Reklama

Kilka dni temu agencja ISNA poinformowała, że Moskwa i Teheran porozumiały się ws. zakupu przez Rosję ok. 1,5 mln baryłek ropy (100 tys. b/d przez piętnaście dni) pochodzącej ze złóż na terytorium Iranu. Połowa opłaty za dostawy ma zostać zrealizowana w gotówce, a druga część w towarach, usługach i technologii. Na temat transakcji dyskutowano już od 2014 roku, ale nie doszła ona do skutku m.in. ze względu na międzynarodowe sankcje i stanowisko amerykańskiej administracji. Należy ją oceniać w dwóch przenikających się perspektywach - energetycznej i geopolitycznej. I chociaż ich wspólnym mianownikiem są przede wszystkim Stany Zjednoczone, to z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że istotną rolę odgrywa także Europa Środkowo-Wschodnia. 

Poprzez zacieśnianie energetycznych więzi z Rosją, Iran z jednej strony zdobywa sprzęt i technologie niezbędne do odbudowy krajowego sektora wydobywczego (postępującej wolniej, niż pierwotnie zakładano), wyniszczonego i zaniedbanego przez lata sankcji. Z drugiej natomiast, na co wskazuje choćby wypowiedź Bijana Zanganeha (ministra ds. ropy), stanowi odpowiedź na niestabilną politykę Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie oraz jego zapowiedzi dotyczące rewizji porozumienia znoszącego obostrzenia. Jest to także jasny sygnał dla europejskich koncernów, które wyraziły wprawdzie zainteresowanie inwestycjami w Iranie (ale wiele z nich czeka na wykrystalizowanie się stanowiska nowej amerykańskiej administracji), że ich kunktatorstwo nie stanowi dla Teheranu katastrofy, bo w to miejsce będą stopniowo wkraczać rosyjskie koncerny. To uzależnienie technologiczno - finansowe może stanowić w przyszłości poważny problem dla krajów naszego regionu, swoisty miecz Damoklesa.

Dla Rosji korzyści płynące z całego przedsięwzięcia mają bardziej wielowymiarowy charakter i wpisują się w szerszą strategię państwa Władimira Putina (wielkiego orędownika wykorzystywania energii, jako narzędzia geopolityki). Fakt, że FR, największy obecnie producent ropy na świecie (10,49 mln baryłek dziennie w grudniu), decyduje się na zakup surowca z Bliskiego Wschodu, każe przypuszczać, że logika całej operacji znacząco wykracza poza realia biznesowe - choć mają one niewątpliwie znaczenie np. w związku ze zmniejszeniem ilości irańskiej ropy na rynku - Reuters prognozuje, że w lutym eksport z tego kraju wyniesie ok. 2-2,2 mln b/d, łącznie z kondensatem. Ostatnie miesiące, od czasu zniesienia wspomnianych sankcji na Iran, to czas, w którym naprzemiennie docierają do nas informacje o zwiększeniu aktywności ajatollahów na Starym Kontynencie (m.in. w naszym regionie) oraz oplataniu tego kraju coraz ściślejszymi powiązaniami z rosyjskimi koncernami. Choć nie jest to zapewne cel podstawowy, ale raczej jeden z istotnych uzupełniających geopolityczną układankę, to trudno sobie wyobrazić, żeby rosnące wpływy Moskwy nie doprowadziły w pewnym momencie do prób ograniczenia współpracy Iranu z państwami Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także Polski, uważanych przez Kreml za jego wyłączną strefę wpływów. Pytanie zatem nie brzmi „czy?”, ale raczej „kiedy i w jakiej formie?” nastąpi ofensywa w tym zakresie. Obyśmy do tego czasu rozsądnie wykorzystali nadążające się okazje do zacieśnienia kontaktów biznesowo-politycznych, zarówno formalnych, jak i nieformalnych. 

Opisywana powyżej transakcja zakupu ropy wpisuje się w zdecydowanie szerszy kontekst rosyjskiej aktywności na terytorium Iranu. Warto przypomnieć, że w lipcu 2016 roku obydwa państwa podpisały strategiczny plan pięcioletni, który koncentruje się na kwestiach związanych z energią, budownictwem i handlem. Zgodnie z jego zapisami Moskwa ma otrzymać uprzywilejowaną pozycję w kwestiach inwestycyjnych. W praktyce oznacza to m.in. wart 1 mld $ kontrakt na rozwój sektora offshore oraz współfinansowanie przez Rosję korytarza transportowego północ - południe, stanowiącego (oprócz jego pierwotnego przeznaczenia) potężne narzędzie nacisku.

Zobacz także: Białoruś kupi irańską ropę przy wsparciu Polski. Wspólne dostawy elementem odwilży? [ANALIZA]

Obydwa kraje mają także podpisany kontrakt na budowę elektrociepłowni w południowej części miasta Bandar Abbas. Prace zostały zainicjowane podczas uroczystości z udziałem ministra Aleksandra Nowaka. Projekt realizuje rosyjska firma Technopromexport, a jego wartość opiewa na ok. 1,26 mld dolarów.

Moskwa i Teheran współpracują również w sektorze energii atomowej - w 2017 roku poinformowano o uzgodnieniu „mapy drogowej” dla wspólnej produkcji paliwa nuklearnego. Proces negocjacyjny trwał dwa lata. Wśród najważniejszych „jądrowych” inicjatyw realizowanych wspólnie należy wymienić także rozbudowę siłowni w Buszer nad Zatoką Perską - obejmującą budowę drugiego reaktora, wartą ok. 10 mld dolarów. Pierwszą jednostkę Rosjanie oddali do użytku w 2013 roku. Agencja Reutera informowała ponadto, że w 2014 roku Teheran i Moskwa podpisały umowę, na mocy której Rosja ma zbudować na terytorium Iranu 8 reaktorów - oczywiście na preferencyjnych warunkach. 

Opisane powyżej pola kooperacji nie wyczerpują całkowicie tematu i stanowią zaledwie zarys sieci powiązań, jaką Władimir Putin otoczył państwo ajatollahów. Dotychczas nie stanowiła ona poważnej przeszkody w zwiększaniu aktywności Irańczyków w naszej części Europy, ale wydaje się, że wraz z zakupami dokonanymi przez Białoruś, przy pomocy polskiej spółki, sytuacja może zacząć ulegać zmianie. Na naftowym horyzoncie coraz wyraźniej majaczy “czerwona linia” na przekroczenie, której FR nie może sobie pozwolić bez istotnych strat finansowych – szczególnie w perspektywie długoterminowej. Oczywiście trudno wyobrazić sobie w tym kontekście jakieś nagłe gwałtowne ruchy, zdecydowanie bardziej prawdopodobne są „miękkie” działania, których owocem będzie zmiana optyki rządu w Teheranie i doprowadzenie np. do zmniejszenia atrakcyjności dostaw z tamtego kierunku, albo utrudniania procesów negocjacyjnych. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że zaostrzanie kursu przez Donalda Trumpa i ostracyzm wobec Iranu mogą znacząco ułatwić Władimirowi Putinowi wywieranie nacisku na Ajatollahów - zagrożonych np. odcięciem dostępu do technologii lub funduszy.

Zobacz także: Rosyjska kontrofensywa: plan utrzymania Polski w „naftowej strefie wpływów” [ANALIZA]

Reklama
Reklama

Komentarze