Reklama

OZE

Ludowy Pozew Klimatyczny – mieszkańcy świata oskarżają UE o zbyt łagodną walkę z globalnym ociepleniem

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Rodziny z Francji, Niemiec, Włoch, Portugalii, Rumunii i Kenii pozwały Radę Unii Europejskiej i Parlament Europejski do unijnego Sądu Pierwszej Instancji. Strona powodowa twierdzi, że działania Wspólnoty nakierunkowane na przeciwdziałanie zmianom klimatu są zbyt skromne. Według aktywistów zaangażowanych w przedsięwzięcie, tempo i zakres tych przemian naruszają podstawowe prawa człowieka.

„W dniu 24 maja, rodziny, których życie zagrożone jest przez zmiany klimatyczne złożyły do Sądu Pierwszej Instancji pozew przeciwko Radzie Unii Europejskiej i Parlamentowi Europejskiemu (…).Strona powodowa uważa, że Unia Europejska zezwala na zbyt wysokie poziomy emisyjności, mające obowiązywać do roku 2030, dopuszczając jednocześnie do ustalenia nieadekwatnych europejskich celów klimatycznych” – piszą w swoim komunikacje organizatorzy akcji nazwanej „Ludowym Pozwem Klimatycznym.

Czego domaga się powód? Przede wszystkim, zaostrzenia unijnych celów dotyczących redukcji emisji. „Cele klimatyczne na rok 2030, polegające na redukcji emisji gazów cieplarnianych o 40% względem poziomów z 1990 roku, są nieadekwatne względem realnych potrzeb, wynikających z niebezpiecznej zmiany klimatu, która zaczyna zagrażać podstawowym prawom człowieka” – twierdzą organizatorzy.

Na potwierdzenie swoich słów przytaczają oni wypowiedzi rodzin, które zdecydowały się dołączyć do sprawy.

W pozew zaangażowany jest m.in. nestor francuskiej rodziny, Maurice Feschet. „44% w ciągu 6 lat – to dokładny rozmiar strat w zbiorach lawendy, z jakim musimy mierzyć się w Prowansji ze względu na zmiany klimatu. W polityce europejskiej istnieje obecnie pilna potrzeba zrobienia kroku w tył i przemyślenia podstaw demokracji. UE musi teraz słuchać swoich obywateli, których doświadczyła zmiana klimatu i wdrożyć środki niezbędne do ich ochrony” – mówi Francuz.

Z kolei Niemiecka rodzina Recktenwaldów, zagrożona podwyższającym się stanem wód, podkreśla, że organizatorzy akcji występują w interesie całego świata. „Ten pozew dotyczy nie tylko naszej rodziny, jej obecnej sytuacji, ale także przyszłości nas wszystkich. To, co się dzieje z naszą wyspą na północy Niemiec dzieje się też na całym świecie. Jesteśmy świadomi zmian klimatu, bo żyjemy w i z naturą” – mówią Recktenwaldowie.

Na gospodarcze skutki zmian klimatu zwraca uwagę ojciec portugalskiej rodziny pszczelarzy, Ildebrando Conceição. „Dziś nie mamy już czterech pór roku, tylko lato i zimę. Ta sytuacja zaburza pracę pszczół, ponieważ potrzebują coraz więcej czasu, by dostosować się do zmian klimatu. Spadek w produkcji miodu, który odnotowujemy od lat, wpłynął na zmniejszenie dochodów mojej rodziny” – twierdzi.

W znacznie bardziej dramatycznej sytuacji znajduje się Roba Guyo, głowa kenijskiej rodziny. „Stawiamy czoła coraz bardziej ekstremalnym upałom. To zagraża naszym życiom. Brakuje wody nie tylko dla zwierząt, ale także i dla ludzi, nawet dzieci” – mówi.

Serwisowi Energetyka24 udało się dotrzeć także do Raula Cazana, rumuńskiego dziennikarza i aktywisty zaangażowanego w przedsięwzięcie. Ocenił on m.in. szanse strony powodowej na zwycięstwo. „Nie skupiamy się na wygranej. Byłoby dobrze, gdyby sprawa została rozpatrzona przez Sąd, a efektem rozpoczęcia procesu byłoby zakwestionowanie celów klimatycznych na rok 2030. Dopiero rozpoczynamy te działania, pozew został złożony i czekamy, aż zostanie przyjęty. Mamy na to 50 procent szans” – powiedział Cazan.

Aktywista mówił też o żądaniach rodzin zaangażowanych w pozew. „Powód domaga się ponownej oceny celów klimatycznych UE na 2030 r., kierując się trzema aktami prawnymi w zakresie regulacji emisji, które zostały niedawno zatwierdzone przez Parlament Europejski i Radę Unii Europejskiej. Rodziny twierdzą, że wysoki poziom gazów cieplarnianych, które nadal mogą być emitowane zgodnie z powyższymi aktami, nie odzwierciedla tego, co UE może zrobić, biorąc pod uwagę jej potencjał w zakresie redukcji emisji.

Cazan został zapytany także o to, czy uważa, że bardziej rygorystyczne cele klimatyczne mogą doprowadzić do wzrostu eurosceptyzmu w poszczególnych państwach. „Wolałbym oddzielić tu kraje, czyli podmioty publicznego prawa międzynarodowego od ich obywateli. Jeśli na tych obywateli wpływa wzrost średniej światowej temperatury, państwo musi zrobić wszystko, aby ich chronić. Naruszane są podstawowe prawa człowieka” - powiedział.

Reklama

Komentarze

    Reklama