Reklama

Górnictwo

Premier Czech o Turowie: nie zgodziłem się, pozew nadal obowiązuje

Fot.: wikimedia.commons.org
Fot.: wikimedia.commons.org

- Nie zgodziłem się, pozew nadal obowiązuje - powiedział o sprawie Turowa czeski premier Andrej Babis podczas konferencji.

Informacje podali uczestniczący w konferencji prasowej czescy dziennikarze za pośrednictwem Twittera.

"Nic nie obiecywałem premierowi Morawieckiemu. Nie chciałem nawet rozmawiać o Turowie. Premier nalegał na to, a ja tylko powiedziałem, że zostanie to ocenione przez czeskich ekspertów" - powiedział Andrej Babis w rozmowie z portalem "Seznam Zpravy".

Wieść te nadchodzą dosłownie godziny po tym, jak polski premier oraz członkowie rządu ogłosili, że do porozumienia doszło, a pozew do TSUE zostanie wycofany. 

"Dzisiaj spotkałem się z premierem Republiki Czeskiej, panem Andrejem Babiszem, wcześniej byłem już na Dolnym Śląsku i ustaliłem, w jaki sposób można prowadzić negocjacje ze stroną czeską. Potwierdziłem kierunek tych negocjacji z panem premierem Babiszem i te negocjacje dzisiejszego wieczoru się odbyły" - powiedział późnym wieczorem w poniedziałek szef polskiego rządu.

"Mając na uwadze zacieśnienie transgranicznej współpracy z Republiką Czeską wydaje się, że jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia. W wyniku tego porozumienia Republika Czeska zgodziła się wycofać wniosek do TSUE. To porozumienie przede wszystkim zakłada wieloletnie projekty z udziałem strony polskiej w wysokości do 45 mln euro - współfinansowanie tych projektów przez stronę polską" - dodał Morawiecki.

Reklama
Reklama

Szef polskiego rządu podkreślił, że współfinansowanie ze strony polskiej oznacza udział środków z budżetu państwa, samorządów oraz spółki PGE, która jest właścicielem kopalni i elektrowni Turów.

W piątek Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał natychmiastowe zamknięcie kopalni Turów do ostatecznego rozstrzygnięcia procesu, którego początek to czeski pozew ws. Turowa. Zamknięcie kopalni oznaczałoby problemy w pracy elektrowni i ryzyko przerw w dostawach do prądu do 2-3 milionów ludzi. 

Reklama

Komentarze

    Reklama