Reklama

Elektroenergetyka

Transformacja energetyczna – czego Polska może nauczyć się od Argentyny? [KOMENTARZ]

Fot. Franco Folini / Flickr
Fot. Franco Folini / Flickr

12 800 km – tyle w linii prostej dzieli Polskę i Argentynę. Mówimy w innych językach, żyjemy na różnych kontynentach. Czy jest jednak coś co nas łączy? Tak – wyzwania związane ze zmianami klimatu. Jak radzą sobie z nimi Argentyńczycy i czy możemy się czegoś od nich nauczyć?

Argentyna to państwo o porównywalnej liczbie ludności, jak Polska (45 mln). Jest to też kraj, którego łączny poziom rocznego zużycia energii elektrycznej wynosi ok. 133 TWh, podczas gdy Polska konsumuje ok. 169,4 TWh rocznie (dane PSE za rok 2019.). Jest też jeszcze jeden istotny element, który łączy obydwa państwa– w 1990 r. startowały z niemal identycznego rocznego poziomu importu energii netto – bliskiemu 0 Mtoe – a dziś są zmuszone importować surowce na olbrzymią skalę. Rozmiary tego importu w Polsce, przez lata znanej w świecie z dużych zasobów węgla, symbolizują dziś wpływające coraz częściej do polskich portów załadowane „czarnym złotem” masowce. Wspólny punkt stanowi też wysoki udział paliw kopalnych w portfelu produkcyjnym energii elektrycznej. Paliwa kopalne to 2/3 miksu produkcyjnego Argentyny oraz ponad 80% polskiego.

Powyższe dane pokazują, że Argentyna, choć odległa i nieco egzotyczna, może być  ciekawym odniesieniem dla Polski w kontekście problematyki bezpieczeństwa energetycznego. Czy jest zatem coś, czego moglibyśmy nauczyć się od Argentyńczyków, obserwując ich strategię transformacji energetycznej? Zdecydowanie tak.

Miks energetyczny Argentyny jest różny pod pewnymi niewielkimi względami. I tak np. ponad 14 GW mocy wytwórczych stanowią elektrownie wodne. Skąd tak istotna rola hydroenergetyki? Z powodu niskiego poziomu opadów, który dotyka 2/3 terytorium kraju, Argentyna była zmuszona zbudować potężną infrastrukturę odpowiedzialną za gospodarkę wodną. Oczywiście pojawia się tutaj pytanie o potencjał Polski w zakresie rozwoju małej hydroenergetyki. Wielość miejsc właściwych dla budowy tego typu elektrowni, niskie koszty eksploatacji, ale i coraz częściej pojawiające się problemy związane z suszą powinny wzmagać dążenie do zwiększenia produkcji energii na bazie zapór wodnych. Z pracy Anny Bednarskiej (Politechnika Wrocławska) wynika, że polskie możliwości rozwoju tego segmentu są ponad ośmiokrotnie większe, niż aktualnie wykorzystywane. Przykład argentyński pokazuje, że niedobory wody mogą być nie tylko kłopotem, ale i szansą.

Argentyna znana jest jednak w świecie przede wszystkim z niechlubnych, częstych i długotrwałych recesji. Jak ze zmianami klimatycznymi w kontekście problemów gospodarczych radzi sobie to drugie największe państwo w Ameryce Południowej? W jaki sposób Argentyna, które jeszcze 15 lat temu była znaczącym na kontynencie eksporterem gazu, stawia czoła wyzwaniom związanym z coraz większym importem tego surowca? Odpowiedzią na te bolączki jest atom.

Argentyńczycy w ciągu 10 lat planują osiągnąć 2.5 razy wyższy udział energii atomowej w portfelu energetycznym, niż obecnie. Konsekwentnie, pomimo wygaszania użytkowanych dziesiątkami lat jednostek atomowych, Argentyna buduje kolejne takie bloki. Wzorem tych przemian jest zaawansowany, innowacyjny projekt budowy tzw. SMR (ang. Small Modular Reactor – Mały Reaktor Modułowy). Na tę chwilę, nie licząc Rosji, której zdolności tworzenia nowych technologii są znane z historii, Argentyna jest najbliżej oddania do użytkowania elektrowni jądrowej małych rozmiarów – 25 MWe. Jeśli plany CNEA, argentyńskiej agencji energii atomowej się spełnią, to jeszcze w tym roku zostanie uruchomiony i odebrany pierwszy taki reaktor zlokalizowany w Limie. Elektrownia o takiej mocy może w pełni zaspokoić potrzeby miasta wielkości Nowego Sącza czy Jeleniej Góry. Zaprojektowany został w 100% przez CNEA, a zbudowany w 70% przez argentyńskich podwykonawców i dostawców. Modułowe reaktory atomowe nie są jednak wyłącznie rozwiązaniem zabezpieczającym zapotrzebowanie na energię. Przede wszystkim mają pełnić istotną rolę w rozwoju gospodarczym kraju i ułatwić szybsze osiągnięcie zeroemisyjnych źródeł energii. Pomimo, że ambitne projekty energetyczne wymagają dużych nakładów finansowych, to nie są one powodem do zaprzestania ich realizacji, bo rząd argentyński traktuje je jako długofalową inwestycję. CAREM, czyli program tworzenia tzw. SMR-ów zakłada, że uda się dzięki ich sprzedaży pozyskać nawet 15-20% globalnego rynku.

Argentyna podpisując się pod porozumieniem paryskim zobowiązała się do zdecydowanej redukcji dwutlenku węgla. Osiągnięcie wyznaczonego celu idzie opornie i z różnym skutkiem, ale z pewnością nie można odebrać temu hiszpańskojęzycznemu narodowi godnego pozazdroszczenia pomysłu na miks energetyczny. A może by tak wziąć przykład i pójść podobnym tropem?

Piotr J. Gładysz

Reklama

Komentarze

    Reklama