Reklama

Ropa

Amerykańskie spółki energetyczne liczą straty po huraganie

Fot. Karsun Designs / Flickr
Fot. Karsun Designs / Flickr

Amerykańskie spółki wydobywcze liczą straty po przejściu huraganu Sally. Trwa rozruch zakładów oraz urządzeń, których praca została wstrzymana ze względów bezpieczeńtwa - informuje agencja Reutera.

Zjawiska pogodowe towarzyszące huraganowi doprowadziły do sytuacji, w której 570 tysięcy gospodarstw domowych oraz firm zostało pozbawionych dostępu do energii elektrycznej. Sally zamienił się później w tropikalną burzę, której efektem były ulewne deszcze na obszarze od Alabamy po stan Georgia.

Po uspokojeniu sytuacji na platformy wiertnicze w regionie powróciło ponad trzydzieści załóg ewakuowanych wcześniej w związku z zagrożeniem. Działalność wznowił również Louisiana Offshore Oil Port przystosowany do obsługi supertankowców. 

Huragan Sally doprowadził do ograniczeń w wydobyciu ropy na poziomie 508 tys. baryłek dziennie. W przypadku gazu było to 806 mln stóp sześciennych. Stanowi to ponad 25% całkowitej produkcji Zatoki Meksykańskiej. Na kilka dni wstrzymano również eksport produktów petrochemicznych.

Warto przypomnieć, że w końcówce sierpnia br. amerykański przemysł energetyczny przygotowując się do uderzenia potężnego huraganu wprowadził jeszcze większe ograniczenia w wydobyciu ropy naftowej. Spółki ewakuowały ponad 300 obiektów morskich, zmniejszając tym samym wydobycie ropy naftowej o 1,56 mln b/d. To aż 84% całkowitej produkcji surowca w zatoce i najwięcej od czasów huraganu Katrina.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama