Maćkowiak-Pandera podkreśla, że przede wszystkim warto wyjaśnić, co dokładnie się stało. Jak mówi, skutkiem tej aukcji jest zakontraktowanie około miliarda złotych na kolejne 15 lat.
Jeżeli istnieje jakakolwiek wątpliwość, że w czasie aukcji część podmiotów miała ograniczony dostęp do platformy, to trzeba to dokładnie wyjaśnić, ponieważ mogło to ograniczyć konkurencję.
Prezes Forum Energii zauważa również, że jeśli i zbyt szybko rozstrzygnie się aukcję, a następnie jakieś podmioty będą chciały zgłaszać roszczenia na drodze sądowej, dla podmiotów, które wygrały w aukcji może to oznaczać ryzyko utraty kontraktu. Tymczasem wszystkie nowe inwestycje zgłaszane na aukcji są zaawansowane, firmy mają konkretne zobowiązania, umowy i terminy podjęte w celu złożenia oferty, dlatego trzeba wyjaśnić wszelkie prawne wątpliwości, które mogłyby doprowadzić do podważenia wyników aukcji.
Zdaniem Maćkowiak-Pandery, Urząd Regulacji Energetyki przed wydaniem komunikatu o wygranych w aukcji powinien gruntownie wyjaśnić tą sprawę. Konieczne jest przeprowadzenie audytu i wyjaśnienie przyczyn ograniczania dostępności platformy.
Dalsze kroki URE powinno określić na podstawie analizy prawnej, określające możliwe ryzyka. Zarówno podmioty, które obecnie wygrały w aukcji – w sytuacji, kiedy aukcja zostanie anulowana i przeprowadzona ponownie - jak i te, które nie wygrały mogą zgłaszać roszczenia na drodze prawnej.
Wszystkim powinno zależeć, aby system aukcji był wiarygodną metodą przyznawania kontraktów. Trzeba rozważyć ponowne ogłoszenie aukcji, ale przede wszystkim wyjaśnić z jakich powodów platforma nie była dostępna i jaki miało to wpływ na wyniki aukcji.
Zobacz także: Księżopolski: Aukcję OZE dopadła "choroba wieku dziecięcego"