Reklama

Wywiady

„Dyrektywa wywłaszczeniowa” to fake news. „Nie ma obowiązku termomodernizacji”

Fot. Pixabay

Dyrektywa EPBD nie będzie „dyrektywą wywłaszczeniową”. Nie ma takiej możliwości. Po pierwsze, nie ma obowiązku termomodernizacji. Po drugie, osiągnięcie minimalnych wymogów wyznaczanych przez dyrektywę dotyczy tylko momentów i wynajmu - mówi Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik premiera ds. programu Czyste Powietrze.

Poniżej skrót wywiadu z panem Bartłomiejem Orłem. Całość rozmowy znaleźć można w podcaście „Elektryfikacja”, link zamieszczony jest w artykule.

Jakub Wiech: Co to jest dyrektywa EPBD?

Bartłomiej Orzeł, były pełnomocnik premiera ds. programu Czyste Powietrze: To dyrektywa, która ma wprowadzić unijne budownictwo na ścieżkę do ograniczenia emisji dwutlenku węgla w zgodzie z celami pakietu Fit for 55 oraz naczelnego celu neutralności klimatycznej w 2050 roku. Można powiedzieć, że EPBD to mapa drogowa, czy też zbiór warunków brzegowych, które muszą spełnić państwa członkowskie za pomocą środków implementacji na poziomie krajowym.

O jakie „warunki brzegowe” chodzi?

Po pierwsze: o klasy energetyczne budynków. To nie jest nic nowego w gospodarce. Jak idziemy do sklepu po lodówkę czy piekarnik, to widzimy jakie urządzenia te mają klasy energetyczne, czyli ile będą zużywały prądu. Dzięki temu wiemy mniej więcej, jakie będą koszty użytkowania tych sprzętów. Takie klasy energetyczne już teraz wprowadzono w wielu krajach UE względem budynków. Jeśli wybierzemy się np. do Włoch czy Francji i przejrzymy tamtejsze ogłoszenia sprzedaży nieruchomości, to będą one zawierały wskazanie, jakie jest zużycie energetyczne budynku, w której klasie energetycznej plasuje się ten budynek. Tymczasem Polska – jako chyba jedyne państwo UE – dalej takich klas nie wprowadziła. Teraz będzie to musiała zrobić.

Jak to będzie wyglądało?

Podstawą do ustalenia klasy G, czyli tej najniższej klasy będzie 15% najgorzej izolowanych budynków, czyli tzw. wampirów energetycznych. W oparciu o tę bazę wyjściową ustalane będą kolejne klasy. Propozycje w tym zakresie przedstawiła już Krajowa Agencja Poszanowania Energii. Według niej w Polsce klasa energetyczna G, to będą budynki o zużyciu ponad 530-550 kWh na metr kwadratowy rocznie. To ok. 8 razy więcej niż nowoczesne budownictwo, w niektórych przypadkach udaje się zejść nawet do poziomu 15-25 kWh końcowej na metr kwadratowy.

YouTube cover video

No dobrze, klasy energetyczne… i co dalej?

Nie da się ukryć, że ta dyrektywa w praktyce, po przeliczeniu zakresów klas, przez swoje zapisy wprowadza konieczność przejścia z jednej klasy do drugiej. Przede wszystkim chodzi tu o klasy niskie – G i F. Będziemy musieli przejść do 2030 do klasy E oraz 2033 do klasy D. Musimy tu jednak wyraźnie wskazać, że zużycie energii pierwotnej to nie tylko termomodernizacja, ale także źródło ogrzewania. Jeśli wymienimy „kopciucha” na pompę ciepła czy biomasę, którą UE traktuje jako OZE, to zmniejszamy znacznie to zużycie i budynek bez żadnego ocieplania znacznie poprawia swoją klasę. To się nam w części pokrywa z polityką antysmogową. W części, bo z kotłem gazowym nie ma już tak dobrze, gdyż on zużycia energii pierwotnej nie zmniejsza, przynajmniej póki jest w pełni „napędzany” paliwem kopalnymi, a nie biometanem. Dodatkowo wszystko obwarowane jest szeregiem warunków: np. jeżeli ktoś nie ma możliwości technicznych, ekonomicznych lub organizacyjnych, to wspomniane podnoszenie klasy może być przedłużone. Dużo zależy od implementacji dyrektywy.

A co z zarzutami dotyczącymi zakazów najmu i sprzedaży?

Faktycznie, po roku 2033, jeżeli będziemy chcieli sprzedać lub wynająć budynek, trzeba będzie mieć budynek w odpowiednim standardzie energetycznym, czyli w klasie D.

Czyli termomodernizacja będzie obowiązkowa?

Nie! Nie ma prawdy w tym, że będzie obowiązek termomodernizacji. Pani komisarz Simson poinformowała, że nie ma takich planów. Nie będzie zmuszania do termomodernizacji dopóty, dopóki dana nieruchomość nie będzie oddawana pod wynajem lub wystawiona na sprzedaż lub nie będzie to wynikać z krajowego programu termomodernizacji. I znów ustawodawca ma pole do popisu w implementacji, a instytucje w kreowaniu programów, a tak jak wspomniałem naprawdę kluczowe jest źródło ogrzewania. Do tego dochodzi kolejny szereg wyjątków w którym znajdziemy np. budynki kultury, budynki rolne, domki letniskowe, budynki wykorzystywane przez mniej niż 4 miesiące w roku lub które zużywają mniej niż 25% prognozowanego zapotrzebowania na energię. Tutaj otwiera się pole dla polskiego ustawodawcy: w jaki sposób to wyliczyć i pomierzyć?

Kto w pierwszej kolejności zmierzy się z obowiązkami wynikającymi z EPBD?

W pierwszej kolejności budynki użyteczności publicznej. W budynkach użyteczności publicznej wymagane jest wyremontowanie 16% tej substancji do roku 2030, a do roku 2033 – 26%. Muszą się one znaleźć w najwyższych klasach. Jest to pewne wyzwanie np. dla samorządów, natomiast najlepiej byłoby zacząć ten proces od szkół i szpitali, by jak najszybciej ograniczyć tam koszty ogrzewania poprzez zwiększenie efektywności energetycznej. Warto podkreślić, że nie jest to pierwsze podejście do tego tematu, ponieważ rząd Mateusza Morawieckiego proponował zeroemisyjne szkoły, a potem tego nie zrealizował. To projekt, który warto byłoby pociągnąć.

Ile prawdy jest w tym, że EPBD to „dyrektywa wywłaszczeniowa”?

Nie ma takiej możliwości. Po pierwsze, nie ma obowiązku termomodernizacji. Po drugie, osiągnięcie minimalnych wymogów wyznaczanych przez dyrektywę dotyczy tylko momentów i wynajmu. Natomiast pojawią się pewnie sytuacje, w których ktoś uzna, że wyburzy budynek, bo nie opłaca się mu go remontować. Takim nieruchomościom trzeba pozwolić dożyć do końca swojego funkcjonowania. Może to uwolnić tereny pod nowe budownictwo.

Już słyszę, jak politycy zmieniają narrację z „dyrektywy wywłaszczeniowej” na „dyrektywę wyburzeniową” i będą teraz straszyć masowymi wyburzeniami. Ale czy to koniec obowiązków związanych z EPBD? Co np. ze źródłami ciepła? Do kiedy mogę palić węglem?

Jeżeli mówimy o kotłach na paliwa kopalne, to rok 2040 to jest koniec ich użytkowania, On się pokrywa z datami w strategiach krajowych. Mamy w tym względzie np. Program Czyste Powietrze i można powiedzieć, że EPBD to dyrektywa będąca swoistym wzmocnieniem tego programu. W ramach tej dyrektywy funkcjonować ma m.in. Społeczny Fundusz Klimatyczny, który będzie wspierał finansowo transformację gospodarstw domowych. Po drugie, następuje przekierowanie środków do osób najmniej zamożnych. Transformacja będzie sprawiedliwa albo jej w ogóle nie będzie. Wszyscy zdają sobie z tego sprawę.

Na jak wysokie wparcie można liczyć w ramach mechanizmów wspierających termomodernizację?

To zależy od zamożności. Niemniej, w niektórych przypadkach, w ramach programu Czyste Powietrze, istnieje możliwość uzyskania nawet 100% dofinansowania kwoty netto.

Zapytam jeszcze w ten sposób: powiedzmy, że buduję teraz dom. O jakim źródle ciepła powinien myśleć, żeby jak najlepiej wpasować się w te nowe regulacje?

Bez cienia wątpliwości zdecydowałbym się w takim wypadku na pompę ciepła. Wpisuje się ona w regulacje, cechuje się wygodą użytkowania. Myślę, że to jest ten kierunek, w którym nowe budownictwo będzie musiało iść i w którym będzie szło.

Czy możemy się spodziewać jakichś zmian w dyrektywie EPBD w związku z pracami legislacyjnymi Unii Europejskiej?

Tak, to jeszcze nie jest koniec, mogą zajść jakieś zmiany. Państwa członkowskie mają też różne potrzeby. Co ciekawe, wbrew pozorom, nasz kraj może sobie z tymi wyzwaniami poradzić relatywnie łatwiej niż inni. Warto pamiętać, że Polska dosyć prosto powinna załatwić sprawę tych kilkunastu procent najbardziej zapóźnionych w termomodernizacji budynków. Część z nich nie będzie używana w kolejnych latach, co wynika z demografii, a reszta po prostu powinna się dostosować do przepisów antysmogowych. Mamy też potencjalne pole do popisu, jeśli chodzi o biometan. Natomiast w przypadku państw, które mają już efektywną energetycznie substancję mieszkaniową, nie mają rezerw biometanowych, to dalsze prace efektywnościowe będą dużo większym wyzwaniem.

Reklama

Komentarze

    Reklama