Reklama

Ropa

Biden idzie na wojnę z nafciarzami - zaostrzy przepisy złagodzone przez Trumpa

Fot. Gage Skidmore / Flickr
Fot. Gage Skidmore / Flickr

Ograniczenia związane z poziomami emisji metanu w przemyśle naftowo-gazowym będą znacznie bardziej ambitne, niż te nałożone w czasach prezydentury Baracka Obamy -  zapowiada Michael Regan, administrator amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA), cytowany przez Reutersa.

Słowa szefa EPA wyraźnie wskazują na klimatyczne ambicje Joe Bidena. Jego administracja do końca roku przygotować ma propozycje nowych rozwiązań, które będą mogły zastąpić przepisy złagodzone w czasach Donalda Trumpa. Chodzi tu głównie o obowiązek redukcji emisji metanu o 45% (względem 2012) do roku 2025.

Reklama
Reklama

„Jest dużo miejsca na ambitniejsze podejście, ponieważ rynki i technologia ewoluowały" - mówił Regan w wywiadzie. Dodał, że sektor prywatny jest dzisiaj bardziej skłonny do rozmów niż kiedyś, ponieważ rozumie potrzeby w zakresie walki ze zmianami klimatu.

Wpływowa grupa lobbingowa, American Petroleum Institute, która próbowała powstrzymać Obamę jeszcze kilka lat temu, obecnie popiera wprowadzenie ograniczeń. Bez wątpienia jest to związane z rosnącym poparciem społecznym dla działań klimatycznych.

Eksperci Reutera zwracają uwagę, że aktualnie metan odpowiada za około 10% emisji gazów cieplarnianych w USA. Większość pochodzi z przemysłu energetycznego.

Joe Biden zadeklarował jakiś czas temu, że będzie dążyć do tego, aby Stany Zjednoczone osiągnęły neutralność klimatyczną w perspektywie roku 2050. Cel ten ma zostać osiągnięty poprzez gruntowną transformację gospodarki. Do lipca EPA przedstawi propozycje w zakresie nowych norm emisji spalin oraz surowszych regulacji dotyczących emisji dwutlenku węgla przez elektrownie.

Reuters zwraca uwagę, że w zeszłym miesiącu EPA cofnęła pozwolenie na rozbudowę rafinerii Limetree Bay, powołując się na obawy związane z wpływem na środowisko. Nie wiadomo czy podobny los spotka inne obiekty, ale nie ulega wątpliwości, że po czasach Donalda Trumpa (który lekceważył kryzys klimatyczny) w amerykańskiej polityce nadchodzi zupełnie nowa era. I nie jest to dobra informacja dla przemysłu wydobywczego.

Reklama

Komentarze

    Reklama