie dla służb specjalnych.

Reuters poinformował, że spółka CEFC China Energy jest w trakcie rozmów na temat nabycia udziałów w rosyjskim gigancie naftowym Rosnieft. Wskazują na to trzy anonimowe źródła na jakie powołuje się agencja. W lipcu miało dojść do dwóch spotkań prezesów obydwu podmiotów – Ye Jianmina i Igora Sieczina (najpotężniejszej po Władimirze Putinie osoby w rosyjskiej energetyce). Zainicjowano także kontakty bilateralne na poziomie kluczowych menadżerów obu spółek. 

Chiński miliarder z tajemniczymi powiązaniami

Większościowym udziałowcem CEFC jest spółka Shanghai Energy Fund Investment Ltd należąca do Ye Jianminga, który pełni jednocześnie rolę prezesa w pierwszym z wymienionych podmiotów. Ye Jianming to bardzo tajemnicza postać. 40 letni miliarder, którego życiorys pełen jest białych plam w pewnym momencie „pojawił się” jako szef gigantycznej firmy z pogranicza logistyki i energetyki o nazwie Xuaxin. 

Choć spółka CEFC jest firmą prywatną to jednak część znawców chińskiego rynku postrzega ją zupełnie inaczej. Amerykański The National Interest (ale także inne media – choćby Prague Monitor) spekuluje, że biznesmen może być powiązany z chińskim wywiadem wojskowym. Nie chodzi jedynie o tajemniczy życiorys Jianminga, ale także o działalność think-tanku Energy Fund Committe, który Ye Jianming tworzył równolegle do prowadzonych przez siebie spółek. Co ciekawe, think-tank obracał olbrzymimi kwotami transferowanymi z podmiotów o trudnym do określenia pochodzeniu i charakterze. Ponadto zdaniem przytoczonych mediów, ściśle kooperuje z „tajemniczymi fundacjami” chińskimi takimi jak Nishan, na czele którego stoi Xing Yunming. To generał Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, także związany z CEFC. Innym przykładem niech będzie Chan Chauto, który zajmował wysokie stanowisko w Departamencie Politycznym Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Nieoficjalnie wiadomo, że obydwaj oficerowie mają związki z wywiadem wojskowym, a biznesmen może być typowym parawanem dla aktywności chińskich służb. 

Zobacz także: Polska siłownia jądrowa. Wyzwanie dla polityki informacyjnej państwa [RELACJA Z JAPONII]

Chiński „skok na bank” 

Niezależnie od powyższych doniesień działalność CEFC jest już dziś bardzo problematyczna dla Grupy Orlen. Świadczy o tym sytuacja we wchodzącym w jej skład czeskim Unipetrolu, gdzie narasta spór Orlenu z mniejszościowym udziałowcem – spółką J&T.

J&T Finance Group SE to grupa inwestycyjna operująca w sektorze bankowym, a także w branżach: energetycznej, medialnej i deweloperskiej. Spółka posiada biura w Czechach, na Słowacji i w Rosji, i tam też głównie inwestuje. Jej właściciele to Jozef Tkac (45,6%), Ivan Jakobovic (45,6%) oraz dwie spółki należące do grupy CEFC China Energy Company Limited (prawie 9% udziałów).

Czeskie media twierdzą, że CEFC zwiększy swój stan posiadania w J&T do 50%. Jeżeli taka sytuacja ziści się, będziemy mieli do czynienia z niezwykle ciekawą sytuacją, w ramach której po raz pierwszy większościowe udziały w europejskim banku inwestycyjnym przejmie chińska spółka (chodzi o J&T Bank posiadający oddziały na Słowacji, w Rosji i na Barbadosie). To zapewne dopiero wstęp do znacznie ambitniejszych planów ekspansji Państwa Środka w Europie Środkowej, które obejmują także w wielu obszarach Polskę. Obecne działania J&T pokazują, że ekspansja ta wcale nie musi się odbywać w sposób harmonijny.

Zobacz także: Rosyjski i chiński wywiad ruszają do walki o czeski atom. „Polski wątek”

Japońska interwencja?

Tymczasem doniesienia o potencjalnym przejęciu udziałów Rosnieftu przez CEFC stwarzają jeszcze bardziej niepokojący obraz pod kątem kontrwywiadowczym. Nie trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której podmioty chińskie, realizujące własne interesy, nie tylko ekonomiczne, będą skłonne w swoich kalkulacjach uwzględniać również potrzeby partnera rosyjskiego. Oczywiście nie za darmo – w tle mamy przecież do czynienia nie tylko z polityką mocarstw, ale również olbrzymimi pieniędzmi. 

Sytuacja jest naprawdę poważna i wykracza daleko poza obszar inwestycji w polską energetykę konwencjonalną (gdzie chińskie podmioty są już mocno obecne), czy sektor paliwowy (casus Unipetrolu). Dziś warto uważnie śledzić sygnały płynące od osób zbliżonych do rządu i środowisk eksperckich, które jednoznacznie wskazują na, że sfinalizowanie budowy pierwszego bloku jądrowego w Polsce jest możliwe. W tym kontekście szczególnie ważny jest monitoring chińskiej aktywności w tym obszarze. Może się bowiem okazać, że chińska oferta związana będzie z jakąś formą zobowiązań bilateralnych ze stroną rosyjską. Nie musi tak oczywiście być, ale dziś problem ten winien być sytuowany szczególnie wysoko na liście priorytetów departamentu kontrwywiadu ABW. 

„Chińską gorączkę” potwierdza również aktywizacja Japończyków. W maju Hitachi otworzyło w Warszawie swoje biuro, a w ubiegłym tygodniu zorganizowano dla polskich dziennikarzy wizytę studyjną w dwóch elektrowniach atomowych w Japonii. „Między wierszami” nie brakowało podczas niej odniesień do Chin jako niepewnego partnera, na którego Polska nie powinna stawiać. Najwyraźniej władze w Tokio wyraźnie obawiają się chińskiej aktywności nad Wisłą.

Zobacz także: Środkowoeuropejskie kontrwywiady o zagrożeniu ze strony rosyjskich służb. Aspekt energetyczny [RAPORT]

Reklama

Komentarze

    Reklama