Reklama

Klimat

Nowy emisyjny Kraken? Turystyka kosmiczna rozgrzewa silniki [KOMENTARZ]

Fot. www.virgingalactic.com
Fot. www.virgingalactic.com

Ostatnie tygodnie to czas, w którym turystyka kosmiczna postawiła milowe kroki na drodze swojego rozwoju. To także nowa sfera emisji gazów cieplarnianych wywołanych przez człowieka.

Kosmos zawsze działał na wyobraźnię człowieka. Dosyć niespodziewanie, zaledwie kilka dekad po pierwszym locie samolotem, poza atmosferę wystrzelono najpierw pierwszego człowieka poza Ziemią, Jurija Gagarina, a następnie załogę na czele z Neilem Armstrongiem na powierzchnię Księżyca. 

Minęło ponad pół wieku i ludzkość znowu ponownie zadała sobie pytanie – a może by tak uczynić kosmos bardziej inkluzywnym? Może "ludzkość" to nieprecyzyjne określenie – takie pytanie zadało sobie dwóch multimiliarderów i jeden miliarder (i pewnie ich otoczenie). Warto bowiem odróżnić majątki Jeffa Bezosa (ok. 200 mld dolarów), Elona Muska (ok. 160 mld dolarów) i Richarda Bransona (4,8 mld dolarów). Trudno sobie wyobrazić takie kwoty i możliwości za nimi stojące, ale zwyczajnie można sprowadzić je proporcjonalnie do bardziej przyziemnych zasobów, za 200 tys. zł kupimy znacznie więcej niż za niecałe 5 tys. 

Mimo to Branson jako pierwszy przeprowadził z sukcesem pasażerski lot w kosmos wyprzedzając Bezosa o 9 dni. Założyciel Amazona podkreśla, że wybił się wyżej (106 km na powierzchnią ziemi, podczas gdy Branson tylko 86 km) oraz że użył bardziej ekologicznego paliwa. Nie bądźmy jednak naiwni – moc potrzebna do wystrzelenia rakiety w kosmos wymaga spalenia jego ogromnej ilości.

Emisyjny Lewiatan?

Jeden z raportów szacuje, że globalny rynek transportu suborbitalnego i turystyki kosmicznej osiągnie w 2031 roku wartość 2,58 miliarda dolarów, co oznacza wzrost o 17,15% każdego roku w ciągu następnej dekady.

Według najnowszych danych Space Capital, firmy zajmującej się promowaniem inwestycji w przemyśle kosmicznym, w ciągu ostatniej dekady do firm zajmujących się infrastrukturą kosmiczną trafiło prawie 38 miliardów dolarów. Bezos, który w maju sprzedał akcje Amazona o wartości 6,6 miliarda dolarów, powiedział, że przeznacza na Blue Origin 1 miliard dolarów rocznie.

Każda turystyka powoduje emisję CO₂. Przykładowo, lot klasą ekonomiczną z Nowego Jorku do Londynu emituje równowartość 11% średniej rocznej emisji dwutlenku węgla danej osoby. 

Jednak popyt na przestrzeń kosmiczną pozostaje niewielki w porównaniu z popytem na przewoźników lotniczych. Według NASA w całym 2020 roku na świecie odbyło się 114 prób startów orbitalnych. Dla porównania, linie lotnicze wykonują średnio ponad 100 000 lotów każdego dnia.

Jednak "skala różnicy pomiędzy turystyką kosmiczną a bardziej przyziemnymi metodami podróżowania jest zadziwiająca" - pisze w komentarzu Steve Banker, wiceprezes ds. łańcucha dostaw w ARC Advisory Group.

Przykładowo, lot SpaceX generuje roczny ślad węglowy 278 przeciętnych obywateli świata. 

"Emisja dwutlenku węgla przez rakiety jest niewielka w porównaniu z przemysłem lotniczym. Jednak obecnie emisje związane z podróżami kosmicznymi rosną w tempie prawie 5,6% rocznie" - ostrzega Eloise Marais, profesor nadzwyczajny geografii fizycznej na University College London. Marais prowadzi symulację od dekady.

Marais argumentuje, że nawet para wodna wstrzykiwana w górne warstwy atmosfery może mieć wpływ na ocieplenie.

Podczas startu rakiety mogą emitować od 4 do 10 razy więcej tlenku azotu niż Drax, największa elektrownia cieplna w Wielkiej Brytanii w tym samym okresie.

"Emisja CO₂ dla czterech lub więcej turystów podczas lotu kosmicznego będzie od 50 do 100 razy większa niż jedna do trzech ton metrycznych na pasażera podczas lotu długodystansowego" - przekonuje. 

"Virgin Galactic przewiduje, że będzie oferować 400 lotów kosmicznych rocznie nielicznym uprzywilejowanym, którzy mogą sobie na nie pozwolić. Blue Origin i SpaceX nie ogłosiły jeszcze swoich planów. Ale w skali globalnej, starty rakiet nie musiałyby się znacznie zwiększyć z obecnych około 100 wykonywanych każdego roku, aby wywołać szkodliwe efekty, które są konkurencyjne w stosunku do innych źródeł, takich jak niszczące warstwę ozonową chlorofluorowęglowodory (CFC), czy CO2 z samolotów (…) Aby międzynarodowi regulatorzy mogli nadążyć za tym rodzącym się przemysłem i kontrolować emisję dwutlenku węgla, naukowcy muszą lepiej zrozumieć, jaki wpływ na atmosferę naszej planety będzie miała turystyka kosmiczna" – konkluduje Marais, która w przystępny sposób analizuje chemiczny wpływ odpadów i gazów z paliw poszczególnych lotów

Tymczasem raport z 2019 roku wydany przez Center for Space Policy and Strategy przyrównał problem emisji kosmicznych do problemu śmieci kosmicznych, czyli nieczynnych satelitów i innych urządzeń pozostawionych po użyciu, które unoszą się w przestrzeni kosmicznej. 

"Dziś emisje z rakiet nośnych stanowią charakterystyczne echo problemu kosmicznych śmieci. Spaliny silników rakietowych emitowane do stratosfery podczas wznoszenia się na orbitę mają negatywny wpływ na globalną atmosferę" - napisali.

Inni obserwatorzy twierdzą, że większe koszty dla Ziemi nie wynikają z debaty na temat paliw i emisji związanych z turystyką kosmiczną, ale z tego, że środki wydawane na te marzenia są ważniejsze od dewastacji na ziemi.

Mydlenie oczu

Inicjatywy wspomnianej trójki wzbudzają wiele emocji. Nie chodzi tylko o emisje. Pojawia się wiele opinii, że kilkunastominutowe wyprawy w kosmos dla bogaczy to ogromna strata zasobów dla krótkiego kaprysu z którego nic nie wynika. Inni, podobnie jak sami zainteresowani, uważają że bardziej śmiałe wizyty poza Ziemią są ludzkości potrzebne. "Aby zachować Ziemię, Blue Origin wierzy, że ludzkość będzie musiała się rozwijać, odkrywać, znajdować nowe zasoby energii i materiałów oraz przenosić branże, które niszczą Ziemię w kosmos. Blue pracuje nad tym już dziś, opracowując częściowo i w pełni wielokrotnego użytku pojazdy startowe, które są bezpieczne, tanie i służą potrzebom wszystkich klientów cywilnych, komercyjnych i obronnych" - głosi deklaracja na stronie spółki.

Reklama
Reklama

Oczywiście jest to zgrabnie skrojony PR-owy tekst, bo na razie Bezos, ani żaden z trójki kosmicznych muszkieterów nie odciąży Ziemi ze szkodzących jej branż. W najbliższych latach najprawdopodobniej jedynie sprzedadzą tysiące biletów innym majętnym ludziom, aby mogli pooglądać chwilę Ziemię z przestrzeni kosmicznej, emitując przy tym spore ilości gazów cieplarnianych.

Reklama

Komentarze

    Reklama