Reklama

Pierwsze informacje o wypadku pojawiły się na stronach internetowych Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, następnie temat podjęły miejscowe media. Do incydentu miało dojść 10 lipca br. podczas montażu reaktora - ważące ok. 330 ton urządzenie zerwało się z rusztowania i z wysokości ok. 4 metrów spadło na betonowe podłoże. 

Sprawę skomentował m.in litewski minister spraw zagranicznych, Linas Linkevičius, który powiedział, że w tej chwili prowadzone są prace, które mają pomóc w zrozumieniu przyczyn i konsekwencji tego zdarzenia.

Doniesienia o nieprawidłowościach i problemach z powstającą konstrukcją budowlaną elektrowni w Ostrowcu pojawiają się dość regularnie od dłuższego czasu - dla przykładu, w kwietniu zawalił się budynek sterowni atomowej. W maju doszło nawet do wymiany not dyplomatycznych pomiędzy MSZ Białorusi oraz Litwy. Wcześniej Litwini skierowali skargę do Komisji Europejskiej zarzucając Mińskowi niedotrzymywanie postanowień konwencji z Espoo, dotyczących oceny oddziaływania na środowisko w ujęciu transgranicznym. 

Warto przypomnieć, że w styczniu br. w Ambasadzie Republiki Litewskiej odbyło się spotkanie polskich dziennikarzy z ambasadorem Šarūnasem Adomavičiusem, prezesem LitPol Link Artūrasem Vilimasem i doradcą ministra energetyki Mantasem Dubauskasem. Jednym z tematów dyskusji była kwestia blokowania eksportu białoruskiej energii na Litwę i do Polski. Dopytywany przez uczestników Mantas Dubauskas podkreślił, że Wilno czyni starania, żeby zablokować przepływ energii, która będzie pochodzić z siłowni w Ostrowcu, w kierunku UE, a także zapowiedział, że stanie się to tematem rozmów między ministrem energetyki Rokasem Masiulisem, a stroną polską w osobie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

W kwietniu do sprawy odniósł się w rozmowie z Energetyka24.com także wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Podkreślił on, że problem napływania do Polski energii spoza UE przez łącznik LitPolLink to kwestia „wywiązania się przez Litwę ze zobowiązań ograniczenia przepływu przez sieć”. "Myśmy tą kwestię podnosili wielokrotnie wcześniej, nawet za rządów, które przygotowywały tą inwestycję (LitPolLink – przyp. red.), kiedy to połączenie zostało wybudowane z funduszy europejskich. Wówczas to było w bardzo prosty sposób postawione: jeżeli w Wisagini na Litwie powstanie elektrownia atomowa to połączenie zostanie zostawione, jeżeli nie powstanie to połączenie pozostaje w zawieszeniu, ponieważ Litwa wówczas nie dysponowała własnymi zasobami energii, które mogły by służyć kompensacji z Polską. Elektrownia nie powstała, łącze powstało, trochę się tutaj polityka przemysłowa poprzedników rozjechała” – konkludował Piotrowski.

Zobacz także: Iran chce zaangażować się w budowę reaktora termojądrowego

Zobacz także: Brexit opóźni budowę Hinkley Point C?

Reklama
Reklama

Komentarze