Między tymi cenami jest kilka istotnych różnic, na które warto zwrócić uwagę.

  • W pierwszym przypadku chodzi o cenę ropy na rynku papierowym, w drugim to cena na rynku fizycznym.
  • Ceny na obu rynkach dzieli upływ czasu od zakupu ropy do jej dostawy. Na rynku fizycznym kupuje się i odbiera ropę w tym samym czasie. Na rynku papierowym kupuje się ropę z dostawą odroczoną, która nastąpi w miesiącu, na który opiewa kontrakt.
  • W przeciwieństwie do ropy Brent, kontrakty WTI są dostarczane fizycznie, tj. właściciel kontraktu w dniu jego wygaśnięcia faktycznie dostaje baryłki ropy.

Do niedawna ceny ropy w kontraktach frontowych i ceny na rynku fizycznym (spot) nie różniły się. Różnice spowodowała dopiero bezprecedensowa nadwyżka podaży ropy, przekraczająca bieżące zużycie (które wskutek pandemii spadło o 30 mbd, czyli o 30%) oraz wypełniająca w błyskawicznym tempie dostępne pojemności magazynowe (ocenia się, że zapełnią się w maju). Jeśli ropy nie można sprzedać, ani zmagazynować, to trzeba zredukować wydobycie. Właśnie perspektywa wyczerpujących się przestrzeni magazynowych doprowadziła do tego, że ceny na rynku fizycznym oderwały się od cen w kontraktach frontowych. Początkowo był to rezultat zerwanego porozumienia o ograniczeniu wydobycia, po którym de facto nastąpiło zwiększenie podaży ropy na rynku, a następnie przekonanie, że zawarte porozumienie o zdjęciu z rynku niebagatelnych 10 mbd z początkiem maja, jest w zderzeniu z trzy razy większą redukcją popytu niewystarczające do uniknięcia niekontrolowanych cięć wydobycia, spowodowanych spadkiem cen ropy na rynku fizycznym poniżej kosztów wydobycia (kształtujących się poniżej 20$/b). 

Dlaczego cena ropy WTI w kontraktach frontowych spadła głęboko poniżej zera? 21 kwietnia wygasł kontrakt WTI na pierwszy miesiąc, który dotyczy ropy naftowej dostarczonej w maju. Od 22 czerwca kontrakt WTI na pierwszy miesiąc będzie dotyczył dostawy w czerwcu i wygaśnie w maju. W przeciwieństwie do ropy Brent kontrakty WTI są dostarczane fizycznie, czyli właściciel kontraktu, w dniu jego wygaśnięcia faktycznie dostaje baryłki ropy. Rynek ropy naftowej zazwyczaj ma wielu graczy finansowych, którzy nie mogą odebrać fizycznej dostawy, dlatego muszą sprzedać kontrakty terminowe przed ich wygaśnięciem fizycznemu graczowi. W Cushing, Oklahoma, czyli tam, gdzie handluje się ropą WTI, w maju prawdopodobnie już nie będzie wolnych przestrzeni magazynowych. W związku z tym właściciele kontraktów terminowych z dostawą na maj, które wygasały 21 kwietnia, usiłowali je desperacko sprzedać graczom fizycznym, którzy mogliby ropę przetrzymać i potem odsprzedać po wyższej cenie. Głęboko ujemna cena kontraktu mówi, że w tej ostatniej grupie nie było nikogo.

Ten incydent cenowy, bez precedensu w historii ropy, pokazuje jak brutalnie działa prawo popytu i podaży. Ponieważ kraje wydobywające ropę nie są w stanie się porozumieć i uzgodnić cięcia wydobycia w skali odpowiadającej spadkowi popytu na ropę, czyli o 30 mbd, redukcji dokona rynek, który na pewien czas sprowadzi ceny ropy na rynkach fizycznych poniżej kosztów jej wydobycia. Teoretycznie wystarczyłby spadek ceny ropy Brent do 10-15$/b, gdyż koszty wydobycia na większości pól naftowych są poniżej 20$/b i perspektywa utrzymania tego poziomu na producentach wymusiłaby redukcję wydobycia w odpowiedniej skali. Teoretycznie z rynku powinni wypaść gracze o najwyższych kosztach wydobycia. W praktyce, gdy dojdzie do takiej sytuacji, będziemy mieli do czynienia ze znacznie głębszymi spadkami cen, które dotkną wszystkich producentów ropy, bez wyjątku. Okres ultra niskich cen potrwa przez pewien czas i będzie nacechowany bardzo dużą zmiennością. Jedyną syntetyczną informacją o skali dokonanych cięć będzie informacja o obniżających się zapasach, która pojawia się z dużym opóźnieniem. Rynek ropy stanie się bardzo wrażliwy na fluktuacje stanów zapasów ropy (w pobliżu maksymalnych poziomów) i każdy spadek będzie sygnałem do wzrostu cen.

Średnia cena ropy Brent na rynku fizycznym od 30 marca do 20 kwietnia wyniosła 20$/b z odnotowanym w tym okresie minimum na poziomie 15 $/b 1 kwietnia. 20 kwietnia spadła ponownie poniżej 20 $/b. Nie wiemy, jakich redukcji wydobycia już dokonał niski poziom cen ropy i perspektywa głębszych spadków. Nie wiemy, kiedy popyt na ropę zacznie rosnąć i jak silne będą to wzrosty. Czy strumień podaży ropy zrównoważy się ze strumieniem zużycia przed, czy po wypełnieniu się przestrzeni magazynowych. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak dalej rozwinie się pandemia. Gdyby krzywa globalnego popytu przeszła przez minimum w maju, szacunki wskazują na to, że mielibyśmy powolny wzrost cen, sięgający na rynku fizycznym Brent 25-35 $/b w końcu 2020 r. i pewnie 10 dolarów wyżej w końcu 2021 r. Nad rynkiem ciążyć będą bowiem gigantyczne zapasy ropy w magazynach oraz w złożach (efekt redukcji wydobycia).    

Co będzie dalej? Już wiemy, że przemysł wydobywczy ropy na całym świecie wyjdzie z tej zapaści bardzo poturbowany, podobnie, jak kraje żyjące z eksportu ropy. Redukcje nakładów inwestycyjnych na poszukiwania i wydobycie a także na utrzymanie już produkujących pól w odpowiedniej kondycji wraz z wypadaniem pól naftowych z eksploatacji sprawiają, że krzywa przyszłego wydobycia ropy istotnie się obniży, zwłaszcza w horyzoncie 3-5 lat. Czy pojawią się wtedy niedobory podaży, które odbiją się na rynku wzrostami cen ropy? Nie wiadomo. Z odpowiedzią poczekajmy na reakcję popytu. Lekcje z wszystkich poprzednich szoków naftowych prowadzą do wniosku, że prowadziły do trwałej redukcji popytu na ten surowiec. Czy tym razem też tak będzie? Zobaczymy.