Reklama

Gaz

Manfred Weber: groźba zatrzymania Nord Stream 2 to jedna z opcji wpływu na Rosję

Fot. Guilhem Vellut / Flickr
Fot. Guilhem Vellut / Flickr

Groźba zatrzymania projektu Nord Stream 2 musi być na stole, aby zwiększyć presję na Rosję i powstrzymać ją od ingerowania na Białorusi - uważa szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim, niemiecki europoseł CSU Manfred Weber.

Deputowany Unii Chrześcijańsko-Społecznej w Bawarii, czyli siostrzanej partii CDU Angeli Merkel jest kolejnym wysoko postawionym politykiem, który po próbie zabójstwa przez otrucie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego nawołuje do zastanowienia się nad realizacją Nord Stream 2. 

"Zachowanie Rosji, trwające ataki przeciwko opozycji demokratycznej, prowokacje wobec sąsiadów, próby wpływu na wyniki referendum brexitowego, referendum w Katalonii, ataki na system (IT) Bundestagu, kryzys ukraiński, wszystko to pokazuje, że nie ma wątpliwości co do agresywnej postawy tego kraju" - powiedział w piątek Weber grupie dziennikarzy w Brukseli, w tym PAP.

W Niemczech rośnie presja na Merkel w sprawie zaniechania projektu Nord Stream 2. Powodem jest potwierdzenie przez rząd Niemiec, że Nawalnego, jednego z liderów opozycji antykremlowskiej, próbowano zabić. 

"Przypadek Nawalnego pokazuje po raz kolejny Europie, że mamy do czynienia z agresywnym zachowaniem Rosji. Dlatego biorąc pod uwagę sytuację na Białorusi najwyższy czas, by zwiększyć presję. Dla mnie oznacza to, ze opcja zatrzymania Nord Stream 2 musi być na stole" - zaznaczył szef frakcji EPL. 

Jego zdaniem gazociąg można wykorzystać jako narzędzie wywierania presji na Rosję, by ta nie pomagała reżimowi w Mińsku. Zwrócił uwagę, że cały system władzy stworzony przez prezydenta Władimira Putina opiera się o pieniądze z surowców, zwłaszcza ze sprzedaży gazu.

"Wszystkie opcje muszą być na stole. Jeśli opozycja na Białorusi będzie pod presją ze strony Rosji, wówczas musimy mieć możliwość zwiększenia sankcji" - zaznaczył Weber. 

Polityk opowiedział się też za tym, by na unijnej liście osób objętych restrykcjami w związku z fałszerstwami wyborczymi i represjami na Białorusi znalazł się prezydent tego kraju Alaksandr Łukaszenka.

"Nasze stanowisko jest jasne, musimy mieć tak szybko jak to możliwe listę sankcyjną. W więzieniach siedzi 9 tys. osób, było wiele doniesień o torturach, o bardzo, bardzo niepokojących wydarzeniach. Z tego powodu potrzebujemy listy i dla nas jest oczywiste, że musi być na niej Łukaszenka. Lista bez niego byłaby nie do pomyślenia" - ocenił Weber. 

Prace nad sankcjami wobec osób odpowiedzialnych za represje wymierzone w pokojowych demonstrantów i fałszerstwa wyborcze na Białorusi trwają od połowy sierpnia. Od tego czasu przedstawiciele państw członkowskich UE mieli kilkakrotnie okazję, by rozmawiać o tym, kto powinien być objęty restrykcjami. 

Z nieoficjalnych informacji dyplomatycznych wynika, że większość państw członkowskich jest przeciwko sankcjom wobec Łukaszenki, argumentując to koniecznością utrzymania kanałów łączności z przywódcą Białorusi. UE ma nadzieję, że uda się go skłonić do rozmów z przedstawicielami opozycji. 

Gazociąg Nord Stream 2 jest gotowy w 94 proc., ale od grudnia 2019 roku nie prowadzi się przy nim żadnych prac. Z łącznie 2460 km tworzących go rur trzeba ułożyć jeszcze 150 km, w tym 120 km na akwenach duńskich i 30 km na niemieckich.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama