Niemieccy aktywiści Młodzieżowego Strajku Klimatycznego (Fridays for Future) zapowiedzieli w poniedziałek zorganizowanie we wtorek publicznych protestów przeciw działaniom władz Meklemburgii-Pomorza Przedniego na rzecz dokończenia budowy gazociągu Nord Stream 2.
Jak zaznaczyli, na kiepski żart zakrawa to, że rząd tego kraju związkowego chce forsować budowę za pośrednictwem fundacji ochrony klimatu. Protesty mają się odbyć przed centralą Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) w Berlinie, przed siedzibą rządu krajowego w Schwerinie i przed odbiorczą stacją brzegową gazociągu w Lubminie.
W ubiegłym tygodniu krajowy parlament Meklemburgii-Pomorza Przedniego otworzył drogę do utworzenia będącej krajową własnością fundacji, która nie tylko wspierałaby projekty służące ochronie środowiska, przyrody i klimatu, ale zajmowałaby się również działalnością gospodarczą, w tym zakupywaniem elementów konstrukcyjnych i maszyn niezbędnych do ukończenia Nord Stream 2. Miałby to być sposób na obejście sankcji, zarządzonych przez USA wobec firm uczestniczących w budowie tego gazociągu.
Jak głosi komunikat niemieckiego Fridays for Future, gaz ziemny jest skrajnie szkodliwy dla klimatu, a ze studiów wynika, że Nord Stream 2 nie jest konieczny dla zaspokojenia energetycznych potrzeb Europy. Tymczasem socjaldemokratyczna krajowa premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig uważa gaz za niezbędny przejściowy środek realizacji zwrotu w niemieckiej energetyce - wskazują ekolodzy.
Ciemna masa, mimo że niby ta ,,postępowa" nie rozumie, iż bez tego gazu zostaną przy świeczkach. To znaczy, żeby było jasne, brzydzę się paktem Ribbentrop-Mołotow XXI wieku, ale myślenia życzeniowego to ja też nie trawię. Pozbądźmy się węgla, pozbądźmy się gazu, hm, wyrzućmy też atom i zostańmy przy świeczkach. Taki powrót do natury można powiedzieć.
Czy będą protesty przeciwko budowie w Niemczech terminali odbioru skroplonego gazu? A o kilku polskich węglowych elektrowniach usytuowanych tuż przy niemieckiej granicy niemieccy ekolodzy zapomnieli?