Reklama

Atom

Szef MSZ Litwy: w sprawie Ostrowca Białoruś zmienia retorykę, ale nie działania

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Rząd Białorusi zmienia retorykę w kwestii elektrowni jądrowej w Ostrowcu, ale nie zmienia postępowania - ocenia minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius. Litwa sprzeciwia się budowie elektrowni, która powstaje na Białorusi, 50 km od centrum Wilna.

Nieco ponad 20 km od granicy Litwy Rosatom buduje dla Białorusi elektrownię z dwoma reaktorami o mocy 1200 MW każdy. Proces rozruchu pierwszego z nich ma się zacząć w 2020 r., z kilkunastomiesięcznym opóźnieniem w stosunku do pierwotnego harmonogramu.

Jak powiedział PAP Linkieviczius, podczas jego ostatniej wizyty w Mińsku usłyszał od przedstawicieli rządu Białorusi, że skoro jej sąsiedzi mają obawy, co do bezpieczeństwa elektrowni, to byłaby możliwość zaproszenia zespołu międzynarodowych ekspertów. Białorusini wcześniej twierdzili, że z Ostrowcem „wszystko jest w porządku” - dodał szef litewskiej dyplomacji.

Zaproszenie zagranicznych ekspertów to oczywiście dobry pomysł i dowód na zmianę retoryki - ocenił. Ale - jak dodał - w samym projekcie niczego to nie zmienia.

„Zmienia się retoryka, ale postępowanie jeszcze nie. Tutaj nie widzimy żadnego postępu” - powiedział Linkieviczius. Jak dodał, jeśli chodzi o opóźnienia projektu, to tylko potwierdzają one, że z budową „nie wszystko jest porządku”.

Zaznaczył, że Ostrowiec to w praktyce projekt rosyjski, rosyjska jest technologia i pieniądze. „Zmierza do utrzymania nas w rosyjskim obszarze synchronizacji sieci energetycznej. Państwa bałtyckie chcą zmienić synchronizację na zachodnią do 2025 r., ale Ostrowiec ewidentnie jest projektem, który ma nas w rosyjskim obszarze zatrzymać na dłużej” - podkreślił Linas Linkeviczius.

Jego zdaniem, wokół przyszłości elektrowni istnieje mnóstwo wątpliwości oraz pytań bez odpowiedzi. „Jest kwestia ceny energii, która swoją drogą dalej nie wiadomo jaka będzie. Ale jest też czynnik polityczny i sprawa bezpieczeństwa dostaw, których nasi wschodni sąsiedzi w przeszłości używali” - wskazał.

„Białorusini nie mają gdzie sprzedać prądu, a muszą spłacać rosyjski kredyt. Nie jestem do końca pewien, czy ostatnia zmiana warunków spłaty poprawia wyraźnie ich sytuację” - dodał Linkieviczius. Nadal istnieje wiele pytań bez odpowiedzi, a jedyna pozytywna okoliczność to to, że zaczęliśmy rozmawiać - stwierdził.

Szef litewskiej dyplomacji zaznaczył, że spośród sąsiadów Litwy Polska wyróżnia się swoją jednoznaczną odmową zakupu energii elektrycznej z Ostrowca. „Nasi sąsiedzi podzielają nasze obawy co do standardów bezpieczeństwa w Ostrowcu, ale kiedy przychodzi do stwierdzenia, że nie kupią z niego prądu - tutaj sprawy przestają być tak jednoznaczne” - powiedział.

Jak zaznaczył, dyskusje z innymi państwami bałtyckimi w kwestii energii z Ostrowca są kontynuowane. Przypomniał jednocześnie, że litewskie prawo zabrania użycia infrastruktury energetycznej na potrzeby działania elektrowni w Ostrowcu. To też sygnał dla naszych sąsiadów - dodał Linkieviczius.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama